Chodź, opowiem ci bajkę (Gwiezdny pył - Neil Gaiman)


Niepozorne książki mają w sobie zazwyczaj najwięcej uroku i potrafią w swojej prostocie do mnie trafić. Możesz twierdzić, że jestem dużym dzieciakiem, ale czasem każdy z nas chce powrócić do czasów dzieciństwa. A ci z was, którzy aż tyle lat co ja na karku nie mają, to biegnijcie po Gwiezdny pył, bo kto wie, może wy też zaczniecie szukać spadającej gwiazdy?

Młody Tristran Thorn zrobi wszystko, byle tylko zdobyć lodowate serce pięknej Victorii – przyniesie jej nawet gwiazdę, której upadek z nieba oglądali razem pewnej nocy. By jednak to uczynić, musi wyprawić się na niezbadane ziemie po drugiej stronie starożytnego i dobrze pilnowanego muru, od którego bierze nazwę ich maleńka wioska. Za owym murem leży Kraina Czarów, gdzie nic nie jest takie, jakim je sobie wyobraził – nawet upadła gwiazda. Bestsellerowy autor Neil Gaiman przedstawia opowieść o niezwykłej wyprawie do mrocznej, cudownej krainy – w poszukiwaniu miłości i tego, co niemożliwe.*

Już od pierwszych stron ta książka do mnie trafiła. Fantastyka w tak pięknym wydaniu i chociaż ciężko się przyznać do tego, jak tak długo mogłam zwlekać z sięgnięciem po Gwiezdny pył, bo to była podróż nie z tego świata. Autor nie starał się z tej historii zrobić nie wiadomo jak głębokiej treści, czuję, że chciał przekazać to, co mu się kotłowało w głowie i wyszło genialnie. Jest w niej kilka niedociągnięć i chociaż nie jest to najbardziej genialna książka, którą przyszło mi do tej pory przeczytać, to jednak gdzieś moje serce szybciej do niej zabiło i na pewno będzie dumnie prezentować się na półce.

Sam zamysł jest bardzo prosty. Przyznaj się, jak często w ciągu roku zerkasz w niebo, by móc ujrzeć spadającą gwiazdę? A ile razy pomyślałeś co się z nią później dzieje? Spala się w atmosferze, czy innej sferze (nie jestem specjalistką), ale czy na pewno? Neil Gaiman wykorzystał ten prosty pomysł i dodał do tego fantastyczną otoczkę, i bum, mamy historię, którą można się rozkoszować. Złe wiedźmy, magiczne zdolności, magia... i jednorożce! Tak, jednorożce! Chyba już cię kupiłam? Nie ma co się oszukiwać i twierdzić, że powinno się tę baśń, historyjkę, bajkę (obojętnie jak to nazwiesz) stawiać na piedestale. Ale ma ona w sobie coś magicznego, co powoduje, że nie potrafię do tej pory przestać o niej myśleć. Nie do końca jestem przekonana, czy jest to historia dla dzieci, bo może wydawać się odrobinę zbyt mroczna, a dla tych starszych momentami zbyt dziecinna, ale czyta się ją przyjemnie i to jest w niej najlepsze.
W życiu nie często zdarzają się podobne chwile - chwile, gdy wiemy, bez cienia wątpliwości, że naprawdę żyjemy, czujemy powietrze w płucach, mokrą trawę pod stopami, dotyk bawełny na skórze; chwile, gdy żyjemy całkowicie teraźniejszością i nie liczy się przyszłość ani przeszłość.
Ma w sobie również wiele życiowych prawd, ale czasem należy się ich doszukać dość mocno. Czy to, co uważamy za najważniejsze w życiu, w rzeczywistości jest takie naprawdę? Czy marzyć można zawsze? Najbardziej jednak podobał mi się przekaz co do jednej sytuacji: nigdy nie możesz uważać kogoś za swoją rzecz. Może i człowiek to rzeczownik, którym rządzą przypadki, ale zdecydowanie nie jest to rzecz, nawet jeśli ktoś spadł z nieba. Przekroczyć granice muru było bardzo przyjemnie, czasem włosy zjeżyły się na karku, lekka nutka zawahania pojawiała się nieraz. No po prostu jeżeli jeszcze nie czytałeś Gwiezdnego pyłu, musisz to nadrobić. A ja zmykam obejrzeć film o tym samym tytule.
Nietrudno jest być właścicielem czegoś albo nawet wszystkiego. Wystarczy wiedzieć, że to twoje i być gotowym z tego zrezygnować.
Tytuł oryginału: Stardust
Data wydania: 26.10.2016
Liczba stron: 195
Gatunek: Fantastyka
Wydawnictwo: Mag - dziękuję!
* opis pochodzi ze strony Wydawnictwa