Karo Makary
Wywiad - Makary Karo
Makary Karo to Autor (ukrywający się pod pseudonimem) Po latach przed śmiercią i tak bardzo podobała mi się ta pozycja, że nie mogłam odpuścić sobie możliwość przeprowadzenia z nim wywiadu. Jeżeli jesteście ciekawi to zerkajcie dalej:
Adriana Bączkiewicz: Powróćmy do dawnych czasów: szkolne ławki, dzwonki oznajmiające przerwę
– jakim typem ucznia byłeś? Przyznaj się bez bicia, czy czytałeś lektury?
Makary Karo: Byłem dobrym uczniem, sumiennie
wykonywałem prace domowe i nie miałem specjalnie problemów z nauką. Dobra passa
trwała do czasu liceum, kiedy z powodu wielkości wymaganego materiału musiałem
ustalić priorytety. Od początku bardziej ciągnęło mnie do przedmiotów ścisłych,
dlatego o ile czytałem lektury, to nie mam sentymentów do większości poza
trylogią Sienkiewicza i Lalką. Te
pozycje mogę śmiało polecić.
Czy do dzisiaj przemknęła Ci chociaż jedna myśl, że chciałbyś, by Twoje
życie potoczyło się inaczej?
Wiele razy, jednak nie jestem
pewny czy skończyłbym lepiej niż tu, gdzie jestem.
Twoje dotychczasowe życie wskazuje na to, że twardo stąpasz po ziemi, w
końcu zdobyłeś 3 dyplomy wyższych uczelni. Czy to wskazuje na to, że
najprościej w świecie lubisz się uczyć, czy może jednak twierdzisz, że lepiej
mieć więcej zainteresowań i któreś z nich później wybrać?
Z jednej strony tak to może
wyglądać, że stąpam twardo po ziemi. Ale z drugiej, dużo czasu spędzam na
rozwijaniu wyobraźni i niespecjalnie przejmuje się życiowymi drobiazgami. Od
kiedy pamiętam zwyczajnie byłem dobry w nauce nowych rzeczy. Jestem praktyczną
osobą, dlatego uważam, że w życiu powinniśmy robić to, w czym jesteśmy
najlepsi. Nie poprzestaje na utartych schematach, ponieważ wydaje mi się, że
nadal szukam najlepszej działalności dla siebie. Informatyka, a pisanie
powieści czy scenariuszy leżą przecież na dwóch przeciwnych biegunach palety
zainteresowań. A jednak, znajomość geopolityki, psychologii, zachowań
społecznych, podstaw ekonomii, wiedza techniczna z zakresu nowych technologii
czy światowych trendów w dziedzinie innowacji pomagają mi tworzyć realistyczne
światy w powieściach i scenariuszach.
Ja osobiście uważam, że Polska jest bardzo trudnym krajem, jeżeli
mówimy o rozwoju osobistym, politycy ciągle podcinają nam skrzydła. A jakie
jest Twoje zdanie?
To zależy od tego ile z rzekomych
barier uważamy za zewnętrzne, a ile za zależne od nas. Znam wielu ludzi, którzy
rozwijają się fenomenalnie. Oni mają inne spojrzenie na przeszkody, od tych
którzy nie odnajdują się w swojej rzeczywistości. Inaczej je definiują. Myślę,
że wiele zależy od naszego podejścia. Świadomość siebie i swoich prawdziwych
ograniczeń pozwala dokładniej szacować nasze możliwości. Staram się wierzyć, że
jeśli istnieje wola, znajdzie się droga. Tylko problem polega na tym, że jako
społeczeństwo i system, zamiast równać w górę, równamy w dół, a potem jesteśmy
zdziwieni, że mamy niski wskaźnik innowacyjności i jedynie „zbieramy
intelektualną bawełnę” dla zagranicznych podmiotów. Nazywam to „Syndromem
Pomimo”. W cywilizowanym świecie osiąga się sukces „dzięki” czemuś - dzięki
programom edukacyjnym, łączeniu nauki z biznesem, systemem finansowania,
instytucjami wspomagającymi rozwój - tymczasem mam wrażenie, że w Polsce panuje
przekaż, że komuś udało się rozwinąć „pomimo” czegoś – pomimo biurokracji,
pomimo braku znajomości, itd. Nie potrafię powiedzieć na ile winić za to
polityków, a na ile nas samych jako społeczeństwo. W końcu ktoś tych ludzi
wybiera, prawda?
