Przysięga krwi Richelle Mead | Recenzja


Zarzekałam się, że trzeci tom Akademii Wampirów był moim ulubionym. Naprawdę. Ale Richelle Mead nie daje czytelnikowi chwili wytchnienia – i czwarta część przebija wszystko, co do tej pory serwowała. Przysięga krwi to nie tylko kontynuacja – to eksplozja emocji, która uderza mocniej, celniej i głębiej niż wcześniejsze tomy.

Akcja nabiera tempa, napięcie rośnie


Wyjście poza mury Akademii wcale nie oznacza końca przygody – wręcz przeciwnie. Z każdą stroną robi się coraz bardziej nieprzewidywalnie. Mead udowadnia, że czwarty tom serii nie musi być spadkiem formy. Przysięga krwi to przykład, jak budować narrację, rozwijać bohaterów i zaskakiwać fabularnie bez sztucznego dramatyzowania.

Rose i Dymitr – duet, który rozpala serce i rozdziera duszę


Ich relacja to coś więcej niż romantyczny wątek – to emocjonalny rollercoaster. Zapalczywa, intensywna, chwilami destrukcyjna… a jednak tak magnetyczna, że nie sposób się od niej oderwać. Czytając, dosłownie miałam ciarki – jakby każda scena między nimi była naładowana elektrycznością. Rose i Dymitr to jedna z tych par literackich, których się nie zapomina. Ich związek sprawia, że Przysięga krwi nie tylko boli, ale i koi, ale później znowu boli.

Dwie perspektywy = podwójna intensywność


Bardzo podoba mi się zastosowany przez autorkę zabieg narracyjny – możliwość obserwowania wydarzeń nie tylko z punktu widzenia Rose, ale i Lisy, dzięki ich mentalnemu połączeniu. To sprytne i bardzo skuteczne – żadna emocja nam nie umyka, a historia zyskuje głębię. Kiedy Rose trawią wewnętrzne konflikty, Mead nie pozwala nam zanurzyć się w tym za bardzo – zmiana perspektywy ochładza emocje tylko po to, by za chwilę znów je rozpalić.

Rose – bohaterka z krwi i kości


Najbardziej ujęło mnie to, że Rose – mimo wszystkich dramatów – wciąż pozostaje nastolatką. Popełnia błędy, bywa impulsywna, a emocje często przejmują kontrolę. I właśnie to sprawia, że tak bardzo ją lubię. Jest ludzka. Prawdziwa. Jej rozdarcie między rozumem a sercem czuć w każdej decyzji – i w każdej łzie, którą uroniłam razem z nią.

Nowe wątki – nowe możliwości


W tej części poznajemy Alchemików – kolejny element świata przedstawionego, który otwiera zupełnie nowe drzwi. A do tego pojawia się Abe… tajemniczy, charyzmatyczny i – nie ukrywam – trochę niepokojący. Ale o jego intencjach nie zdradzę nic więcej. Warto samemu odkryć, jak bardzo potrafi namieszać.

Najlepsza część


Przysięga krwi to dla mnie najlepsza część Akademii Wampirów – dojrzała, bolesna i poruszająca. Richelle Mead pokazała, że nawet po kilku tomach można nadal zaskakiwać, poruszać i zmuszać czytelnika do refleksji. Jeśli jeszcze nie znacie tej serii, a marzy Wam się literacka huśtawka emocji z krwistym romansem w tle – ta książka to must-read.

Opinia powstała przy współpracy z Poradnia K