Mistrzowie Polskiej Fantastyki - Pan Lodowego Ogrodu tom 1, 2, 3




Liczba stron: 450
Data wydania: 11 styczeń 2018 r. 
Seria: Pan Lodowego Ogrodu / Mistrzowie Polskiej Fantastyki
Tom:
Pan Lodowego Ogrodu I | Pan Lodowego Ogrodu II | Pan Lodowego Ogrodu III | Pan Lodowego Ogrodu IV




Planeta powitała go mgłą i śmiercią. Dalej jest tylko gorzej...
Vuko Drakkainen ląduje samotnie na odległej, zamieszkanej przez człekopodobną cywilizację planecie Midgaard. Musi odnaleźć i ewakuować wysłaną tu wcześniej ziemską ekipę badawczą, pod żadnym pozorem nie ingerując w rozwój młodej, nieznanej kultury. Trafia na zły czas. Trwa wojna bogów. Giną śmiertelnicy. Być może zmuszony będzie złamać drugą regułę misji.*

Na wstępie muszę się do czegoś przyznać: na mojej półce, już od lat leży seria napisana przez Jarosława Grzędowicza, ba, nawet w niej znalazły się autografy. Jednak wiecie jak to jest, ciągle coś nowego przyciąga nasz wzrok, ale przyznam, że plany miałam naprawdę ogromne, jeżeli chodzi o szybkość czytania. Przynajmniej takie były plany, w końcu wiele osób zachwalało tę serię. Tyle osób nie może się przecież mylić. Zapewne nadal książki by się kurzyły, a ja wciąż odmawiałabym sobie czytania tych tomów. 

Wszystko zmieniło się za sprawą serii Mistrzowie Polskiej Fantastyki. Mniejszy format, więc idealnie mieścił się w torebce (teraz często jeżdżę pociągami, znalazłam to, czego szukałam). I przyznam, że na początku nie jest aż tak prosto wkręcić się w akcję. Ale im dalej w las, czyli w treść, tym jest lepiej, tym jest ciekawiej i wręcz zaczynałam narzekać, ze podróż pociągiem nie trwa dłużej, ponieważ nie ma w niej takich momentów, w których chcielibyśmy dany tom przerwać.

Wady i zalety głównego bohatera, przewijają się przez treść i to dobrze, naprawdę dobrze, bo dzięki temu poznajemy go w sposób szczególny i fakt, że lądujemy na całkowicie innej planecie, powoduje, że my sami czujemy się obco. Rozrywka i jeszcze raz rozrywka - tego dostarcza nam autor i bardzo dobrze sobie z tym radzi, ponieważ nie sposób mu odmówić finezji w stworzeniu niby odległego świata, który zarazem jest tak bardzo podobny do naszego.
Oto nowa wiedza: do ognia należy dokładać, a nie rozpaczać, że zgaśnie.
Oczywiście trzeba uzbroić się w cierpliwość i w niektórych kwestiach (przynajmniej jeżeli chodzi o damską część czytelników) przymknąć oko, albo przynajmniej poudawać, że coś nas intryguje. No chyba, że są takie osoby, które uwielbiają nowinki technologiczne i bitewne.

Każdy kolejny tom jest równie ciekawy co poprzedni, przede wszystkim drugi tom mnie zaskoczył, nie sprawdziło się więc tutaj fatum drugiego tomu, a trzeci? No cóż, lepiej być nie mogło i chociaż seria nie zachwyca mnie w całości, gdzieś dostrzegam powoli mankamenty, to jednak cały czas autor też mnie zaskakuje, widać, że nie jest to taka zwykła historia napisana na kolanie, ponieważ później autor odkrywa coraz więcej kart i pokazuje na co go stać. Każdy fan fantastyki, jeżeli tak siebie nazywa, powinien przeczytać tę serię i wyrobić na jej temat własne zdanie. Jeżeli chodzi o polską fantastykę, jest naprawdę świetnie.
Nic nie można poradzić na to, jaki jest świat. To żywioł. Jest, jaki jest. Trzeba po prostu nauczyć się z nim borykać.
Czwarty tom w tej serii został podzielony na dwie części, przyznam, niezbyt podoba mi się taki rozwój sprawy, ale może w tym przypadku wyjdzie to na dobre?