Zakon Drzewa Pomarańczy. Część 1 - Samantha Shannon


Tytuł oryginału: The Priory of the Orange Tree
Liczba stron: 560 
Data wydania: 27 kwiecień 2022 r. 
Seria: Zakon Drzewa Pomarańczy
Tom:

Czy „Zakon drzewa pomarańczy” Samanthy Shannon to fantastyka na miarę Sandersona? Z przykrością muszę stwierdzić, że dla mnie pierwszy tom tej monumentalnej powieści nie spełnił oczekiwań. Choć sama autorka dała się poznać jako świetna pisarka dzięki serii „Czas Żniw”, tym razem coś poszło nie tak.

Na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się obiecujące – rozbudowany świat, mnogość postaci, głębia historii. Niestety, rzeczywistość okazuje się inna. Pierwszy tom jest zdecydowanie przegadany. Miałam wrażenie, że treści jest po prostu za dużo i wiele z tego nie wnosi nic istotnego. Przepych opisów i nadmiar szczegółów zamiast budować napięcie, powodowały znużenie.

Bohaterowie, choć mają mnóstwo stron na rozwój i przyciągnięcie uwagi czytelnika, pozostają płascy i bez wyrazu. Wiele z nich szybko odchodzi w zapomnienie, a to w powieści o takim rozmachu jest ogromnym minusem. Główne wątki nie przykuły mojej uwagi na tyle, bym czuła ekscytację na myśl o sięgnięciu po kolejną część.

Lubię rozbudowane światy i nie straszne mi długie książki – uwielbiam twórczość Brandona Sandersona i jego skomplikowane opowieści. Jednak tutaj czegoś zabrakło. Głębia, która powinna wciągać i fascynować, okazała się tylko przytłaczająca. Obawiam się, że jeśli nie sięgnę szybko po kolejny tom, zapomnę o kluczowych wydarzeniach i postaciach.

Mimo wszystko zostawiam sobie otwartą furtkę na kontynuację – „Zakon drzewa pomarańczy” ma potencjał, który może rozkwitnie w kolejnych częściach. Jednak jeśli poczucie znużenia będzie się utrzymywać, nie wykluczam, że porzucę tę serię.

„To, że robimy coś od zawsze, nie znaczy, że robimy to dobrze.” Cóż, może czasem warto sięgnąć po coś bardziej dynamicznego.