Dla młodzieży
To już jest koniec (Przebudzenie króla - Maggie Stiefvater)
Zawsze jest tak, że przychodzi ten czas, kiedy daną serię trzeba skończyć. Ręce zaciskają się na ostatnim tomie i z jednej strony chcemy już wiedzieć jak historia się zakończy, jednak z drugiej nie chcemy rozstawać się z daną serią. Tak, to dopiero są problemy...
Poszukiwania Glendowera trwają. Gansey i jego przyjaciele – Adam, Ronan, Noah i Blue – z każdym dniem są coraz bliżej znalezienia kryjówki legendarnego walijskiego króla. Czasu jest jednak coraz mniej. By ocalić Ganseya, który według przepowiedni niedługo umrze zabity pocałunkiem Blue, muszą obudzić go jak najszybciej. Krok za nimi czają się jednak ciemność i groza, bardziej przerażające niż cokolwiek, czego do tej pory zaznali… Czy i tym razem dadzą radę stawić jej czoła? I czy wszyscy wyjdą cało z tego ostatniego starcia?*
Musiałam chwilę ochłonąć po przeczytaniu całej serii. Czasem trzeba pomyśleć o całości i zastanowić się, czy naprawdę na takie zakończenie czekałam? Oczywiście, że nie. Ze smutkiem to piszę, ale ostatnia część wydała mi się najgorsza. Nie dlatego, że w końcu to ostatni tom i że rozrywa mnie to na kawałki, ale po prostu Maggie Stiefvater gdzieś się zgubiła w lesie i nie chciała z niego wyjść. Poczułam się trochę, a nawet mocno, oszukana. W pewnym sensie jestem zdegustowana, no i rozczarowana. Seria pozostanie w mojej pamięci na dłużej, ale tak się czytelnikom nie robi.
Chaos goni chaos. A między tym wszystkim pojawiło się morze wody, dość głębokiej i mętnej. Przepraszam za te metafory, ale czy naprawdę tak trudno było się skupić na wątkach, które czytelnicy mieli nadzieję przeczytać w finałowym tomie? Nie wiem dlaczego, ale czytanie Przebudzenia króla, szło mi jak flaki z olejem. Ciągnęło się to niemiłosiernie i często musiałam sobie dawać spokój z tą lekturą. Autorka ma w sobie dar, zdecydowanie, ale chyba zaprzepaściła genialny pomysł ostatnim tomem.
Jednak to nie znaczy, że nie polecam tej serii, bo tak nie jest. Tylko do ostatniego tomu lepiej podchodzić w pewnego rodzaju dystansem. Nie wiem do końca, czy ten tom był w ogóle potrzebny i powtórzę zapiski innych recenzentów: serio? Po jaki kij ten epilog. To nie tak miało być.
-Od roku próbowałam cię rozgryźć
-Jestem niejadalny.
Tytuł oryginału: The Raven King
Data wydania: 23.11.2016
Liczba stron: 448
Seria: The Raven Cycle
Tom: IV
Gatunek: Literatura dla młodzieży / Fantastyka
Wydawnictwo: Uroboros - dziękuję!
* opis pochodzi ze strony Wydawnictwa