Każdy z nas gdy zauważa w Internecie, czy w telewizji, piętnowanie w
śmieszny sposób natury Polaków, uważa, że to nie on jest tym typowym Januszem w
sandałach ze skarpetkami. Czy jesteś w stanie się przyznać do tego, że którymś
typem Janusza jesteś?
Tak! Mam ogromny dystans do
naszych narodowych przywar i osobiście uwielbiam żarty o „Januszowym” stylu
bycia. Zawsze świetnie się z tego ubawię. Jeśli chodzi o mnie to wydaje mi się,
że mógłbym podpadać trochę pod „Janusza biznesu”, ze względu na zamiłowanie do
kombinowania i rozwiązywania problemów niestandardowymi metodami. Jednak jeśli
dobrze wykorzystać akurat tą cechę uznam ją za atut na tle innych narodowości.
XXI wiek skłania, a raczej narzuca ludziom to, że nie mamy na nic
czasu. Ciągle jesteśmy zabiegani, mało śpimy, szybko jemy. Jak myślisz, co
zabiera nam czas? Czy kiedyś czas naprawdę wolniej płynął?
Myślę, że sami zabieramy sobie
czas nieumiejętnym wykorzystaniem go. Zaryzykuję stwierdzenie, że nawet w
codziennym życiu robimy wiele czynności, czy to w pracy, czy w życiu osobistym,
które z perspektywy naszego rozwoju czy dobrobytu (materialnego, duchowego) są
zwyczajnie niepotrzebne. Natomiast robimy je, bo przecież „tak zawsze się
robiło” i nie mamy czasu lub nie chcemy się nad tym zastanowić. Ludzie często
nie zdają sobie sprawy ile czasu zyskaliby, gdyby na przykład odstawili
telewizję. Ja zyskuje kilkanaście godzin tygodniowo. Dlatego nie zgadzam się,
że nie mamy czasu na nic. Nie mamy czasu na WSZYSTKO. Po to wymyślono
priorytety. Na nie wszystko znajdziemy czas.
Już jest! Naukowcy wymyślili sposób, by móc przenieść się do
przeszłości lub do przyszłości na jeden dzień. W jakie czasy byś się chętnie
przeniósł i dlaczego?
Czas rewolucji przemysłowej w
Anglii. To jest to! Czułbym się jak w uniwersum steampunku.
Nawyk ręcznego pisania jakoś
przeboleję, ponieważ mam mało estetyczny charakter pisma. Myślę jednak, że w
przyszłości nie będziemy musieli się podpisywać. Wystarczy, że przyłożymy czoło
do czytnika. Bardziej martwię się o zanik znajomości ortografii i gramatyki.
Jego początki widać już teraz, o zgrozo!
Przejdźmy do muzyki, bo w końcu bez niej nie da się żyć. Lecz nie
zapytam Cię o piosenkę, którą możesz namiętnie słuchać godzinami, ale wręcz o
taką, gdzie Twoje bębenki aż krwawią.
Sigma ft. Paloma Faith – Changing
Filmy i seriale to kolejna rzecz, bez której nie mamy możliwości bytu.
Jaki film bądź serial poleciłbyś swoim czytelnikom?
Poleciłbym serial Breaking Bad.
Pytanie czysto teoretyczne, a nawet abstrakcyjne: jak myślisz,
czytelników jakiego gatunku na Polskim rynku jest najwięcej?
Waham się pomiędzy kobiecymi
romansidłami, a kryminałami.
Nie będę pytać Cię o typowe pytania, które zadaje się Autorom książek.
Jednak zastanawia mnie fakt, dlaczego piszesz pod pseudonimem?
Bo prawdziwe nazwisko zachowuję
na materiał, który zawładnie światem (śmiech). Będę wiedział, że to on, gdy go
napiszę.
Po latach przed śmiercią to w
moim mniemaniu bardzo dobrze skonstruowana książką. Czy sądzisz, że Twoja
wyobraźnia, która stworzyła taka historię, mogła zdarzyć się naprawdę?
