Zawiodłam się (Księżyc nad Rubieżą - Ilona Andrews)


Jak wielką trzeba się odznaczać głupotą, kiedy tak naprawdę napala się na książkę, bo w końcu pierwszy tom podobał się ogromnie, a potem łapie nas ogromne znużenie. Trzeba było przeczytać opis, zanim się po tę książkę sięgnęło. Głupia ja.

Pradawna magia jest wygłodniała.
Jeśli nie będziesz uważać, pochłonie i ciebie.
Gdy skrzyżują się ścieżki Williama i Cerise, polecą iskry.
Tych dwoje musi jednak podjąć współpracę, by odnieść sukces i... przeżyć.*


Co tu dużo mówić... książka była nudna. Nie tego się spodziewałam i chyba jest to największe rozczarowanie, które mnie dotknęło w tym roku. Czytałam po kilka stron dziennie, a nie do tego przyzwyczaiła mnie Ilona Andrews. Mówi się trudno i żyje się dalej, ale nie mogę zostawić tego bez jakiegokolwiek echa. Co więc nie zagrało w tej historii? Może właśnie to, że ja nie wczytałam się w opis, po prostu wiedziałam, że muszę ją przeczytać i tyle. Nie obchodziło mnie tak naprawdę nic. Tylko nie spodziewałam się tego, że tu będę miała do czynienia z innymi bohaterami.

Właśnie w tym momencie poczułam się zażenowana własną osobą. Byłam święcie przekonana, że to będą dalsze losy historii poznanej w pierwszej części. Urzekła mnie ona wieloma aspektami, ale przede wszystkim bohaterami. I niemało się zdziwiłam, gdy zagłębiałam się w Księżycu nad Rubieżą i myślę sobie: kurde, co to za bohaterowie, przecież ich nie znam, poniekąd znam otoczkę Rubieży, ale bohaterowie to chyba są inni. Sięgnęłam do opisu, zerknęłam na recenzje innych i tak: Ada, ale ty jesteś głupia, tu są inni bohaterowie i inna historia. Ręce mi opadły, ale myślę sobie, przecież nie może być tak źle. Okazało się, że tak.

Męczyłam tę książkę dobrych parę tygodni, naprawdę czytałam tylko po parę stron dziennie, no może kilkanaście. Czasem zdarzały się momenty, które mnie zaskoczyły, ale nadal nie była to historia wciągająca i jedyna w swoim rodzaju. Za mało było tu tej otoczki magicznej, raczej na pierwszy plan wrzuciłabym romans wraz z różnymi waśniami. Chyba miałam za duże oczekiwania wobec niej i dlatego się zawiodłam.

Warto w jakiś sposób było poznać tę historię, ale nie zawładnęła mną całkowicie. Mam nadzieję, że gdy sięgnę po cykl o Kate Daniels, to wtedy wkręcę się na dobre. Tutaj mogę powiedzieć, a raczej napisać tylko tyle, że musicie zdecydowanie sięgnąć po Na krawędzi, ale Księżyc nad Rubieżą możecie sobie podarować.



Tytuł oryginału: Bayou Moon
Data wydania: 10.2014
Liczba stron: 500
Seria: Na krawędzi
Tom: II
Na krawędzi | Księżyc nad rubieżą
Gatunek: Fantastyka
Wydawnictwo: Fabryka słów
* opis pochodzi ze strony Wydawnictwa