Ostatnie poświęcenie – Richelle Mead | Recenzja rereadu pełnego nostalgii

 



Mam już swoje lata czytelnicze i nie wstydzę się tego. Wręcz przeciwnie – uwielbiam wracać do książek, które towarzyszyły mi kilkanaście lat temu. A Akademia Wampirów Richelle Mead? To była wtedy perełka. Coś świeżego, mocnego, emocjonującego. Cieszę się ogromnie, że wydawnictwo Poradnia K tchnęło nowe życie w tę serię, bo dzięki temu mogłam znowu zanurzyć się w świecie morojów, dampirów i... Dymitra.


Tak, wiem, że czasy wampirów przeminęły. Sama nie rozumiem dlaczego, bo ten temat nadal ma potencjał. Dla mnie Akademia Wampirów to nadal coś unikatowego – Richelle Mead nie powielała utartych schematów, tylko stworzyła własny, zaskakujący świat. I choć przez lata zmienił się trochę mój gust czytelniczy, to nadal czuję w sobie tę nastoletnią wersję siebie, która z wypiekami na twarzy śledziła każdy ruch Rose i Dymitra.

Zdaję sobie sprawę, że historia nie jest przesadnie skomplikowana. Ale może właśnie w tym tkwi jej siła? Prostota fabularna nie oznacza nudnej treści. Mead zbudowała świat, który wciąż wydaje się świeży, mimo że jego szczyt popularności już dawno minął. Jasne, dla kogoś, kto dziś zaczyna przygodę z literaturą młodzieżową, ta historia może wydawać się przewidywalna. Ale gdy w grę wchodzi reread – to już zupełnie inna bajka.

Postacie? Nadal wypadają świetnie. I choć Rose to oficjalna główna bohaterka, to dla mnie prawdziwą gwiazdą jest Christian – szczery, autentyczny, pełen kontrastów. Podobnie Adrian – wyrazisty i nieoczywisty. A Rose? Trudno mi ją ocenić na chłodno. Jest odważna, zdeterminowana, ale często też impulsywna i pogubiona. No, ale w końcu to nastolatka – trudno oczekiwać dojrzałych decyzji na każdym kroku.

Czy Akademia Wampirów to seria ponadczasowa? Chciałabym, żeby tak było, ale nie jestem pewna. Wiem jednak jedno – dla mnie nadal ma ogromną wartość. Emocjonalną, sentymentalną i czytelniczą. To jedna z tych historii, które zawsze będą miały swoje miejsce w moim sercu.

I choć dziś odbieram ją trochę inaczej – spokojniej, bardziej refleksyjnie – to uczucia są równie intensywne. Gdyby tylko można było przeczytać ją znów... po raz pierwszy.

Opinia reklamowa powstałą przy współpracy z wydawnictwem Poradnia K