Ostatnia spowiedź cz.I i cz.II - Nina Reichter



Myślę, że zbytnio nikogo nie obrażę stwierdzeniem, że każdy z Nas czasem podkochiwał się w kimś z ulubionego zespołu muzycznego. Ja wprawdzie bardziej skłaniam się ku aktorom, lecz gwiazdy muzyki potrafią nie jednej osobie zawrócić w głowie. Tylko czy taka miłość, jest w ogóle możliwa? Nie śledzę tabloidów, lecz chyba nigdy nie słyszałam, by ktoś sławny, był w związku ze swoim fanem/fanką. A może po prostu dobrze się ukrywają?
Ally Hanningan – dziewczyna, która mogłaby konkurować z każdą szarą myszką na całym globie, w swoim poddaństwie i braku wiary w siebie. W związku, można by rzec jest statystką, która gdzieś występuję pod wodzą własnych rodziców, a w szczególności matki. Tkwi w związku, w którym się dusi, tylko dlatego, iż mama jej to nakazuje. Nie posiadając ni krztyny silnej woli poddaje się tym dniom przepełnionymi rozczarowaniem, twierdząc, że jakoś to będzie. Podczas czekania na lotnisku na przesiadkę, ma miejsce scena, która odmienia życie bohaterki do góry nogami. Spotyka tam Brandina, chłopak ukrywa się pod ciemnymi szkłami swoich okularów, co jest nieco dziwne, w końcu jest noc. Lecz dziewczyna niczego nie podejrzewa, tylko prowadzi z nim rozmowę, która trwa przez kilka godzin. Mężczyzna wiele ryzykuje podając jej swój numer telefonu, przecież wie, że jeżeli jego tożsamość wyjdzie na jaw, już będzie spalony w świecie show biznesu. Tak, Brandin należy do zespołu o takiej sławie, że nie mieści Wam się to w głowach. I tak zaczynają się podchody, gdzie do wygrania jest miłość.

Książka początkowo była swojego rodzaju fanfickiem o zespole Tokio Hotel. Zapewne załamujesz ręce tak jak ja. Przyznam, nie należałam do fanów tego zespołu, niemęscy mężczyźni nigdy mnie nie poruszali, tym bardziej śpiewając w języku niemieckim, od którego trzymam się daleko. Lecz Autorka stworzyła historię, jak dwa światy, które nie mają ze sobą wiele wspólnego, nagle się spotykają i splatają. Historia nie jest skomplikowana, przynajmniej z punktu widzenia: czytania. Czyta się ją przyjemnie i lekko i nawet nie zauważamy, gdy ponad trzysta stron zostaje przez nas pochłonięte. Jedynie zastanawiam się, skąd aż tak duże zainteresowanie tą historią wśród czytelników? Oczywiście rozumiem, że każda z dziewczyn lubi przeczytać historię o miłości nie z tego świata, lecz czy ta historia naprawdę należy do wspaniałego dzieła? Nie sądzę.

Ally denerwuje na każdym kroku, jest tak niezdecydowana, w dodatku tak wycofana z życia jakiegokolwiek, że powoli się zastanawiam jak zaskarbiła sobie uczucie gwiazdy estrady. Najbardziej denerwującą częścią jest, gdy Ally i Brandin są w strefie friendzone. Gdyż nie potrafi uciec od swojego toksycznego związku i żali się przez telefon przyjacielowi. On nie pozostaje bierny, gdyż nie wyjawia jej prawdy, lecz męczy go to, bo wie, że gdy ona się dowie, kim tak naprawdę jest, to może ją stracić, nie ze względu na to, że posiada miliony fanek, lecz to, że ją okłamuje. I właśnie takie intrygi przewijają się przez całą powieść. Po pewnym czasie, staje się to dość irytujące.

