Augustyn Barbara
Czarna krew Barbara Augustyn | Recenzja
„Czarna krew” – mrok, magia i droga, która niestety nie porwała
Zawsze daję autorom kredyt zaufania – nie gonię za bestsellerami, bo wiem, że każdy gigant zaczynał od debiutu. Dlatego, gdy wpadła mi w oko zapowiedź Czarnej krwi, od razu poczułam, że może to być coś innego, może coś, co zostawi we mnie ślad. Motyw drogi w fantastyce to mój konik – kocham opowieści o podróżach, przemianach, magii. Ale tym razem… coś nie zagrało.
I żeby było jasne – ta książka nie jest zła. Ale nie była też dla mnie dobra. Od pierwszych stron miałam wrażenie, jakbym czytała coś w klimacie Wiedźmina. A że z Sapkowskim mi nigdy nie było po drodze, czułam, że i tu nie będę umiała się wkręcić. I niestety, miałam rację.
Świat, który nie porywa
Barbara Augustyn miała ciekawy pomysł – świat z mrokiem, magią i bohaterami z przeszłością. Ale… nie poczułam tego. Brakowało mi emocji, jakiegoś punktu zaczepienia. Historii, która pociągnęłaby mnie dalej. Krótkie formy mają swój urok, ale wymagają precyzji. Nie ukrywam, ale mała liczba stron oznacza zawsze dwie rzeczy: albo książka jest tak mocno skoncentrowana, że nie będzie miejsca na szczegóły i będzie bardzo dobra, albo po prostu brak w niej wielu rzeczy, będą miały również dużo zapychaczy. Tutaj niestety miałam wrażenie, że wszystko było zbyt nierówne – kiedy pojawiała się akcja, zaraz potem tempo siadało przez rozbudowane opisy świata, które nie wnosiły wiele do samej fabuły.Gardomir – bohater bez ikry
Główny bohater, Gardomir, był... nijaki. Bez charakterystycznych cech, bez wyrazu, bez magnetyzmu. Historia trzymała się dzięki postaciom drugoplanowym – to oni wnosili iskrę i powodowali, że nie odłożyłam książki po pierwszych rozdziałach. Ale jeśli główny bohater nie potrafi zbudować relacji z czytelnikiem – to po prostu problem.
Nie pomagały też zgrzyty językowe. Między stylizowanymi, dawnymi zwrotami nagle wpada tekst typu: „srają muchy, będzie wiosna, będzie lepiej trawa rosła”. I ja się pytam: po co? Taki język wybija z klimatu i rozwala całą narracyjną powagę.
Plusy? Owszem, są
Na pewno doceniam próbę zbudowania czegoś więcej niż tylko opowieści drogi. Autorka starała się pokazać rozterki wewnętrzne bohaterów, ich walkę z własnymi demonami, mrok czający się nie tylko w świecie, ale i w nich samych. Widać, że Czarna krew to debiut – ale pierwsze koty za płoty. Potencjał jest, pomysł również. I wierzę, że Barbara Augustyn jeszcze zaskoczy – tylko, że to nie była moja książka. Być może nie mój czas. A może po prostu... nie ten Gardomir.
Opinia powstała przy współpracy z wydawnictwem Zysk i S-ka