W szponach mrozu - Richelle Mead | Recenzja

 



Powroty do serii sprzed lat zawsze wywołują we mnie lekkie napięcie. W końcu czas płynie, ja dojrzewam, a gusta czytelnicze też ewoluują. Czy historia, którą kochałam kiedyś, nadal będzie dla mnie tak samo emocjonująca? Sięgając po drugi tom „Akademii Wampirów” – W szponach mrozu – obawy były, ale... kompletnie niepotrzebnie.

Zanurzyłam się w świat Rose i Dymitra, jakby żadna przerwa nigdy nie miała miejsca. Wciągnęło mnie bez reszty – śledziłam rozwój ich relacji z zapartym tchem, przeżywając wszystko na nowo. I muszę przyznać: przez te wszystkie lata sporo szczegółów zatarło mi się w pamięci, dzięki czemu czytanie było nie tylko sentymentalną podróżą, ale też świeżym doświadczeniem.

Co mnie ujęło w „W szponach mrozu”?


Przede wszystkim – bohaterowie. W tym tomie stają się jeszcze bardziej autentyczni. Ich decyzje, wypowiedzi i emocje wydają się dojrzalsze, a więzi, które ich łączą, coraz bardziej złożone i intensywne. Rose powoli przechodzi wewnętrzną przemianę: dojrzewa, zaczyna działać bardziej odpowiedzialnie, choć nie traci swojego niepokornego ducha i ostrego języka. Uwielbiam ją za tę zadziorność, ale jeszcze bardziej za ukrywaną wrażliwość.

Intryga, emocje i nowe spojrzenie na wampiry


Richelle Mead mistrzowsko balansuje między dynamiczną akcją a subtelnymi emocjami. W jednej chwili mamy intrygę, w kolejnej delikatnie rozwijający się romans – i to jedno z moich ulubionych połączeń w literaturze młodzieżowej. Relacja Rose i Dymitra ma w sobie magnetyzm, napięcie i tę cudowną, powolną budowę emocjonalnej więzi, której tak bardzo brakuje w wielu współczesnych książkach romantasy.

Kocham to, że „Akademia Wampirów” oferuje świeże spojrzenie na wampirów. Zamiast klasycznego wzdychania do tajemniczych nieśmiertelnych, mamy tutaj dampiry i moroje, proste zasady świata i nieustające zagrożenia.

Krótka książka, wielkie emocje


Nie dajcie się zwieść – te 300 stron to prawdziwa petarda. Przeczytać tom można w jedno popołudnie i wieczór, a końcówka... Roztrzaska was emocjonalnie. Akcja przyspiesza do szaleńczego tempa, nie pozwalając odłożyć książki choćby na chwilę.

„W szponach mrozu” nie tylko rozpala emocje na kolejne tomy – ono rozdziera serce i sprawia, że natychmiast chce się więcej. A ja już wiem, że w trzecim tomem czeka mnie prawdziwa czytelnicza burza.

Czy warto wrócić do „Akademii Wampirów”?


Zdecydowanie tak. Jeśli szukacie książki młodzieżowej, która łączy w sobie intrygę, romantyzm, napięcie i niebanalne podejście do wampirów – nie możecie tego przegapić. W szponach mrozu udowadnia, że nawet po latach dobrze napisana historia nie traci swojego uroku.


Opinia powstałą przy współpracy z Poradnia K