Pająk zarzuca swe sieci (Chłopaki Anansiego - Neil Gaiman)


To już kolejna książka Neila Gaimana i nadal, naprawdę nadal nie mogę wyjść z podziwu w związku z tymi okładkami. Są one hipnotyzujące i nawet nie wiecie ile czasu tracę by tylko je przeglądać, dotykać i zastanawiać się nad sensem każdego zawijasa. Dobra robota, oby tak dalej.
Czytelnicy z Ameryki i całego świata po raz pierwszy poznali pana Nancy’ego (Anansiego), pajęczego boga, w innej powieści Neila Gaimana pt. „Amerykańscy bogowie”. „Chłopaki Anansiego” to historia o jego dwóch synach, Grubym Charliem i Spiderze.

Gdy ojciec Grubego Charliego raz nadał czemuś nazwę, przyczepiała się na dobre. Na przykład, kiedy nazwał Grubego Charliego „Grubym Charliem”. Nawet teraz, dwadzieścia lat później, Gruby Charlie nie może uwolnić się od tego przydomku, krępującego prezentu od ojca – który tymczasem pada martwy podczas występu karaoke i rujnuje Grubemu Charliemu życie.*



Chłopaki Anansiego jest na pozór inna, dość ciężko było mi się do niej na początku dostosować. Gdzieś ciągle mnie coś uwierało, ale zarazem nie byłam w stanie się od niej oderwać. Była wręcz hipnotyzująca i po przeczytanej lekturze, właśnie uważam, że taka jest: hipnotyzująca. Historia jest bardziej złożona niż to się wydaje na początku. Właśnie do takiego czegoś już mnie Gaiman przygotował. Nie wiem czy robi to specjalnie, czy nie, ale zawsze doszukuje się w jego historiach drugiego dna i jestem za każdym razem zaskoczona, że dostrzegam tak wiele różnych płaszczyzn.
- Jaką kawę pijasz?
- Czarną jak noc, słodką jak grzech.
Na początek oczywiście musicie przymrużyć oko, albo najlepiej od razu obydwa, ponieważ takiej dawki ironii zwykły czytelnik nie jest w stanie znieść, ale właśnie z tego względu wydaje się to tak intrygująca lektura.
Uważałem, że nawet gdyby doszło do wojny nuklearnej, na świecie wciąż pozostałyby radioaktywne karaluchy i twoja mama.
Mitologiczni fanatycy znajdą tutaj również coś dla siebie, a może przede wszystkim oni znajdą w tej pozycji ukojenie. Do stylu Gaimana trzeba się przyzwyczaić, albo się go lubi albo nie. Ja osobiście uważam, że każdą kolejną pozycję będę pochłaniać ciągle z takim samym apetytem, ponieważ nie jest to coś, co można znaleźć na rynku. To całkiem odrębny styl, który ciężko jakkolwiek skopiować, lub zaadaptować. Gaiman jest tylko jeden. Jednak ci z was, którzy jeszcze nie mieli styczności z twórczością tego ironicznego autora, radziłabym sięgnąć po coś innego na samym początku, może Nigdziebądź lub Koralinę.

Tytuł oryginału: Anansi Boys
Data wydania: 13.09.2017
Liczba stron: 352
Gatunek: Fantastyka
Wydawnictwo: Mag - dziękuję!
* opis pochodzi ze strony Wydawnictwa