Kalafior to król - Leanne Kitchen


Liczba stron: 144
Data wydania: 3 lipiec 2019 r. 

Kalafior jest zdrowy i pożywny. Wpisuje się w najnowsze trendy kulinarne i jest odpowiedni na ciepły zimowy obiadek u babuni (albo do samotnego wyjadania prosto z garnka na kanapie – wszak króla nie obowiązują żadne reguły). O błękitnej krwi kalafiora, kameleona wśród warzyw, świadczy 70 przepisów z całego świata. Pyszny i szlachetny przedstawiciel kapustowatych może zostać uprażony na piękny złoty kolor, zgrillowany, upieczony w całości lub jako spód do pizzy czy przerobiony na zdrowy „popcorn” do chrupania przed telewizorem. Doskonale sprawdzi się jako składnik sernika limonkowo-kokosowego, muffinek czy brownie. W książce nie mogło też zabraknąć przepisu na tajną broń wszystkich, którzy unikają węglowodanów: „ryż” z kalafiora!


Kalafior to chyba jeden z moich ulubionych warzyw. Ma niepowtarzalny smak i przede wszystkim pasuje do każdego obiadu. Nieważne czy dzisiaj na obiad jest ryba, wieprzowina czy może wołowina. A co najważniejsze jest to warzywo, które może i samodzielnie pełnić rolę obiadu. Wystarczy zasmażka i proszę bardzo obiad idealny. 

Ta książka z przepisami, otworzyła mi oczy na to, co można ciekawego stworzyć z kalafiora. Może nie jestem przekonana do wszystkich zamieszczonych tam przepisów, w końcu chyba się nie przełamię, by zrobić coś słodkiego z jakiegokolwiek warzywa (chociaż ciasto z czerwonej fasoli jest pyszne). Może właśnie o to chodzi w takich przepisach. Żeby właśnie się przemóc, a kto wie, może to będzie najlepsze danie, jakie przyjdzie mi zjeść? Bo czy nie brzmi to świetnie?: Sernik z kalafiora :)

Jest jednak jeden mankament, który przeszkadza mi w książce i naprawdę nie rozumiem nigdy tego zagrania w książkach kucharskich: nie do każdego przepisu jest zdjęcie. Przecież pierwsze co robimy, to jemy oczami. Zazwyczaj gdy do przepisu nie ma dołączonego zdjęcia, mam wrażenie, że ta potrawa albo brzydko wygląda po zrobieniu, albo ciężko ją zrobić. Jak jest w tym przypadku? Chyba się nie dowiem, bo jak wspomniałam, przepisy bez zdjęcia nie są dla mnie.

Ale te, które zdjęcia mają, to tak, chętnie zobaczyłabym je za swoim talerzu. Tylko potrzeba odrobiny czasu, by coś z niego ciekawego ugotować. Podoba mi się, że książka jest podzielona na rozdziały, gdzie znajdziemy odpowiednio przepisy na: przekąski, przystawki, zupy, sałatki, dania główne, wypieki i dodatki. Ten podział pozwoli na odnalezienie odpowiedniego przepisu, zgodnie z dzisiejszym humorem.

Żałuję tylko, że w te lato, kalafiory, których szukam ciągle w sklepach i ryneczkach, no nie są najpiękniejsze. Kto wie, może kalafior okaże się dobrem luksusowym?