Memento mori (Dziewczyna z Dzielnicy Cudów - Aneta Jadowska) [Przedpremierowo]


Dziewczyna z Dzielnicy Cudów to moje pierwsze spotkanie z twórczością Anety Jadowskiej, a trzeba to przyznać, na swoim koncie autorka ma dość pokaźny zbiór książek. Czy jest zatem tak, że gdy dany autor, ma już jakiś dorobek, to czy każda kolejna książka odnosi sukces? Zaraz się przekonamy.

Są przyjazne i urocze miasta alternatywne. I jest Wars – szalony i brutalny – i Sawa – uzbrojona w kły i pazury. Historia odcisnęła na nich swoje piętno i już nic nie jest takie jak kiedyś. Pokochasz je i znienawidzisz, całkiem jak ich mieszkańcy.
Jak ona. Nikita. To tylko jedno z jej imion, jedna z jej tajemnic. Córka zabójczyni i szaleńca, chce od życia jednego - nie pójść ścieżką żadnego z nich, choć na to może być już za późno.*


Brak uprzedzeń i brak jakichkolwiek oczekiwań, u mnie akurat zaowocowało to na plus. Nie miałam kompletnie pojęcia jaki jest styl autorki, wiedziałam jedynie, że przyjdzie mi się zmierzyć z książką fantastyczną. A przecież dobrze wiemy, że takie nurty mnie intrygują i bardzo chętnie je czytam. Nie obcuję za bardzo z książkami z nurtu urban fantasy, bo jakoś nie przepadam za wyszczególnianiem w ogólnym gatunku ich podgatunków itd. W tym można się po prostu pogubić. Przyjmuję więc, że jest to fantastyka. Chcecie, możecie mnie zlinczować za wrzucenie tej książki do wielkiego wora.

Dziewczyna z Dzielnicy Cudów, już od pierwszych stron mnie wciągnęła. Może to za sprawą charakternej głównej bohaterki czyli Nikity? Na pewno większość zasług należy się jej, bo jest przebojowa, ma swoje zdanie, to trochę taka zła dziewczyna, którą każdy tak naprawdę może polubić. Przez całą książkę można dostrzec w niej pewną rysę, spomiędzy której na światło dzienne wychodzi jej skryta, dobra natura. Uwielbiam takie momenty. Przecież nie może być tak, że ktokolwiek wytrzymałby w skórze z chłodnego marmuru.
Cała sztuka to nie pomylić fantazji z rzeczywistością i nie zgubić siebie... czy własnego wyobrażenia o sobie. Czasami trudno to rozróżnić.
Autorka bawi się w wykreowanie świata w polskich realiach. To niesamowicie mnie urzekło, bo po co komu nudna Warszawa, jak może być Wars i Sawa przepełniona magią, czkawką (nie o taką czkawkę chodzi o jakiej myślicie) i pistoletami. Trochę dziwne to połączenie, ale ostatecznie wychodzi spektakularnie. Chyba właśnie takie połączenie zwiastuje nadanie książce miana urban fantasy? Nie jestem znawczynią, więc nie powiem, że w sferze gatunku plasuje się na czele, czy może nie. Mi się osobiście historia bardzo podobała. To zapewne coś innego niż do tej pory czytałam.

Mam też nadzieję, że nikt się nie obrazi, ale przyrównałabym tę historię do Chłopców Jakuba Ćwieka. Nie wiem dlaczego, ale gdy bardziej zagłębiałam się w tę historię, to właśnie takie porównanie nagle wyskoczyło mi w głowie. Ta sama mroczność, złe towarzystwo, brakuje tutaj tylko kufla piwa. Oczywiście seria o Nikicie nie ma za wiele wspólnego z Chłopcami, bo to różne historie, ale czuję, że jeżeli spodobała wam się seria Ćwieka, to i do książki Anety Jadowskiej powinniście podejść ochoczo. Tym bardziej, że w książce znajdziecie świetne ilustracje. Niby proste, bo czarno białe, ale niesamowicie oddające klimat tej książki. Takie dodatki zawsze będę chwalić, bo to cieszy oko i pozwala w pewien sposób wyobrazić sobie danych bohaterów, czy sytuacje.

W książce nie zabraknie również humoru. Nie raz kąciki moich ust poszybowały w górę, bo po prostu inaczej się nie dało. Jednak nie myślcie, że to jakaś komedia. Co to, to nie. Historia zaskakuje zazwyczaj wtedy, gdy my się tego nie spodziewamy. I to się nazywa zaskoczenie.
Jego twarz nie wyrażała niczego - równie dobrze mógł obserwować prezentację garnków Zeptera.
To dopiero pierwszy tom serii, więc dość dużą część tej książki zajmują opisy, retrospekcje i całe multum rzeczy. I to mi się niesamowicie podobało. Jeżeli liczycie na dialogi, to musicie przyszykować się raczej na małą ich część. Ale w tym przypadku ani trochę nie działa to na szkodę tej historii. Na pewno, a raczej ja tak miałam: czułam się na początku skołowana. Występowały tutaj zwroty dotyczące magii i świata, które nie zawsze od początku były wytłumaczone. Dlatego tak, trzeba się wczytać w treść, ale nie martwcie się, wszystko w swoim momencie będzie wytłumaczone, na pewno nic was nie ominie oraz pytania pojawiające się w waszej głowie nie pozostaną bez odpowiedzi.

W historię wkradła się również Dora Wilk, którą ja może nie znam, ale jest to wykreowana bohaterka przez autorkę z innej serii. Ale jest ona pewnego rodzaju wspomnieniem. Czy oznacza to, że jest to te same uniwersum (pomijając fakt, że u Dory jest to Toruń)? Chętnie dowiem się tego od kogoś, kto tamtą serię czytał, bo ja niestety nie, więc nie mogę się na ten temat wypowiedzieć. Ale myślę, że warto o tym wspomnieć.

Książka i wraz z nią historia Nikity wciąga i nie da się jej odłożyć. Są poszukiwania, magiczne moce, przeobrażanie się w inne postacie, broń, szczypta humoru, dobrze wykreowany świat i tajemnica. Czego chcieć tak naprawdę więcej? Chyba niczego, więc z niecierpliwością czekam na kolejny tom. Wy musicie jeszcze poczekać do 14. września i również możecie zanurzyć się w tej niespotykanej historii - naprawdę warto.
Memento mori - sentencja, o której Wars nie da ci zapomnieć.



Data wydania: 14.09.2016
Liczba stron: 384
Seria: Nikita
Tom: I
Dziewczyna z dzielnicy cudów | 
Gatunek: Fantastyka / Urban fantasy
Wydawnictwo: SQN - dziękuję!
* opis pochodzi ze strony Wydawnictwa