To bardzo dobre pytanie. Historia
powieści w zamyśle opierała się o stricte fikcyjną fabułę. Wykorzystuje tu wspomnienia
z jednego z moich wyjazdów w leśne tereny Warmii, ale miejsce akcji wybrałem
dosłownie przeciągając palcem po mapie. Tym większe było moje zdziwienie, gdy
po skończeniu powieści, przygotowując się do wydania, dowiedziałem się, że w
okolicy terenów, które opisuje w powieści rzeczywiście istnieje podobny ośrodek
wypoczynkowy i rzeczywiście był on często odwiedzany za czasów PRL. Zadałem
sobie wtedy to samo pytanie.
Jako debiutant, o czym marzyłeś? O pieniądzach? Może o tym uczuciu, gdy
zobaczysz swoją książkę na półce? Czy może o czymś zgoła innym?
Zobaczyć swoją książkę na półce
księgarni to miłe uczucie. Jednak ja myślałem o tym bardziej w kategorii
zakończenia pewnego projektu, który jest elementem większej układanki. Starałem
się zaskoczyć widza serwując znany motyw historii (grupa przyjaciół wyjeżdża na
imprezę i coś im się przytrafia), w oryginalnej, zaskakującej formie. W
zamierzeniu chciałem, aby Po latach przed
śmiercią stało się moją wizytówką i podbudową dla przyszłych projektów. W
końcu łatwiej jest dyskutować, gdy ma się na koncie wydane pozycje i można
komuś pokazać coś więcej niż szkice z szuflady.
Nie sposób zapytać Cię o cokolwiek znajdującego się w Twojej książce,
bo zdradzilibyśmy czytelnikom za dużo treści. Jednak grupa przyjaciół
występująca w Po latach przed śmiercią jest
zżytą grupą, ale z pewnymi perturbacjami. Czy sądzisz, że w grupce przyjaciół
zawsze pojawi się jakaś para ukochanych? I czy to ma wpływ na całą grupę?
Ciekawostką jest, że tworząc
bohaterów mojej powieści bazowałem na rzeczywistych postaciach kilku moich
znajomych. Oczywiście musiałem podkoloryzować i przerysować ich charaktery oraz
relacje. Wątek pary zakochanych jest w tym przypadku takim przerysowaniem.
Ludzie łączą się w grupy z różnych powodów. Prędzej czy później w tych grupach
muszą pojawić się jakieś związki. Jedne mniej udane, inne bardziej. Jednak nic
tak nie podnosi napięcia w grupie jak rywalizacja o czyjeś uczucia.
Wizja Twojej historii jest okrutna i powstał z tego niezły horror. Sam
powiedziałeś, że napisałeś już scenariusz do tej książki. Jaki jest Twój dalszy
plan? Bo mam nadzieję, że następna książka ;)
Cieszę się, że tak sądzisz. Teraz
pozostaje mi tylko przekonać producentów (śmiech). Posiadam aktualnie trzy
scenariusze na podstawie powieści: 30minutowa, luźna adaptacja, 125 minutowy
scenariusz na pełen metraż, oraz jego tłumaczenie na język angielski.
Skończyłem odpowiednie kursy, więc teksty są poprawne pod względem formatowania
na rynek europejski. Dalsze plany będą zależne od ilości wolnego czasu. Nie
ukrywam, że napisanie powieści, jednocześnie pracując na pełen etat zajmuje
praktycznie cały wolny czas. Dlatego aktualnie pracuję nad historiami do kilku
scenariuszy. Jedna czy dwie z nich nadadzą się na kolejne powieści.
Jedziesz sobie spokojnie samochodem, gdy prezenter radiowy zawiadamia,
że wszystko wskazuje na to, że czeka nas zagłada. Według Ciebie, jaki rodzaj
zagłady nas czeka?
Chciałbym wierzyć, że efektowny –
wielka asteroida, wojna nuklearna, biblijny Armageddon. Jednak znając życie
zapewne zwyczajnie zginiemy przez epidemię głupoty (śmiech).
Ostatnie, jednak w miarę najważniejsze pytanie: gdzie widzisz siebie za
20 lat?
Tego nie wie nikt, ale pewnie
gdzieś bardzo daleko. Z drinkiem z palemką.