Piotrowski Przemysław
Wywiad - Przemysław Piotrkowski
Przemysław Piotrowski
Pan Przemysław jest byłym dziennikarzem sportowym jak i byłym śledczym w "Gazecie Lubuskiej". Jest absolwentem Uniwersytetu Zielonogórskiego, lecz również studiował za granicą; m.in. w Hiszpanii czy USA. Aktualnie pracuje w branży naftowej w Norwegii oraz co najważniejsze: jest Autorem książki Kod Himmlera. A resztę ciekawych i intrygujących rzeczy dowiecie się z poniższego wywiadu:
Adriana Bączkiewicz: Małe dzieci
postrzegają świat całkowicie inaczej, niż dorośli. Jakie marzenia miał mały
Przemek i czy się spełniły?
Przemysław Piotrowski: Chciał
być gwiazdą futbolu i grać w reprezentacji Polski. Jak widać, marzenie wciąż
pozostało tylko marzeniem.
Niedawno dla wielu osób zaczęła
się szkoła. Jak Pan wspomina minione lata w szkolnych ławkach?
Bardzo przyjemnie. W szkole poznawało się przyjaciół, chodziło na
pierwsze randki, oczywiście trochę się broiło, ale także kształtowało charakter
i przyswajało wiedzę. Chyba większość ludzi z perspektywy czasu ocenia szkołę
jako jeden z najwspanialszych okresów w życiu.
Lektury w szkołach to strasznie
drażliwy temat, sądzi Pan, że książki w kanonie lektur są dostosowane do wieku
osób, które muszą je przeczytać?
Szczerze mówiąc to nie wiem jakie zaszły zmiany i czy w ogóle jakieś
zaszły. Myślę jednak, że pewne lektury należy znać. Krzyżacy, trylogia
Sienkiewicza, Pan Tadeusz, Kamienie na szaniec czy Medaliony po prostu
trzeba przeczytać. One kształtują charaktery, uczą historii, patriotyzmu ale
także pokazują, że świat to nie bajka. Pamiętam też takie, które mnie strasznie
męczyły i takie do których nawet nie podchodziłem. Na pewno o niektórych
pozycjach można dyskutować.
Studiował Pan w Hiszpanii, jak i
w Stanach. Co jest takiego w tych krajach, czego nie ma w Polsce?
W Hiszpanii podobała mi się pogoda, życie nocne, jedzenie oraz
niesamowity luz i przyjazny charakter mieszkańców. W USA studiowałem w
Charlestone, ale więcej czasu spędziłem w Nowym Jorku. I niech najlepszą
odpowiedzią będzie to, że jeśli czegoś nie ma w Nowym Jorku, to nie ma nigdzie
na świecie.
Jest Pan pasjonatem podróży.
Gdzie jeszcze Pana nie było, a jednak chciałby Pan postawić swoją nogę?
Jak kiedyś pozwolą mi na to zdrowie, czas i warunki finansowe, to mam
zamiar jeździć i zwiedzać świat jak długi i szeroki. Nie ma sensu wymieniać, bo
zabrakłoby miejsca na Twoim blogu (śmiech).
Mam nadzieję, że się Pan ze mną
zgodzi: jesteśmy społeczeństwem, który narzeka na brak czasu. Jak Pan sobie
radzi z brakiem czasu? W Pana przypadku jest to skrupulatne planowanie, czy
jednak zwykłe nastawienie, że na wszystko przyjdzie czas?
Nie planuję, nie lubię tego. Nie jestem typem człowieka „od – do”,
który wszystko sobie wylicza i systematyzuje. Uważam, że wszystko da się
ogarnąć, jak człowiek tylko tego chce.
Kontrowersyjny wywiad, wymaga
również kontrowersyjnych pytań: Sprawa uchodźców jest dostrzegana dziś w każdym
aspekcie życia,. Telewizja i Internet aż krzyczą do nas w tej sprawie. Jak Pan
postrzega tę sytuację?
