Miłość nie wybiera (Przyrodni brat - Penelope Ward)


Powoli, ale naprawdę powoli, mam wrażenie, że z pewnych historii już wyrosłam. W końcu lata lecą, a gust czytelniczy, nie oszukujmy się - zmienia się. Jednak czy Przyrodni brat Penelope Ward czymś mnie zaskoczył?

Greta była cichą nastolatką, a jej życie miało swój spokojny rytm — szkoła, nauka, dorywcza praca i dom... Kiedy pewnego dnia w domu pojawił się jej przyrodni brat Elec, nie była na to przygotowana. Nienawidziła tego, jak wyżywał się na niej, dając upust swojej niechęci wobec nowej rodziny. Nienawidziła tego, że sprowadzał do swojego pokoju różne dziewczyny z ich szkoły. Nienawidziła tego, że coraz bardziej ją fascynował. Zbuntowany, irytujący i odpychający, coraz bardziej pociągał Gretę. Jego aroganckie zachowanie, muskularne ciało, pięknie wyrzeźbiona twarz sprawiły, że jej ciało wbrew umysłowi reagowało tak, jak jeszcze nigdy przedtem. Łączące ich uczucia zaczęły się zmieniać, aż pewnej nocy przekroczyli granicę, spoza której nie było już odwrotu...*

Miłość tak naprawdę nie wybiera, możemy zastrzegać, że nie powinna przekraczać pewnych rejonów, które są zgodne z naszymi przekonaniami, ale czy możemy ustalać jakiekolwiek granice? Ta książka to taki zakazany owoc, pokazuje, że miłość między przyrodnim rodzeństwem, może być nie tylko platoniczna. Co w takiej sytuacji zrobić? Zamknąć się w szafie i udawać, że nic się nie stało, czy wręcz przeciwnie?

Największy zgrzyt, który tutaj odebrałam, to samo słowo, które występuje w tytule: przyrodni. Już na samym początku trącało mi to kazirodztwem, ale okazało się, że lepiej byłoby użyć tutaj słowa: przybrany. Jak w takiej kwestii pomyślimy to już wszystko jest dobrze. Pozycja pomimo, że nie grzeszy objętością, można ją dodatkowo podzielić na dwie części. Pierwsza z nich nacechowana jest dość młodzieżowo i ona w całej treści wypada dość słabo, ponieważ niczym nowym autorka nas nie zaskakuje, a wręcz mnie osobiście irytowała. Rozumiem miłość od pierwszego wejrzenia, ale tutaj było to nazbyt widoczne, wręcz niewyobrażane i niezbyt realistyczne. Jednak im dalej w treść tym bardziej moja ciekawość wzrastała i ostatecznie mogę uznać, że jestem dość zadowolona.

Jeżeli potraktujecie ją jako lekką historię, idealną na lato, to zdecydowanie wam się spodoba. Przynajmniej na tyle, by nie uważać, że był to stracony czas. Bo tego w literaturze nie znoszę. Penelope Ward nie zaskoczyła mnie aż tak bardzo jakbym mogła się tego spodziewać. Lekka lektura, która nie powoduje szybszego bicia serca i w dodatku nie zapadnie mi w pamięci na dłużej. Ale gdy weźmiecie ją ze sobą na jakąś plażę, albo na leniwy wieczór, to sprawdzi się idealnie.

Tytuł oryginału: Stepbrother Dearest
Data wydania: 24.05.2017
Liczba stron: 272
Gatunek: Literatura dla młodzieży / Romans
Wydawnictwo: Editio Red - dziękuję!
* opis pochodzi ze strony Wydawnictwa