Linijka, długopis i jedziemy z tym koksem (Połącz kropki. Niesamowite miejsca)

Data wydania: 20.04.2016
Liczba stron: 96
Gatunek: Rozwój osobisty
Wydawnictwo: Muza

Wreszcie przyszedł czas na uzewnętrznienie się Adriany w sprawach kreatywności. W moim życiu pojawiła się raz kolorowanka i było całkiem przyjemnie, nawet zakupiłam sobie kredki i byłam w ferworze walki, by ukończyć chociaż jeden rysunek. Pokolorowałam, byłam dumna i zostawiłam kolorowankę w szufladzie. I to by było na tyle jeżeli chodzi o moją twórczość. Jednak tym razem postanowiłam skorzystać z okazji i spróbować swoich sił w połączeniu kropek.

Twierdzę, że posiadam z reguły dość matematyczny umysł i cyferki nie są dla mnie problemem. Nawet jestem dość spostrzegawcza, ale to tylko znacie moje zdanie w tym temacie, a jak było naprawdę?

Łączenie kropek nie ma w sobie żadnej relaksującej domeny. Ja przykładowo, denerwowałam się nieziemsko, gdy nie potrafiłam znaleźć konkretnego numerku, który pozwoliłby mi na dokończenie mojego kreskowania. Jednak plusem jest to, że w przypadku pozycji od wydawnictwa Muza, z tyłu tej książeczki, mamy przedstawione gotowe rysunki, więc jeżeli macie sokoli wzrok, to w trudnych momentach dostrzeżecie, w które miejsce powinniście zerknąć by znaleźć kolejną liczbę. Mi to wiele razy ratowało skórę.


W czym łączenie kropek jest lepsze od kolorowanek? Nie trzeba mieć w tej sytuacji duszy artysty. Bo chyba nikt mi nie powie, że nawet w zwykłym kolorowaniu nie potrzeba zmysłu kolorystycznego. Tutaj kropeczki i przyporządkowane do nich liczby pozwolą na sukcesywne podążanie tropem do ostatniego, finalnego miejsca.

Nie myślcie sobie, że łączenie kropek to pół godzinki i rysunek już jest gotowy. Nie wiem jak to jest w przypadku innych publikacji, ale w przypadku tej, którą wam przedstawiam, skończenie jednego rysunku to kilka godzin. Rysunek, który widzicie poniżej miał 1200 kropek. 


Skoro to było moje pierwsze podejście, to miałam problem z wybraniem przyrządów. Co więc jest potrzebne?
W moim przypadku ołówek się nie sprawdzał. Postawiłam więc na długopis (tylko ten z cieńszą końcówką, te żelowe, czy inne, mogą spowodować u was rozmazywanie się obrazka, a przecież nie o to chodzi). Warto również uzbroić się w linijkę, bądź ekierkę – taką, gdzie skala jest do 10 cm powinna wystarczyć.

Obrazy, które znajdziecie w tej publikacji są dość szczegółowe, ale sądzę, że ma to właśnie urok, ponieważ widać ich doprecyzowanie w detalach. I co najważniejsze, tematem przewodnim są niesamowite miejsca. Ja akurat za pierwszym razem trafiłam na Wengen w Szwajcarii, ale znajdziecie tutaj wiele innych inspirujących obrazów.

Podoba mi się to, że kółeczkiem na każdym rysunku mamy zaznaczoną jedynkę – dzięki temu wiemy gdzie zacząć. Plusem jest również to, że rysunki są na stronach nieparzystych, dzięki temu, niezależnie od tego, jakiego użyjecie pisaka, to nic nie zepsuje wam kolejnego rysunku. Strony są klejone, ale po wykonaniu jednego rysunku nie mogę stwierdzić, czy klej będzie dobrze trzymał, po ciągłym rozchylaniu stron, ale wykonanie wydaje się stabilne.

Łączenie kropek może nie jest jakoś super twórcze, ale działa na mózg tak (przynajmniej mój), że już chcę się dowiedzieć co z tego łączenia powstanie. A uwierzcie mi, jak otworzycie ją na przypadkowej stronie, to często nie będziecie w stanie wywnioskować, co może przedstawiać ten obraz cyferek i kropek – dopiero twój długopis i determinacja pokaże ci, co cudownego możesz stworzyć.


Za tę dawkę kreatywności dziękuję: Wydawnictwu Muza