Dla młodzieży
Kontynuacja, która mnie rozczarowała (Rebelianci - Kristen Simmons)
Nie jestem osobą, która posiada uprzedzenia, bądź z jakimś
sceptycyzmem podchodzi do kontynuacji. Pierwszą część serii Paragraf 5 bardzo mi się podobała. Nie
była zbytnio wybitna, ale przyjemnie przewracało się kartki. I jakże wielkie
było moje zdziwienie gdy Rebelianci najprościej
w świecie mnie nudzili.
Ja rozumiem, że kontynuacja może być w jakiś sposób porażką,
ale po prostu przy tej pozycji czułam znużenie i chociaż byłam na świeżo,
ponieważ pierwszą część czytałam niedawno, to jednak brakowało mi w niej akcji.
Większość sytuacji wydawało mi się jałowych i niezbyt ciekawych, co właśnie
wpłynęło na to, że cały czas miałam ochotę na inną treść, niż wkraczanie
w świat rebeliantów.
Jak sam tytuł wskazuje, tym razem poznajemy bunt od środka.
Jakimi metodami są oni w stanie wywołać rebelię oraz czy w ogóle przyniesie im
to jakieś korzyści?
Więcej w tej pozycji znajdziecie zawirowań i dość
szczegółowych opisów danych sytuacji, a przede wszystkim dialogów, które może i
są potrzebne w tej części, ale ciągle przebiegamy między wydarzeniami, a
rozterkami Ember i Chase’a. Demony z przeszłości po prostu nie chcą ich zostawić. A oni sami muszą wypracować taką ścieżkę, gdzie nie będą się oni czyli obezwładnieni zarówno fizycznie, jak i psychicznie.
Gdzieś odniosłam wrażenie, że zabrakło tu pomysłu na ten
świat. A przecież świat, który jest obarczony dystopią i różnymi prawami, może
być bardzo ciekawą podstawą. Tylko właśnie ten pomysł trzeba mieć. Nie uniknę
w tej recenzji porównań do poprzedniego tomu, ale właśnie Paragraf 5 był pełen
tajemnic, które nas jako czytelników ciekawiły. Każda strona była na wagę
złota, ponieważ nie wiedzieliśmy co stanie się z główną bohaterką oraz gdzie
zawędruje. A w drugiej części pomysły, czy poszukiwania swojej
przyjaciółki, nie były jakoś zatrważająco zajmujące. Nawet się przyznam, że straciłam jakąkolwiek chęć do tego, by dowiedzieć się co stanie się na
następnej stronie.
Gdzie ta świeżość, którą poczułam w pierwszym tomie? Chyba
się gdzieś rozpłynęła. Oczywiście nie twierdzę, że moje zdanie w tym temacie
jest nadrzędne i nikt z was nie może tej pozycji przeczytać. Przecież nie o to
w tym chodzi, chcę wam po prostu przedstawić swój punkt widzenia, gdzie uważam,
że nie jestem do końca przekonana, czy ta trylogia powinna powstać jako trylogia.
Autorowi
potknąć się jest bardzo łatwo. Takie potknięcia mogą skutkować opiniami
jak moje, a dodatkowo mogą sprawić, że czytelnik taki jak ja, może nie mieć już
ochoty na poznanie ostatniego tomu. Bardzo mi przykro, że taka sytuacja mnie
spotkała w przypadku tej serii. Wszystko dlatego, że tak wielkie nadzieje w
niej pokładałam. Miałam nadzieję, w drugim tomie poznać świat i uzyskać odpowiedź na pytanie: dlaczego zaistniała taka kolej rzeczy, że świat jest jedną wielką dystopią? Na nadziejach niestety się skończyło.
Bohaterzy
to jedyna wartość, która ratuje tę historię. Ember i Chase zostali stworzeni
bardzo realistycznie, w szczególności Ember. Ponieważ nastolatce zapewne bardzo
trudno jest się odnaleźć w takim świecie. Musi ona szybko dorosnąć, ale czy
dorosłość wiąże się z bronią i zabijaniem ludzi? Ile taka nastolatka jest w
stanie znieść i czy miłość w takich czasach jest możliwa? Jeżeli chcecie się
przekonać, co takiego przygotowała Autorka w drugim tomie to zachęcam, ale mam
nadzieję, że nie zawiedziecie się tak jak ja.
Za tę wizję przyszłości dziękuję: Grupie Wydawniczej Publicat S.A.