Półmrok - Katarzyna Staniszewska | Recenzja

 



Mroczne fantasy, która zostaje pod skórą


Na tę książkę nie trzeba było mnie długo namawiać. Już od jakiegoś czasu śledziłam Katarzynę Staniszewską na Instagramie – jej działania promocyjne, klimatyczne grafiki i dopracowana komunikacja z czytelnikami sprawiły, że czułam do tej książki coś na kształt magnetyzmu. Wiedziałam, że kiedy tylko „Półmrok” pojawi się w nowym wydaniu od Nine Realms, nie odpuszczę.

Wydanie, które robi wrażenie


Nowe wydanie Półmroku to prawdziwa gratka dla estetów. Piękna oprawa, szczegółowe grafiki, dodatki takie jak mapa świata i rozpisane hierarchie postaci – to wszystko nie tylko ułatwia lekturę, ale podkreśla, że mamy do czynienia z książką przemyślaną i kompletną. W przypadku literatury fantasy to absolutnie niezbędne, by czytelnik mógł w pełni zanurzyć się w świecie wykreowanym przez autorkę.

Narracja zbudowana na napięciu i niedopowiedzeniach


Katarzyna Staniszewska stworzyła opowieść, w której nie ma miejsca na przypadek. Od pierwszych stron widać, że tajemnica i mrok to nie ozdobniki, ale fundamenty tej historii. Karty są odsłaniane stopniowo – z wyczuciem, w odpowiednich momentach. I choć jako doświadczona czytelniczka fantasy często potrafię przewidzieć kierunek, w jakim zmierza fabuła, tutaj autorka potrafiła mnie nie raz zaskoczyć. A te „pstryczki w nos”, które serwuje czytelnikowi, działają jak literacki zastrzyk adrenaliny.

Bohaterowie, których się nie zapomina


Jednym z najmocniejszych elementów Półmroku są bohaterowie – żywi, pełnowymiarowi, nieoczywiści. Każdy z nich ma swój bagaż, swój głos, swoje momenty błysku i upadku. Ich relacje, dialogi i dynamika między nimi są tak autentyczne, że niemal słyszałam ich w głowie. Bywało, że śmiałam się na głos z ich żartów, a za to innym razem – autorka potrafiła zaserwować emocjonalny cios, który ściskał gardło.

Wejście w świat, z którego nie chce się wychodzić


Na początku potrzebowałam chwili, by oswoić się z liczbą postaci i zrozumieć zasady rządzące tym światem. Ale gdy już wszystkie elementy zaczęły wskakiwać na swoje miejsce, książka pochłonęła mnie bez reszty. Chciałam zwolnić, dawkować sobie kolejne rozdziały, bo im dłużej trwałam w tej historii, tym bardziej czułam się jej częścią. To uczucie, które każdy miłośnik dobrej fantasy zna i kocha – pełne zanurzenie w alternatywnej rzeczywistości.

Mroczna fantasy w najlepszym wydaniu


„Półmrok” ma w sobie wszystko, czego szukam w dobrej, polskiej fantasy – brutalność, która nie szokuje, lecz służy opowieści; bohaterów, których nie da się nie polubić; świat, który intryguje i nie daje spokoju. Dla fanów Sandersona czy Kristoffa będzie to literacka uczta – ale z wyraźnie polskim charakterem.

Nie waham się napisać: Półmrok to jedna z najlepszych polskich książek fantasy, jakie czytałam w ostatnich latach. I z radością czekam na drugi tom.

Opinia powstała przy współpracy z wydawnictwem Nine Realms