Na plus zdecydowanie można zaliczyć piosenki, których tytuły i cytaty pojawiają się przez książkę. Dzięki nim, przypomniałam sobie o piosenkach, których już bardzo dawno nie słyszałam. Opisywanie sytuacji związanych z wytwórnią oraz życiem zespołu, również mi się podobała, bo myślę, że szef zespołu który ma na względzie wyłącznie pieniądze, w prawdziwym życiu może zrobić piekło członkom zespołu z  powodu podpisanego kontraktu. Może określać jak mają się ubierać, z kim mogą się spotykać, oczywiście by zyski były większe. Związek? Niemożliwy, ponieważ fanki go kochają i żyją nadzieją, że może to one zostaną wybrankami. Niedoczekanie.
Pytasz, dlaczego płaczę? Nie pytaj. Popatrz w moje oczy. A jeśli zobaczysz tam siebie, po prostu odejdź.
__________________________________________
Poniżej znajduje się recenzja drugiego tomu, mogą znaleźć się w niej spojlery pierwszej części, czytasz więc na własną odpowiedzialność.

Nadszedł czas na drugi tom, oczywiście rządzi tutaj zasada: należy związek zepsuć. Brandin pod koniec pierwszego tomu zostaje postrzelony, a w jego głowie kiełkowała myśl, że jego ukochana ciągle go okłamywała, spotykając się z jego bratem- jednocześnie członkiem zespołu. I tak zaczynają się chwile pełnego napięcia, czy z tego wyjdzie, oraz czy poradzi sobie ze zdradą ukochanej?

Oczywiście dobrze wiemy, że zdrada jest plotką, która nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, lecz on nie przyjmuje tego do wiadomości. Nie dopuszcza do siebie Ally, jednocześnie chcąc o niej zapomnieć, ale zakochane serce nie jest w stanie tak szybko odpuścić w tej grze. Dziewczyna również przechodzi pewnego rodzaju metamorfozę, bo wszelkimi sposobami, stara się przekonać ukochanego do prawdy. Jak jej się powiedzie? Tego się dowiecie sięgając po część drugą sagi Niny Reichter.
Bo jesteśmy jedyni. Wyjątkowi i niepowtarzalni. Niezmienni i niewzruszeni, trwamy w tym, co nazywają wiarą, a co pozostaje jedynie strzępkiem ludzkich nadziei, że kochasz mnie tylko trochę mniej… bo nikt nie mógłby kochać tak, jak ja Ciebie.
Może moja niechęć do tej serii wiąże się z tym, że nie lubią czytać historii o miłości, bo uważam, że nie wprowadzają one nic do życia czytelników. Tylko kształtują nam myśli o tym, że miłość powinna być pełna poświęceń, kreują miłość idealną, a później, gdy sami jej doświadczamy, nie ma z nami fajerwerków i po prostu się rozczarowujemy. Według mnie uczucie, jest to wspólne trwanie, czasem w nudnej rzeczywistości, a nie wieczne super randki, kwiaty każdego dnia. Może ktoś z Was, ma takiego lubego/lubą, nic tylko Wam pozazdrościć.

W drugiej części czekało na bohaterów wiele sytuacji, które wystawiały ich miłość na próbę. Po kolejnych pagórkach, stawało się to po prostu denerwujące. Ciągłe przeciwności losu, osoby wtrącające się do ich związku czyhały za każdym rogiem. Nie wspominając o powstającym uczuciu jednego z pozostałych bohaterów w stosunku do Ally. Tego już według mnie było za dużo. Na ogromny plus zaliczam tutaj niektóre zdania o miłości, które zdecydowanie należą do perełek, które warto zachować. Lecz chyba w tej serii nie potrafię odnaleźć dla siebie czegoś wspanialszego.
Zaufanie to cząstka duszy, którą oddajesz komuś w nadziei, że nadal pozostanie Twoja.
Podsumowując, książki czyta się szybko, jeżeli przyjmiecie tę historię z pewnym przymrużeniem oka, to może ona się dla Was okazać miłą odskocznią od innych książek, które do tej pory przeczytaliście. Fakt, dla mnie była to odskocznia od fantastyki, którą czytam, na co dzień, lecz nie była ona tak satysfakcjonująca, by chcieć znów w nią wkroczyć, gdyż dochodzą mnie słuchy, że fanów czeka jeszcze trzecia część przygód Ally i Brandina. Lecz ja dziękuję, już się przejadłam.