Kiedy mam zacząć realizować swoje plany i marzenia? (Autodestrukcja - Monika Zajas)


Ada nie zrobiła odpowiedniego przeszukania Internetu i to nie jest debiut autorki, ponieważ swoją pierwszą książkę, wydała pod panieńskim nazwiskiem - biję się za to w pierś! Dlatego recenzja odrobinę się zmieniła, by was nie wprowadzać w błąd :)

Dawno już nie czytałam książek osób zaczynających swoich sił na rynku wydawniczym i muszę przyznać, że zatęskniłam za tymi uczuciami, które mi wtedy towarzyszą: niepewność, ciekawość, zrozumienie. W przypadku Autodestrukcji znajdziemy tutaj również debiut nowo powstałego wydawnictwa - Czarna kawa.

Alan, niedoszły reżyser filmowy, marzy o wolności, wrażliwa artystka Anja nie może pokonać strachu przed publicznym występem, a Patryk chce wreszcie być bogaty. Mimo starań ich życie coraz bardziej zaczyna przypominać tworzony przez Anję obraz, który pokrywa czarna maź. Pogoń za oddalającymi się marzeniami i nieustanne zderzenia z rozczarowującą rzeczywistością stopniowo powodują poczucie coraz większej utraty kontroli nad życiem. Alan nie wytrzymuje napięcia i zabija żonę… Niepokojąca książka o emocjach, naiwności i marzeniach.*

Największa trwoga jaka mnie ogarnęła, to był sam początek książki. Ukazany został koniec danej historii, a przynajmniej tak mi się wydawało. Byłam pełna obaw, ponieważ z takim zabiegiem bardzo rzadko się spotykałam i uważałam, że tylko wielcy pisarze mogę się porwać z motyką na słońce. Bo jak przekonać czytelnika, by czytał dalej, skoro początek tak naprawdę wydaje się końcem? To jest takie zagranie, które widujemy często w filmach, gdy siadamy wygodnie w fotelu, nagle widzimy pobojowisko, albo tragiczną sytuację, a później występuje czarny ekran z napisami: rok wcześniej. Tak właśnie stało się w przypadku Autodestrukcji i przyznam, pomimo moich obaw, bardzo spodobał mi się ten pomysł.

To dość spójna historia, która jak na debiut, jest bardzo dobrym startem. Przede wszystkim nie jest obszerna, a skoro jest to druga książka autorki, to nie mogę stwierdzić, czy więcej nie potrafiła napisać, czy wręcz genialnie zmieściła się w takiej liczbie stron, bo tak - uważam, że wszystko co można było w tej historii rozplanować, to się w niej pojawiło. Wydaje się to niemałym paradoksem, ponieważ przywykliśmy, my jako czytelnicy, do książek, których liczba stron ma więcej niż trzysta, czasem czterysta stron. Dlatego też Autodestrukcja, chociaż krótka, jest treściwa.
Jeśli czegoś bardzo pragniesz, w końcu uda ci się to osiągnąć, ale nie możesz rzucić wszystkiego i wierzyć, że jakoś się ułoży!
Sam tytuł powinien was naprowadzić na właściwe tory. Autodestrukcja człowieka jest tu kluczowa, a może i nawet jest to główny nurt, który zainspirował autorkę. Takich historii możecie przeczytać wiele, w końcu to literatura współczesna. Narracja natomiast jest podzielona na trzech bohaterów: Alana - w pułapce swojej doskonałości, Anję - wierzącą w ideały artystkę, Patryka - dążącego do wiecznego wzbogacania się. Każdy z nich jest inny i podczas czytania poszczególnych rozdziałów, dostrzegałam rozgraniczenie między bohaterami, co mi się niesamowicie podobało, ponieważ myślę, że trudno autorce wykreować mocny charakter postaci, a co dopiero trzy - ale się to udało! 

Nie jest to zwykła opowiastka, ponieważ czuję, że w tej treści się coś kryje - coś niedoskonale pięknego. Każdy z nas umiera, jednak nigdy nie wiemy kiedy to nastąpi. Tylko czy nasze czyny (często samolubstwo, dążenie do nierealnych celów) nie powodują, że te umieranie przychodzi jakby szybciej? To nie jest lekkie czytadło, bo pomimo fikcji literackiej, wpływa ona na czytelnika, by zastanowił się nad tym, jakimi czynami on doprowadza do swojej destrukcji. I nie idźcie ścieżką któregokolwiek z bohaterów tej książki, bo może się to dla was źle skończyć. 
Kiedy mam zacząć realizować swoje plany i marzenia? Przecież pracujemy, żeby żyć, a nie żyjemy po to, by pracować.



Data wydania: 02.07.2016
Liczba stron: 256
Gatunek: Literatura współczesna
Wydawnictwo: Czarna kawa - dziękuję!
* opis pochodzi ze strony Wydawnictwa