Kto się czubi ten się lubi (P.S. I like You - Kasie West) [Przedpremierowo]


Och Kasie, co ja bym zrobiła, gdybym nie poznała twoich książek? Jestem po prostu oczarowana pozycjami Kasie West, wiem, że żadna jej pozycja mnie nie rozczaruje. Tutaj trzeba się tylko zachwycać - nie pozostaje nic innego.

Co robisz, gdy podczas lekcji chemii w głowie wirują ci zamiast pierwiastków fragmenty ulubionych piosenek?
Lily po prostu zapisała wers z ukochanego utworu na ławce. Niczego nie oczekiwała, a jednak następnego dnia zobaczyła, że ktoś dopisał kolejne zdanie. Ktoś, kto najwyraźniej zna tekst tej piosenki. Jak to możliwe, że w tej nudnej szkole ktoś także kocha alternatywne zespoły?
Wkrótce ławkowa korespondencja między Lily a tajemniczym miłośnikiem muzyki nabiera tempa. Rozmawiają nie tylko o muzyce, ale i o swoich problemach i stają się sobie coraz bliżsi. Kim jest ta tajemnicza bratnia dusza?*


To już trzecia książka autorki, którą miałam okazję przeczytać i jeszcze (raczej nigdy) nie mam ich dość, wręcz przeciwnie, jestem zachwycona jej pozycjami, ponieważ mają w sobie coś niezwykłego. Okładki przyciągają jak magnes, a same historie, chociaż wydają się na pierwszy rzut oka błahe i nic nie wnoszące do życia czytelniczego, to gdy tylko zaczniecie się w nie wczytywać, to na pewno jej nie odłożycie.

W przypadku P.S. I like You autorka ujęła mnie za serce za względną szablonowość. Tak, dobrze czytacie, czy jest możliwe, by ktoś mnie zachwycił przewidywalnością? Przecież jest to cecha, która raczej jest oceniania przeze mnie negatywnie. A tutaj zadziałało to na mnie jak magnes. Może i zabrzmi to zbyt kolorowo i pomyślicie, że określenie tej książki mianej uroczej, tworzy z niej głupiutką historię, ale się mylicie. Autorka nie ma w zwyczaju rzucać swoim bohaterom kłód pod nogi, by wytrącać ich z równowagi, czy o zgrozo, dodać do fabuły, modnych w tych czasach wątpliwie niemoralnych scen. Tu chodzi o pierwsze zakochanie, o problemy, które dotykają nastolatków na każdym kroku, ale bez wymyślnych tragedii.

Każdej z nas przyszło w swoim życiu przeżyć młodzieńcza miłość. Byłyśmy zaślepione kimś, kto tak naprawdę dobrze wygląda przy nas tylko w naszych myślach. To jeden z wątków, które Kasie West chce pokazać swoim czytelnikom. Tworzy ona bohaterkę tak realną, że już lepiej być nie może. Tytuł tej recenzji jest trafiony w punkt i to on ujął mnie najbardziej za serce. I tutaj odzywa się wspominania przeze mnie przewidywalność, ale nie martwcie się, autorka potrafi w odpowiedni sposób zaskoczyć. 

Manewrując między szkolnymi ławkami z Lily odmłodziłam się zdecydowanie o kilka lat, ale nie potrafiłam wyrwać się z tego stanu. Takie książki wywołają u was uśmiech, pokażą, że wcale nie trzeba pisać na siłę wielu tomów danej serii, by przypodobać się czytelnikom. Napisanie historii, która jest ukazana tylko w jednym tomie - to dopiero niezwykła umiejętność i tą umiejętność wypracowała sobie Kasie West do perfekcji. Ja wiem jedno: muszę przeczytać wszystkie książki autorki, bo je się po prostu pochłania, chłonie się je, a później pozostaje nam pisać własne scenariusze dalszych losów głównych bohaterów, bo tak, nie da się o nich zapomnieć po odłożeniu książki.

Tytuł oryginału: P.S. I like You
Data wydania: 11.01.2017
Liczba stron: 392
Gatunek: Literatura dla młodzieży
Wydawnictwo: Feeria Young - dziękuję!
* opis pochodzi ze strony Wydawnictwa