Szepty Nigdybytu - K.R.P. Szalast | Recenzja

 



Rozdarcie między zachwytem a zawodem


„Szepty Nigdybytu” to książka, która... potrzebowała we mnie wybrzmieć. Nie mogłam od razu po przeczytaniu stwierdzić, co dokładnie czuję – bo te emocje były zbyt rozciągnięte między oczekiwaniem a rozczarowaniem. Najlepsze słowo, które oddaje mój stan? Rozdarcie.

Mrok, którego było za mało – niedosyt klimatu fantasy


Oczekiwałam mrocznej historii w wydaniu YA fantasy – nieco buntowniczego, ale wciąż utrzymanego w klimacie tajemnicy i niepokoju. Niestety, tempo powieści było bardzo nierówne. Były momenty, które idealnie trafiały w mój gust – szczególnie te związane z nekromancją, martwymi zwierzętami i ciemniejszą stroną fantastyki. Ale obok nich pojawiały się fragmenty wyraźnie spowalniające akcję – zapychacze, które zamiast budować napięcie, rozmywały je.

Susan i jej niedopasowanie


Susan – główna bohaterka – nie porwała mnie. Choć początkowo wydawało się, że będzie dobrze zarysowaną postacią z krwi i kości, to z czasem jej emocje zaczęły wydawać się sztuczne. Czułam dysonans między nią a światem, w którym została osadzona. Ale doceniam, że autorzy nie zrobili z niej bohaterki bez wątpliwości – jej bunt i niepewność, wynikające z wcześniejszych doświadczeń z dyskryminacją, były potrzebne i wiarygodne.

Maski zwierząt i brutalna estetyka – czyli co zachwyca i drażni jednocześnie


Świat z maskami zwierząt jako nośnikami tożsamości i mocy? Tak, to był zdecydowanie najmocniejszy punkt książki. Pomysł świeży, intrygujący i dający pole do naprawdę ciekawej rozbudowy fabularnej. Ale potem... bach! W twarz dostajemy brutalnością i przekleństwami. I tu się wybijam z rytmu. Te mocne akcenty nie były dobrze osadzone w fabule. Nie przeszkadza mi dosadność, ale tylko wtedy, gdy wynika z kontekstu. Tutaj czułam, że była „dla efektu”, a nie z potrzeby opowieści.


Ilustracje? Cudowne. Uwielbiam, gdy książka potrafi wizualnie dopełnić opowieść – to dodaje klimatu i pomaga głębiej wejść w świat bohaterów. A zakończenie? Zdecydowanie daje nadzieję. Duet K.R.P. Szalast zostawił sobie otwartą furtkę – i jeśli kolejne tomy będą bardziej spójne, to jest duża szansa, że ten świat jeszcze mnie zachwyci.

Opinia powstała przy współpracy z wydawnictwem SQN