Duże oczekiwania (Dzikie serca - Suzanne Young)


Ponoć książki wyczerpały już każdy możliwy temat - w takim razie nic nie powinno mnie już zaskoczyć. A jednak Suzanne Young w pewien sposób się to udało, ponieważ skorzystała z pewnego nietypowego pomysłu...

Savannah musi bardzo się starać, żeby jej życie nie rozpadło się na kawałki. Przebiła ołówkiem na wylot rękę swojego ekschłopaka Patricka i z diagnozą "problemy z kontrolą gniewu" trafiła do Brooks Academy, szkoły dla uczniów wyrzuconych z innych placówek. Nieważne, że zrobiła to, bo drań wyśmiewał się z jej młodszego, upośledzonego brata... a braciszek jest dla niej najważniejszą osobą na świecie. Dziewczyna desperacko usiłuje zająć się nim sama, bo ich matka dawno odeszła, a ojciec alkoholik nie radzi sobie nawet z własnym życiem. Dla dobra chłopca opiekę nad nim chce przejąć ich ciotka (która już spisała Savvy na straty), na co dziewczyna za nic nie chce pozwolić.
Co gorsza, Patrick nie zamierza zapomnieć o tym, co mu zrobiła.*



Czytelnika trzeba zaskoczyć, przedstawić jakiś problematyczny nurt wydarzeń, rzucić kłody bohaterom pod nogi i robić to do momentu, aż nastąpi koniec książki, wtedy można odrobinę historię podkoloryzować. W Dzikich sercach wcale nie jest inaczej, ponieważ autorka sięgnęła po całkiem inny pomysł, bo to już nie jest domena chorób, które okalają ciało, a umysł. Czy też zauważyliście, że jest to coraz bardziej powszechne? Widocznie rak i inne tym podobne choroby, wypadły już z odbiegu. Nie twierdzę, że to źle, ale czy za każdym razem musi iść jakaś fala? Może za bardzo krytycznie podchodzę do tej historii, ale uważam, że pomysł z zawarciem w książce bohatera, który jest upośledzony psychicznie jest bardzo dobry, w końcu nie jest to abstrakcjonizm, z którym nie mamy do czynienia, ale myślę, że książka nazbyt była nacechowana dla nastolatków, niż skupiająca się na tym poważnym problemie.

Oczywiście autorka w definitywny sposób pokazała, że mieć rodzeństwo z takim upośledzeniem, nie jest niczym, czego należałoby się wstydzić, ale poniekąd nie od razu było to tak wyeksponowane. Od początku, niezbyt wiemy czym ta historia nas zaskoczy i były momenty, za które mocno mogłabym pogratulować autorce, ale zdecydowanie postawiła ona na minimalizm, który spowodował, że losy bohaterów okazały się mało wyraźne, wręcz błahe. Dla niektórych wydarzeń, czy całych zamysłów, nie można skracać myśli. I ta książka byłaby genialna, gdyby była bardziej rozwinięta, gdyby autorka w zdecydowany i bezpośredni sposób, pokazała ten temat nieco szerzej, a przede wszystkim wypadałoby się skupić na tym temacie, a tak, wydał mi się on tylko taką ciekawostką, bo w końcu takie tematy należy wrzucić dla książki dla młodzieży.

Możecie mieć odmienne zdanie, bo widzę, że wiele osób pokochało tę książkę całym sercem, ale ja uważam, że jest dość średnia. Savannah grała mi na nerwach, jej zachowania było dla mnie zbyt sztuczne, by mogły się okazać czymś wytwornym. Ta historia i zamysł naprawdę był genialny - po prostu, nie aż tak szablonowy, ale wykonanie i rozwinięcie historii, którego tak naprawdę nie było, sprowadziło mnie do tego, że książka mnie nie zachwyciła. Musiałabym wam zaspojlerować kilka rzeczy, by wytłumaczyć mój ból co do tego, co było nie tak, ale wam tego nie zrobię. Podczas czytania przeanalizujcie wypowiedzi i przede wszystkim działania Savannah, a dostrzeżecie, że nie jest to przedstawione tak jak powinno. Wiem, że jest to nastolatka i może nie mogę oceniać jej charakteru i działań w tak krytyczny sposób, ale co mi tam.

Wprowadzenie do historii szokującego wątku, wcale nie jest najważniejszą rzeczą, która powinna się znaleźć w każdej książce dla młodzieży. Czy polecam? Nieszczególnie, czuję się po prostu bardzo nią zawiedziona, bo miałam co do niej bardzo duże oczekiwania.



Tytuł oryginału: All in Pieces
Data wydania: 26.04.2017
Liczba stron: 263
Gatunek: Literatura dla młodzieży
Wydawnictwo: Feeria Young - dziękuję!
* opis pochodzi ze strony Wydawnictwa