Onyx Storm. Onyksowa burza - Rebecca Yarros | Recenzja




Nadszedł czas na trzeci tom serii Empireum i nawet nie wiem jakim cudem udało mi się tak szybko przeczytać wszystkie 3 tomy, przecież ilość stron jest zastraszająca! W przypadku Onyx Storm – dostałam coś dobrego, może i nie było efektu „wow” jak przy pierwszym spotkaniu z Violet i Xadenem, ale też nie było tego zmęczenia, rozgoryczenia, po prostu płynęłam wraz z historią.

Powiem wprost: to tom stabilny, chociaż intrygujący, potrzebny i pełen ważnych przemyślanych momentów, które prowadzą nas do kolejnego etapu historii. Nie jest przełomowy, ale zdecydowanie pokazuje, że Yarros wie, jak budować napięcie i wciągać czytelnika w swój świat.

W przypadku fabuły widać progres. Akcja jest bardziej dynamiczna niż w Iron Flame, mniej powtarzalna i lepiej wyważona. Niektóre sceny były naprawdę intensywne, aż musiałam odkładać książkę, żeby złapać oddech. To, co autorka robi najlepiej, to mieszanie brutalnych, niebezpiecznych wyzwań z emocjami bohaterów – i to właśnie sprawia, że nie da się przejść obok tej książki obojętnie.

Smoki, czyli serce tej serii


Nie byłabym sobą, gdybym nie napisała znowu, że smoki kradną absolutnie każdą scenę. Im dalej w serię, tym mocniej mam wrażenie, że to one tworzą jej unikatowy klimat. Relacja bohaterów ze smokami jest coraz bardziej rozbudowana i szczerze – gdyby Yarros wprowadziła jeszcze więcej takich wątków, to moja ocena pewnie podskoczyłaby o cały punkt.

Zostawmy smoki, pomówmy o ludziach


Violet – dojrzalsza, bardziej świadoma, choć wciąż potrafi zrobić coś, przy czym człowiek ma ochotę złapać się za głowę. Ale właśnie to sprawia, że pozostaje autentyczna, bo nie jest wykreowana na idealną kobietę, tylko osobę, która wciąż uczy się podejmować trudne decyzje.
Xaden – no cóż, klasycznie. Raz chciałam mu przybić piątkę, innym razem trzasnąć drzwiami. Ale nie da się ukryć, że to bohater, który trzyma całą serię w ryzach i bez niego byłaby o wiele mniej intensywna.

Rebecca Yarros pisze prosto, lekko i wciągająco – i chociaż czasami chciałoby się, żeby niektóre wątki były pogłębione, to właśnie ten styl sprawia, że książki z serii czyta się błyskawicznie.

Czytałam tę książkę z przyjemnością – były emocje, były momenty, kiedy chciałam wiedzieć, co będzie dalej, były też chwile, kiedy czułam lekkie deja vu względem poprzednich tomów. Ale summa summarum – jest to tom, który utrzymał moją ciekawość i sprawił, że chcę sięgnąć po kolejną część.

Nadal pierwszy tom pozostaje moim ulubionym, ale Onyksowa burza zdecydowanie wygrywa z drugim tomem. To dobra, solidna kontynuacja, która przypomina, dlaczego ta seria podbiła serca czytelników na całym świecie.


Opinia reklamowa powstała przy współpracy z Wydawnictwem Filia