Kłamca - Jakub Ćwiek



Liczba stron: 304 
Data wydania: 17 październik 2018 r. 
Seria: Kłamca
Tom:


Jest jeden Bóg To znaczy był, bo odszedł i dziś nikt nie wie, gdzie się podziewa.

Zanim jednak zniknął na dobre, dał ludziom wyobraźnię, wolną wolę i siłę wiary, a ci wykorzystali owe dary, by stworzyć sobie nowych bogów, półbogów, tytanów i innych, którzy zasiedlili ziemię i wprowadzili nowe porządki.
Aniołowie potrzebują sojusznika, którego nie obowiązują ich rygorystyczne zasady i prawa. Kogoś, kto pomoże im wygrywać w toczących się na ziemi starciach i bez problemu odnajdzie się zarówno pośród istot mitycznych, jak i współczesnych ludzi.
Wybór archaniołów pada na Lokiego, boga ognia i kłamstwa z panteonu Asów. Współpraca zaczyna się obiecująco, ale czy ktoś taki jak on da się długo trzymać na krótkiej smyczy?



Kłamca Jakuba Ćwieka już długo leżał u mnie na półce, szczerze nawet mogę stwierdzić, że się kurzył. Jednak dotyczyło to pierwszej wersji, wydanej przez inne wydawnictwo. Czas na nowego, poprawionego Lokiego. I jeżeli mogę zacząć od samej oprawy graficznej, to jest dobrze, a nawet lepiej niż dobrze, bo wygląda świetnie i na takim Kłamcy mogłabym zawiesić oko. Kolory i ten podstępny uśmieszek robią swoje. Okładka wręcz do ciebie krzyczy, byś wziął ją do ręki i się w niej zagubił. Tak, zagubił to chyba odpowiednie słowo.

Na początku może napiszę, że nigdy nie byłam wielką fanką mitologii, o nordyckiej nawet nie wspominam. Jednak jakiś obraz mam przed oczami, oczywiście ten filmowy, ale starałam się, by nie miał on na mnie i na moje postrzeganie jakikolwiek wpływ. Oprócz tego, że autor wrzuca do książki mitologię, to również dorzuca do tego aniołów, co jest bardzo ciekawą, wybuchową mieszanką. W końcu w fantastyce wszystkie chwyty dozwolone.

Jednak trzeba liczyć się z tym, że jest to tak naprawdę zbiór opowiadań. Wolałabym zapewne przeczytać o tym w jednej formie opowieści, ponieważ to, że akcja jest poszatkowana, sprawia wrażenie niepełnej i przez co, urwanej. Oczywiście Lokiego da się polubić, jest sarkastyczny, tajemniczy i ma niezłe poczucie humoru, tylko gdyby zastosować tutaj inną formę, na pewno wiele innych osób zaczęłoby pałać do niego jakimś uczuciem, a tak miałam wrażenie, że w książce o kłamcy jest za mało kłamcy.
- W Niebo też nie wierzę.
- Jakoś niespecjalnie przeszkadza mu to istnieć.
Do tego w opowiadaniach, pomimo że czytało je się szybko i bez żadnych przeszkód, brakowało tego czegoś, jakiegoś twista, czegoś co zostawiłoby jakiś ślad na czytelniczej duszy. Ale pomimo wszystko nie było tak źle, by nie sięgnąć po kolejny tom. No bo przecież te okładki, same mnie do siebie przyciągają. Radzę, albo nawet zachęcam, czytać sobie po jednym opowiadaniu dziennie, wtedy może inaczej odbierze się lekturę zaserwowaną przez Jakuba Ćwieka. Może w drugim tomie czeka na mnie coś jeszcze ciekawszego?