Pewnie narażę się niektórym osobom z mainstreamu, ale uważam, że to nie prowadzi do niczego dobrego. Miałem okazję mieszkać z muzułmanami przez pół roku pod jednym dachem i wiem, że ludzie wyznający islam, nigdy nie będą w stanie się z nami zintegrować. Widziałem też na własne oczy muzułmańskie getta w Londynie, Paryżu, Berlinie czy innych, często mniejszych zachodnioeuropejskich miastach i proszę mi wierzyć, że człowiek nie czuje się tam bezpiecznie. Tym bardziej kobieta. I ja swojej żony nigdy nie zabrałbym do takiej dzielnicy. Dla mnie największym problemem jest właśnie ten agresywny islam, który uważam nie za religię, a za bardzo groźną ideologię kryjącą się pod płaszczykiem religii. Chroniony przez gwarantowaną w państwach demokratycznych wolność wyznania może podstępnie rozprzestrzeniać się w cywilizowanych społeczeństwach. To ideologia, która gardzi wszystkimi, którzy nie chcą się jej podporządkować, nawołuje do dżihadu czyli mordowania niewiernych, dopuszcza pedofilię, niewolnictwo, gwałty i tortury na kobietach, a do tego wykorzystuje naiwność wrogów, którymi według islamu jesteśmy my. Nie chcę mieć za sąsiada człowieka, który uznaje mnie za wroga, bo tak mu każe jego Bóg.
Pewnie narażę się niektórym osobom z mainstreamu, ale uważam, że to nie prowadzi do niczego dobrego. Miałem okazję mieszkać z muzułmanami przez pół roku pod jednym dachem i wiem, że ludzie wyznający islam, nigdy nie będą w stanie się z nami zintegrować. Widziałem też na własne oczy muzułmańskie getta w Londynie, Paryżu, Berlinie czy innych, często mniejszych zachodnioeuropejskich miastach i proszę mi wierzyć, że człowiek nie czuje się tam bezpiecznie. Tym bardziej kobieta. I ja swojej żony nigdy nie zabrałbym do takiej dzielnicy. Dla mnie największym problemem jest właśnie ten agresywny islam, który uważam nie za religię, a za bardzo groźną ideologię kryjącą się pod płaszczykiem religii. Chroniony przez gwarantowaną w państwach demokratycznych wolność wyznania może podstępnie rozprzestrzeniać się w cywilizowanych społeczeństwach. To ideologia, która gardzi wszystkimi, którzy nie chcą się jej podporządkować, nawołuje do dżihadu czyli mordowania niewiernych, dopuszcza pedofilię, niewolnictwo, gwałty i tortury na kobietach, a do tego wykorzystuje naiwność wrogów, którymi według islamu jesteśmy my. Nie chcę mieć za sąsiada człowieka, który uznaje mnie za wroga, bo tak mu każe jego Bóg.
Z aktualnych spraw rządzących
życiem czytelników, jak i Autorów, jest Ustawa o jednolitej cenie książki.
Jakie jest zdanie Pana w tej sprawie?
Uważam, że są plusy i minusy tej ustawy. Pewne rzeczy na pewno by
uregulowała, ale jak zareaguje rynek w Polsce? Tego dowiemy się dopiero jeśli
wejdzie w życie.
Już jest! Naukowcy wymyślili
sposób, by móc przenieść się do przeszłości lub do przyszłości na jeden dzień.
W jakie czasy by się Pan chętnie przeniósł i dlaczego?
Chciałbym zobaczyć starożytny Rzym. Od zawsze fascynowały mnie tamte
czasy. Piękno architektury, mądrość prawa, początki demokracji w starciu z
brutalnością walk gladiatorów, publicznych egzekucji czy wykorzystywania
niewolników. Chciałbym zobaczyć jak funkcjonowały takie skrajności, jacy to
byli ludzie.
Wyobraźmy sobie sytuację, że
musi Pan zrezygnować z jednego ze zmysłów. Na który zmysł padłby wyrok oraz
jakby Pan sobie bez niego poradził?
Nie chciałbym tracić żadnego i mam nadzieję, że to się nie stanie.
Gotować nie każdy potrafi, ale
każdy uwielbia oddać się przyjemności jedzenia pyszności. Jaką potrawę mógłby
Pan jeść bez ograniczeń?
Takiej całkowicie ulubionej to chyba nie mam, ale uwielbiam kuchnię
polską, hiszpańską i tajską.
Żyjemy już w takich czasach, że
nie potrafimy się obejść bez Internetu czy telewizji. Czas wolny spędzamy
oglądając ciekawe filmy i seriale. Jaki film oraz serial poleciłby Pan swoim
czytelnikom?
Do tej pory żaden nie przebił Gladiatora, z genialnymi rolami Russela
Crowa i Joaquina Phoenixa. Ten film mogę oglądać w nieskończoność.
Wyobraźmy sobie sytuację, że
może Pan przyszłym pokoleniom przekazać tylko jedną pozycję z literatury. Jaka
byłaby to książka i dlaczego?
