Filia
Zakochanego łatwo do czegoś zmusić (O wiele więcej - Kim Holden)
Najgorsze uczucie jest wtedy, gdy masz do autorki ogrom pozytywnego uczucia, które chcesz by było coraz większe i większe. Zamykasz się w sobie i pochłaniasz kolejne strony książki, ale kiedy stron do przeczytania zaczyna ubywać, a ty nie jesteś w pełni usatysfakcjonowana, zaczynasz się zastanawiać, czy książka jest słabsza, albo ty za dużo od niej oczekiwałaś?
Miłość to dziwna sprawa. Pojawia się znikąd. Nie ma w niej logiki. Nie da się jej zmierzyć.
To mieszanka uczuć i pasji, połączenie niebezpieczne, podsycająca miłość... ale również nienawiść.
Mimowolnie poznałem oba i jestem już ekspertem.*
Kim Holden chwyciła mnie za serce Promyczkiem. Wiem, że już nie macie ochoty o tym czytać, bo w końcu jak długo można wymiotować tęczą? Można i to przez naprawdę długi czas, ale muszę się jednocześnie przyznać, że Gus leży sobie na półce jeszcze nie przeczytany, ponieważ bałam się jej, i dalej tak naprawdę boję. Usłyszałam później, że będziemy mieć szansę przeczytać coś całkowicie innego od Kim Holden. W tym momencie przestałam się wahać, w końcu to odmienna historia, która w żaden sposób nie łączy się z serią Promyczka. Dodatkowo przemówił do mnie fakt, że jest to doroślejsza pozycja. No i niestety odrobinę się w tym temacie zawiodłam.
Powieści młodzieżowe muszą być nacechowane uczuciowo. Myślę, że rynek to wymusza, dlatego jesteśmy przyzwyczajeni do chwytliwych tekstów i przemyśleń głównych bohaterów. Tutaj nie jest wcale inaczej. Pomimo, że mamy do czynienia z dorosłymi bohaterami, to jednak ich uzewnętrznienia atakuje nas z każdej strony. Nie twierdzę, że jest to zły sposób przedstawienia historii, ale nie potrafiłam zawierzyć Seamusowi czy Mirandzie w stu procentach. Wydarzenia mające miejsce w O wiele więcej mogłyby mieć hipotetycznie odzwierciedlenie w rzeczywistości, ponieważ problemy dorosłych wydają się być trochę bardziej skomplikowane od tych młodzieżowych i tutaj Kim Holden poradziła sobie całkiem nieźle, ale ciągle czegoś mi brakowało.
O wiele więcej jest po prostu książką inną niż oczekiwałam. Nadal ma w sobie to coś, co sprawiało, że nie mogłam się od niej oderwać, ale jednocześnie mankamenty w pewnych chwilach powodowały u mnie zakłopotanie, że książka w pełni mi się nie podoba. Może to oczekiwania były zbyt duże? To jest takie uczucie, że dostajesz coś kompletnie innego - niby jestem rozczarowana, ale jednocześnie nie jest tak źle, jakby mogło się wydawać. Jest to dobra książka, ale w w moich oczach jest to za mało - Kim potrafisz to zrobić lepiej!
Nie podoba mi się idea wzajemnej miłości, ale uwielbiam być kochana. Zakochanego łatwo do czegoś zmusić.
Bardzo ciężko wykreować bohaterkę na kompletnie odpychającą, ale autorce się to udało - zapałałam pierwszy raz w życiu do papierowego bohatera czystą nienawiścią, ale jednocześnie imponowała mi swoim egoizmem, zimnym sercem (jeżeli w ogóle je ma) i bezwzględnością. Myślę, że nie została przerysowana i chociaż tak bardzo działała mi na nerwy, to jednocześnie byłam pełna podziwu, że słowa zapisane na kartce potrafią we mnie wywołać takie emocje.
Trochę nie uwierzyłam w to, jak Kim Holden pokierowała losem bohaterów. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że nie każda historia musi być jak wyciągnięta jak ta z rzeczywistości, ale zawsze pozostaje te ale. Nie zrobię wam tego, że napiszę które konkretnie momenty były zbyt naciągane, ponieważ mogłoby to wam zepsuć odbiór tej książki. Spójrzcie tylko na relację między Seamusem i Mirandą, ale również na niepozorną Faith czy Hope. Wszystko jest takimi puzzlami, które nie są do końca dopasowane, niby pasują na pierwszy rzut oka, ale później gdy patrzymy na nie z pewnej perspektywy, dostrzegamy, że coś tu jest nie tak.
Kim Holden chciała stworzyć książkę przeznaczoną dla dorosłych - może chciała oderwać od siebie łatkę autorki książek dla młodzieży, ale nie jest to do końca dobry wybór. Czy polecam? Pomimo wszystko: tak, ponieważ Kim posiada niezwykły dar do przekazywania myśli bohaterów, które tylko gdy je przeczytamy, chcemy zaznaczyć i zapamiętać na dłużej. Tutaj nie jest wcale inaczej, a ja z niecierpliwością czekam na kolejną jej książkę: Franco.
Trochę nie uwierzyłam w to, jak Kim Holden pokierowała losem bohaterów. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że nie każda historia musi być jak wyciągnięta jak ta z rzeczywistości, ale zawsze pozostaje te ale. Nie zrobię wam tego, że napiszę które konkretnie momenty były zbyt naciągane, ponieważ mogłoby to wam zepsuć odbiór tej książki. Spójrzcie tylko na relację między Seamusem i Mirandą, ale również na niepozorną Faith czy Hope. Wszystko jest takimi puzzlami, które nie są do końca dopasowane, niby pasują na pierwszy rzut oka, ale później gdy patrzymy na nie z pewnej perspektywy, dostrzegamy, że coś tu jest nie tak.
Kim Holden chciała stworzyć książkę przeznaczoną dla dorosłych - może chciała oderwać od siebie łatkę autorki książek dla młodzieży, ale nie jest to do końca dobry wybór. Czy polecam? Pomimo wszystko: tak, ponieważ Kim posiada niezwykły dar do przekazywania myśli bohaterów, które tylko gdy je przeczytamy, chcemy zaznaczyć i zapamiętać na dłużej. Tutaj nie jest wcale inaczej, a ja z niecierpliwością czekam na kolejną jej książkę: Franco.
A ci, którzy jeszcze nie czytali wywiadu z Kim Holden, zapraszam: KLIK
Tytuł oryginału: So much more
Data wydania: 15.03.2017
Liczba stron: 410
Gatunek: Romans
Wydawnictwo: Filia - dziękuję!
* opis pochodzi ze strony Wydawnictwa