Onyx & Ivory - Mindee Arnett



Tytuł oryginału: Onyx & Ivory
Liczba stron: 476 
Data wydania: 13 marca 2019 r. 




Nazywają ją Zdrajczynią Kate. To przydomek, który Kate Brighton odziedziczyła po ojcu, po tym, jak próbował zabić arcykróla Rime.
Wypędzona z szeregów szlachty Kate pracuje jako kurierka pocztowa. W tym fachu mogą przetrwać tylko najlepsi i najszybsi z jeźdźców, bo kiedy zapada noc, na świat wychodzą gadźce – mordercze bezskrzydłe smoki. Na szczęście Kate ma sekret, który zapewnia jej przewagę. Jest dzikunką, władającą zakazaną magią, która pozwala jej wpływać na umysły zwierząt.
I właśnie ta magia doprowadza ją do miejsca, gdzie gadźce za dnia dokonały masakry całej karawany, z której ocalał tylko Corwin Tormane, syn króla. Jej pierwsza miłość, chłopak, którego poprzysięgła zapomnieć po tym, jak skazał jej ojca na śmierć.
Teraz, gdy ich drogi znów się skrzyżowały, Kate i Corwin muszą zapomnieć o przeszłości, by stawić czoło nowemu zagrożeniu i jeszcze mroczniejszym siłom, budzącym się w królestwie.


Królestwo i magia, jestem po prostu kupiona. Tak naprawdę nie potrzebuję nic więcej wiedzieć. Też tak macie, że czasem nie liczy się dla was treść opisu, tylko znajdujecie słowa klucze i wiecie, że jest to książka dla was? Właśnie tak było u mnie z Onyx & Ivory.

Dość obszerna powieść zanurza nas w magii, ale dość nietypowej, ponieważ Kate jest dzikunką. Kto, co, dlaczego, nie ma tu znaczenia, bo lepiej jak sami to odkryjecie, ale właśnie takie coś mi się podoba. Coś nowego i nietypowego. I to jest jej główna zaleta, ponieważ jak widać, w fantastyce można jeszcze coś wymyślić i nie wszystko jest przesądzone.

Sama historia ma swoje mankamenty, do których można by się przyczepić. Wspominałam już o obszerności pozycji, i tutaj moim zdaniem autorka zaliczyła lekkie potknięcie. Nie można o niej powiedzieć, że jest przegadana, ponieważ większość jest na swoim miejscu, ale jednak jest to powolne tempo, gdzie możemy na spokojnie skupić się na opisach przyrody i delektować się całą fantastyczną otoczką. Wszystko zależy od tego co kto lubi. Ja wolałabym coś mocniejszego, skoro autorka pokusiła się o innowacyjność w temacie magii.

Splatająca się historia dwójki głównych bohaterów jest dość oczywista, ale wielkim plusem jest podzielenie historii na dwa obozy. Raz historię opowiada Corwin, a raz Kate. Lubię takie zagrania, bo pomagają nam zrozumieć konkretne czyny bohaterów i co nimi kierowało.

Jak na pierwszy tom historii jest naprawdę nieźle, ale to głównie zasługa samej fantastyki, i co najważniejsze, łatwo i przyjemnie się ją czyta, nie ma wielkiego zgrzytania zębów lub chęci odłożenia książki na bok na dłużej.