Jest ich cała masa, następnym pokoleniom przekazałbym natomiast
trylogię Sienkiewicza. Jest ponadczasowa, świetnie się ją czyta, a do tego uczy
historii i patriotyzmu.
Chociaż Kod Himmlera to Pana debiut, to jednak sądzę, że jako czytelnik, a
teraz Autor, ma Pan wgląd w świat wydawniczy. Gdyby mógł Pan zmienić coś na
rynku wydawniczym, czego ta zmiana by dotyczyła?
Chciałbym, aby Polacy bardziej przekonali się do polskich autorów.
Wkurza mnie, że wszystko co zagraniczne, to musi być lepsze, bo jest np. w
czołówce bestsellerów „New York Timesa”. I często tak podchodzą do tego
wydawcy, że czasem lepiej zainwestować w zachodniego „średniaka” niż mocno
postawić na polskich pisarzy. Czasem warto spróbować sięgnąć po coś swojskiego.
Uważam, że w Polsce mamy autorów, którzy gdyby ich ojczystym językiem był
angielski, regularnie znajdowaliby się w czołówce najlepiej sprzedających się
książek na świecie.
Kod Himmlera to tak naprawdę książka o przeszłości, ale pójdźmy w
kompletnie inną stronę. Jak Pan sądzi: co (już oczywiście nie nas, a nasze
pokolenia) czeka za 200 lat? Wybór padnie na latające samochody, czy coś
kompletnie innego?
Jeśli do tego czasu sami się nie wykończymy, to myślę, że prędzej czy
później ruszymy w kosmos. Człowiek ma w sobie coś takiego, że dąży do nowych
odkryć. A czy akurat będą latające samochody? Bardzo możliwe, przynajmniej nie
będzie korków (śmiech).
Nie zdradzając fabuły Pana
książki: czy wierzy Pan w taki obrót spraw dotyczących bunkrów, czy wręcz
przeciwnie, jest to tylko Pana szeroko pojęta wyobraźnia?
Takie miejsca jak Riese zawsze będą rozpalać wyobraźnię. I
najfajniejsze jest to, że tak naprawdę nic nie jest wykluczone, co zresztą potwierdziło
ostatnie odkrycie złotego pociągu. Pisząc Kod Himmlera chciałem, aby taki był
właśnie wydźwięk. Że teoretycznie naziście mogli robić w bunkrach to, o czym
piszę w książce. A czy wierzę? Jest to jedna z teorii i wcale bym się nie
zdziwił, gdyby robili coś podobnego.
Krytyka jeszcze nikomu nie
zaszkodziła: czy obawiał się Pan, bądź obawia nadal, negatywnych recenzji na
temat Kodu Himmlera?
Nie ma takiego człowieka, co wszystkim by dogodził. Na
pewno znajdą się Czytelnicy, którym książka nie przypadnie do gustu i jestem na
to przygotowany. Trzeba jednak szukać plusów, a mniej pozytywne, czy wręcz
negatywne opinie oznaczają, że książka dociera do szerokiego grona odbiorców.
Trzeba pamiętać też o tym, że ludzie różnie patrzą na świat, różnie go
postrzegają i dla jednego pewna forma prowadzenia dialogu może wydawać się sztuczna,
bo będąc chowanym pod kloszem i dajmy na to obracając się jedynie w
towarzystwie koła gospodyń domowych lub stowarzyszeń katolickich nigdy albo
bardzo rzadko spotykał się z wulgarnym językiem bądź pewnymi postawami całkiem
normalnymi wśród innych grup. To tylko przykład, który pokazuje jak odmienne
mogą być ludzkie postawy i pojmowanie świata, a tym samym podejście do książki.
Pomijam natomiast wszystkich frustratów i hejterów, którzy często nawet nie
przeczytają książki, a i tak wypisują brednie. Ogólnie negatywnych komentarzy
nie da się uniknąć. Na szczęście do tej pory spotykam się głównie z pozytywnymi
opiniami.
Według mnie, Pana debiut jest
wręcz zaskakujący. Czy w dalekiej, bądź niedalekiej przyszłości, będziemy mogli
jako czytelnicy, spodziewać się spod Pana pióra jakiejś innej pozycji?
Jestem w trakcie pisania drugiej powieści i mam nadzieję, że ukaże się
na początku przyszłego roku. Fabuła będzie inna, a klimat mroczniejszy i
cięższy niż w Kodzie Himmlera. Szykuję mocny thriller dla ludzi o mocnych
nerwach. Mam nadzieję, że przekaz da Czytelnikowi do myślenia.