Ostatnie dni nowego Paryża - China Miéville



Tytuł oryginału: The Last Days of New Paris
Liczba stron: 202 
Data wydania: 22 styczeń 2018 r. 








Do tej książki trzeba podejść całkowicie inaczej niż do innych, znajdujących się na półkach. Po pierwsze liczba stron, sprawia wrażenie, że będzie to błaha lektura, ale gdy się w nią wgryziecie, to zobaczycie jaki popełniliście błąd.

Rok 1941. W ogarniętej wojennym chaosem Marsylii zjawia się Jack Parsons, amerykański inżynier i adept sztuk tajemnych. W kryjówce antynazistowskiej organizacji spotyka członków ruchu oporu, w tym André Bretona, czołowego teoretyka surrealizmu. Podczas dziwnych gier towarzyskich rozgrywanych przez niepokornych dyplomatów, wygnanych rewolucjonistów i awangardowych twórców Parsons za pomocą swego wynalazku odnajduje i gromadzi nadzieję. A jednak wbrew intencjom doprowadza do uwolnienia mocy zrodzonej ze snów i koszmarów, zmieniając losy wojny i świata na zawsze.

Lubię dziwne książki, a jeżeli zahaczają dodatkowo o fantastykę, to już jestem w domu. Lecz nie mogę do końca powiedzieć, że alternatywna wizja Paryża mi się do końca spodobała. Dziwność, dziwność i jeszcze raz dziwność. Jeżeli macie ochotę sięgnąć po książkę China Miéville, to musicie się właśnie na takie odczucia nastawić. I przyznam, że dość ciężko było mi się w nią wgryźć. Już na samym początku jesteśmy wrzuceni w wir surrealizmu i nie wiem dlaczego, ale ciężko było mi przełknąć kolejne strony. To było kompletnie coś niecodziennego i trochę czasu mi zajęło, zanim pojęłam o co w tym wszystkich chodzi, chociaż z drugiej strony, nie wiem czy do końca zrozumiałam przekaz autora.

Nie można autorowi wiele odebrać, bo pisze barwnie i w dość niespotykany sposób, ale ma to też swoje minusy, bo sądzę, że właśnie dlatego nie jest to książka dla każdego. Ostatnie dni nowego Paryża to taka pozycja, która skłania do myślenia, i zapewne odnajdą się w niej bardziej osoby, które mają jakąś wiedzę, a może nawet pasjonują się surrealizmem. 

Czasem miałam wrażenie, że jestem wrzucona w jakiś wir wydarzeń i kompletnie nie wiem co się dzieje. Nie czekajcie więc na wybuch fajerwerków, fabuła też nie powala ogromnie na kolana, to tak jakby autor za wszelką cenę, chciał pokazać na co go stać, niż stawiać na fabułę, która mogłaby być rozwinięta.

Kiedy już się za nią zabierzecie, uważajcie na różne smaczki w niej zawarte. Przekonacie się, gdy sięgniecie po książkę China Miéville, więcej wam nie zdradzę, po prostu musicie na własnej skórze odczuć tę pozycję.