W mocy ducha Richelle Mead | Recenzja

 


Powrót do Akademii, który zostawia ślad w sercu

Piąty tom serii Akademia Wampirów to jak powrót do dobrze znanego świata... ale z mnóstwem nowych emocji i dramatów. Teoretycznie znamy już reguły tej gry, a jednak Richelle Mead nie daje nam ani chwili wytchnienia. Czy można spodziewać się czegokolwiek spokojnego, gdy bohaterką jest Rose Hathaway? Wątpię. I przyznam szczerze – kompletnie mi to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie.

Miłosny trójkąt, który boli i fascynuje jednocześnie


To właśnie w tym tomie na scenę wchodzi z impetem trójkąt miłosny. I nie jest to żaden tani chwyt – tutaj emocje są prawdziwe, bolesne i cholernie skomplikowane. Dymitr? Wciąż moje książkowe zauroczenie numer jeden. Ale Adrian… Adrian to inna historia. Imiennik, który w tej części pokazuje się z zupełnie innej strony i... zaczyna kraść moje serce. I chociaż moje nastoletnie ja miało wszystko „poukładane”, to teraz – z dorosłej perspektywy – doskonale rozumiem Rose. Bo co, jeśli ten jedyny nie wróci? A jeśli wybierze źle? Te dylematy są niesamowicie ludzkie, a wybór – cholernie trudny.

Mead nadal zaskakuje


Jest coś wyjątkowego w tym, jak Richelle Mead trzyma w ryzach tak rozbudowaną fabułę. Pomimo że seria ciągnie się już przez pięć tomów, autorka potrafi wprowadzać nowe wątki, zaskakiwać rozwiązaniami, a nawet pozwala sobie na odrobinę magii w fabularnym „ułatwianiu życia” bohaterom. I wiesz co? Kupuję to. Bo ta fikcja jest na tyle dobrze poprowadzona, że wszystko ma sens – nawet jeśli czasem skręca w zaskakującą stronę.

Bohaterowie, których się nie zapomina


Cieszę się, że Mead nie zapomina o żadnym z bohaterów – nawet jeśli momentami miałam ochotę krzyknąć: „dajcie już spokój z Lisą!”. Z jednej strony – księżniczka, z drugiej – wojowniczka walcząca ze strzygami. Brzmi to nieco absurdalnie, ale w dziwny sposób… działa. I chociaż czasem jej decyzje mnie irytowały, to nie mogę odmówić jej determinacji.

Czy warto czytać w 2025? Oczywiście!


Mimo że seria startowała lata temu, Akademia Wampirów się nie starzeje. Nie ma tu banalnych erotycznych wątków ani wyłącznie niezdecydowanych bohaterów. Jest za to: prawdziwa walka, emocje, dylematy moralne, rozwój postaci i tempo, które nie pozwala się nudzić. To nadal romantasy, które nie boi się sięgnąć głębiej.

Dla mnie? Totalna miłość. I już nie mogę się doczekać finału tej historii.

Opinia powstała przy współpracy z Poradnia K