Wsiadajcie na konia i wio! (Tytany - Victoria Scott)


Victorię Scott zapewne znacie ze względu na trylogię Ogień i Woda. Dwa tomy tamtej serii już za mną i mogę śmiało powiedzieć, że z twórczością autorki bardzo się polubiłam. Jest w jej książkach coś niesamowitego. Chyba głównie do plusów należy zaliczyć pomysł. W Tytanach nie jest wcale inaczej, wkraczamy tu w świat koni mechanicznych...

Odkąd tytany pojawiły się w Detroit, świat Astrid obraca się wokół tych pół koni, pół maszyn startujących w morderczych i emocjonujących wyścigach. Fascynują ją nie tylko zawody, ale też to, jak bardzo te zaprogramowane, półmechaniczne stworzenia wydają się prawdziwe. Astrid marzy, by kiedyś dotknąć któregoś z nich… ale też trochę ich nienawidzi.*

Ta historia wciągnęła mnie od pierwszych stron. Autorka ma w sobie niezwykły dar - potrafi tak mocno podkręcić swoją wyobraźnię, że później wychodzi takie cudo. Książkę czyta się płynnie, a to przecież najważniejsze. I chociaż nie jest to długa pozycja, to sądzę, że ma w sobie wiele uroku. Mechaniczne konie potrafią zjeżyć włosy na naszej głowie i miałam wrażenie, że taka przyszłość może nas czekać. 

Widać, że autorka lubi wykraczać poza schematy, które zazwyczaj panują na rynku wydawniczym. Nie tworzy ona bohaterów, którzy są samowystarczalni. Astrid jest zwykłą, normalną dziewczyną, która ma czasem wiele problemów jak na jej wiek, tylko nie myślcie, że to kolejna historia dla młodzieży opatrzona przelotnymi romansami. W tej książce ciągle się coś dzieje, a tętent kopyt wprawia strony w poruszenie. To dość niespotykane w tych czasach by tworzyć powieść jednotomową. Jednak w tej historii, autorka mogłaby się pokusić o drugi i kolejny tom - ale po co? No właśnie, Victoria Scott dobrze wie, jak i kiedy zakończyć daną książkę.

Zdecydowanie widać, że autorka lubi w swoich pozycjach przedstawić zwierzęta w dość innej odsłonie. Może źle to brzmi: ale podoba mi się to, że wykorzystuje je w taki sposób, że są dla mnie również głównymi bohaterami. Pomysł na wyścigi konne, może nie jest nowatorski, ale stworzenie ich w mechaniczny sposób, zdecydowanie należy do niecodziennych pomysłów.

Podobało mi się również to, że prawie brak w niej romantycznego wątku. To chyba dość trudne dla autorów, by skupić się na akcji w takiej książce, skoro wie, że chce ją przeznaczyć dla młodzieży. Teraz to wydaje się być oczywistym wątkiem, ale jak widać, autorka idzie na przekór i udało się jej to w 100%.

Chociaż główna historia dotyczy wyścigów, to jednak jest w niej wiele innych wątków, które zasługują na uznanie jak: rodzina, przyjaźń, zrozumienie. Nie pozostaje mi nic innego jak polecić wam Tytany. Wsiadajcie więc na konia i wio!
Miałaś rację, mówiąc, że to hazard. Mój dziadek postawił nasz dom. Mój ojciec postawił wszystko, co zaoszczędziliśmy, do ostatniego centa. A teraz ja stawiam swoje bezpieczeństwo, żeby to wszystko odzyskać. Niczym się od nich nie różnię.


Tytuł oryginału: Titans
Data wydania: 02.06.2016
Liczba stron: 336
Gatunek: Literatura dla młodzieży
Wydawnictwo: IUVI - dziękuję!
* opis pochodzi ze strony Wydawnictwa