Filary Świata - Anne Bishop



Tytuł oryginału: The Pillars of the World
Liczba stron: 528 
Data wydania: 14 styczeń 2019 r. 
Seria: Tir Alainn
Tom:
Filary Świata | 



Ari, najmłodsza z wielopokoleniowego rodu czarownic, przeczuwa nadchodzące zmiany – zmiany na gorsze. Od wieków jej poprzedniczki opiekowały się Starymi Miejscami, dbając o to, by ziemie te pozostawały bezpieczne i płodne. Ale wraz z nadejściem Letniego Księżyca nastroje wśród jej sąsiadów stają się coraz bardziej napięte. Ari nie jest już bezpieczna.
Fae od dłuższego czasu ignorowali zmiany zachodzące w świecie śmiertelników, a do cienistego świata podróżowali jedynie po chwile dobrej zabawy. Tymczasem drogi powoli zaczynają znikać, skazując klany Fae na izolację i samotność.Choć światy duchowy i naturalny kiedyś pozostawały ze sobą w harmonii, dziś do uszu zarówno Fae, jak i śmiertelników, docierają akordy, które nie chcą ze sobą współbrzmieć. A kiedy przez miasto przetoczą się pomruki polowań na czarownice, niektórzy zaczną się zastanawiać, czy te dziwne znaki nie są przypadkiem różnymi nutami tej samej melodii.
Jedyna wskazówka, która ich wszystkich prowadzi, to niejasna wzmianka o Filarach Świata…

Od samego początku, gdy tylko zauważyłam zapowiedź kolejnej książki Anne Bishop, wiedziałam, że nie ma żadnej siły, która mnie by od niej odciągnęła. Osoby, które czytały serię Inni, wiedzą o czym mówię. To samo zapewne tyczy się serii Czarnych Kamieni, czy Efemery (niestety jeszcze tych serii nie przeczytałam, by móc się odnieść do tego, czy są tak samo dobre jak te przeczytane przeze mnie - niemniej jednak, stoją u mnie dumnie na półce i czekają na swoją kolej.)

Wracając jednak do Filarów Świata, mówię głośne i jednoznacznie tak dla pierwszego tomu. Nie spodziewałam się aż tak dobrej literatury, która w tak wciągający sposób zabierze mnie do nowego świata.

Pierwszy rozdział jest jak uderzenie obuchem o głowę, musiałam go naprawdę wolno czytać, by powoli wkręcić się w tę historię, ale co tu się dziwić. Anne Bishop zawsze stara się przekazać wizję swojego świata w szczegółach. Nie oszczędza ona czytelników, nie tylko ze względu na używane przez nią słownictwo, ale również na ilość stron, różnorodność bohaterów. Więc tak, na początku wszystko wydaje się przytłaczające i trzeba zostać skupionym, by niczego nie poplątać. Jednak, gdy człowiek już zanurzy się i zacznie znajomo się rozglądać, to wie, że jest w domu. To wcale nie znaczy, że na początku nie ma szczęścia z czytanej lektury. Od początku trzeba przejść przez pewne trudności, ale są to trudności, które aż miło przekraczać.

Anne Bishop potrafi wykreować bohaterów w dość różnorodny sposób. Ari nie była dla mnie osobą, którą można od początku polubić. Nie ma w sobie żadnych cech, które by nas od niej odpychały, ale przez pewien czas trącała odrobinę egoizmem, zachowywała się czasem irracjonalnie. Jednak nie jest to źle wykreowana postać, wręcz przeciwnie, autorka pokazała w jak prosty sposób można pokazać wszystkie wady i zalety człowieka, a nadal ostatecznie mieć nadzieję na szczęśliwe zakończenie. Ari nie jest jedyną bohaterką w tej historii, jest jeszcze przeuroczy Neall, Fae -  zadziorna Łowczyni i zadufany w sobie Światły, Morag, oraz Adolfo - Mistrz Inkwizycji.

Trzecioosobowa narracja i dzielenie tej historii, spowodowało, że tak cudownie było dążyć do tego, by poznać cały ten splot wydarzeń. A przede wszystkim samemu rozwiązywać problemy, nie tylko natury miłosnej, ale i magicznej. Ta książka ma w sobie wszystko: magię, bohaterów zarysowanych od A do Z, fabułę za którą chce się gonić, a świat jest wykreowany tak autentycznie, że muszę poszukać tej krainy. 

Filary Świata spodobają się nie tylko fanom autorki, ale również fanom Ilony Andrews, gdyż jest to książka w stylu Na krawędzi. Naprawdę ogromnie polecam, ponieważ ciężko się od niej oderwać i nie mogę się doczekać kolejnego tomu.