Lepiej nie przesadzać (Stop prawa - Brandon Sanderson)


Wiedziałam, że to nie jest to samo co pierwotna trylogia, w końcu zmieniają się bohaterowie, zmienia się również czas, ale myślałam, że nadal będę kochać mocno ten świat. Niestety okazało się całkowicie inaczej.

Trzysta lat po wydarzeniach opisanych w trylogii „Zrodzonego z Mgły”, Scadrial unowocześnia się, koleje uzupełniają kanały, ulice i domy bogaczy oświetlają elektryczne lampy, a w niebo wznoszą się pierwsze drapacze chmur o żelaznej konstrukcji.
Kelsier, Vin, Elend, Sazed, Spook i pozostali są teraz częścią historii – lub religii. Jednakże, choć nauka i technika wznoszą się na wyżyny, stara magia Allomancji i Feruchemii wciąż odgrywa rolę w odrodzonym świecie. Na pograniczu zwanym Dziczą są podstawowymi narzędziami dzielnych mężczyzn i kobiet, którzy starają się zaprowadzić tam prawo i porządek.*

To tak już jest, gdy Autor stworzy genialny świat i nie umie się od niego odczepić. Na podwalinach tego świata pełnego alomancji, stworzone zostało nie tylko Ostatnie imperium, ponieważ i są inne książki, które czerpią z niego pełnymi garściami. I ja nie mam Autorowi tego za złe, ponieważ cała alomancja i związane z tym rzeczy są oryginalne i jedyne w swoim rodzaju, więc ciężko byłoby z nich nie korzystać. Jednak Stop prawa było dla mnie rozczarowujące.

Wszystko chyba dlatego, że pierwotna trylogia to jest fantastyka, dość mocna fantastyka z różnymi wojnami. Walka dobra ze złem. Natomiast Stop prawa, to kryminał z dodatkiem fantastyki. Również i objętość się zmniejszyła o połowę i ja się zastanawiam dlaczego... i chyba nie znam odpowiedzi na to pytanie. 
Przesada, nawet w czymś dobrym, może się okazać niszczycielska.
Nie polubiłam się jakoś ogromnie z bohaterami. Może dlatego, że wszystko opierało się na formie steampunku. Przynajmniej ja to tak odebrałam. A jakoś nie potrafię się do tego ostatecznie przekonać. Wax nie jest jakoś bardzo schematyczny, ale też niczym wielkim się nie odznacza. Jedynym bohaterem, dla którego warto przeczytać tę pozycję to zdecydowanie Wayne. On to jest równy gość, śmieszny i niezastąpiony. I chyba ze względu na te dialogi można się przy tej lekturze dobrze bawić, ale czytanie szło mi, pomimo mniejszej liczby stron, po prostu opornie. Jakoś brakowało mi tego zainteresowania, do którego byłam przyzwyczajona.

Na pewno przeczytam kolejne tomy, ale chyba tylko ze względu na sentyment. Wolę zacząć zagłębiać się w Archiwum burzowego światła.


Tytuł oryginału: The Alloy of Law
Data wydania: 13.01.2016
Liczba stron: 304
Gatunek: Fantastyka
Seria: Ostatnie imperium
Tom: IV
Z mgły zrodzony | Studnia wstąpienia | Bohater wieków | Stop prawa | Cienie tożsamości | Żałobne opaski
Wydawnictwo: Mag
*opis pochodzi ze strony Wydawnictwa