Nadzwyczajna prostota (Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender - Leslye Walton)

Tytuł oryginału: The Strange & Beatiful Sorrows of Ava Lavender
Data wydania: 02.03.2016
Liczba stron: 304
Gatunek: Saga rodzinna / Obyczajowa / Surrealizm
Wydawnictwo: SQN
Lubię zjawiskowe książki. Uwielbiam magiczne okładki, które mnie do siebie przyciągają i nie potrzebuję nawet zaglądać do opisu, by wiedzieć, że muszę daną książkę przeczytać. Tak właśnie było z Osobliwymi i cudownymi przypadkami Avy Lavender.

Ava urodziła się ze skrzydłami i chociaż nie jest aniołem, ani dziwnym stworem, to jest zwykłą dziewczyną, która w swojej osobliwości szuka odpowiedzi.
W moich marzeniach nigdy nie miałam skrzydeł. Byłam w nich po prostu zwykłą dziewczyną.
Zacznę od okładki, która jest najładniejszą okładką jaką w tym roku widziałam, i szczerze mam nadzieję, że będzie tym faworytem do samego końca. Nie można w recenzji pominąć kilku słów na ten temat, ponieważ jej faktura i połączenie kolorów jest magiczne. Zaprasza nas do historii, równie barwnej co sama okładka. A jakie są moje wrażenia na jej temat?

Dość różne i tak naprawdę niejednoznaczne. Wszystko za sprawą tego, że nie do końca wiem, do jakiego gatunku ją przypisać. Z jednej strony jest to opowieść obyczajowa, ale gdzieś tam są wątki magiczne, ale nie takie jak się tego spodziewacie. Bo nazwać ją książką fantastyczną byłoby grzechem. Jest surrealistyczna, ale w takim dobrym sensie.

Ja lubię dziwne książki. Gdzie czasem trzeba odnaleźć w nich drugie dno, a co najważniejsze: sądzę, że każdy z nas odbierze ją inaczej. Posunę się w swojej interpretacji dość daleko, ale przecież nikt mi tego nie zabroni. Dzieci lubią zmyślać różne historie, mają swoich wyimaginowanych przyjaciół i tym podobne rzeczy i to taka baśniowa historia, gdzie tak naprawdę nie wiemy co jest prawdą, a co nie. Chociaż Ava nie jest małym dzieckiem, to czułam się jakbym błądziła w jej sennych marzeniach i fantazjach. Jednak było to przyjemne uczucie, nawet pomimo tego, że nie jest to w pełni szczęśliwa historia.

W tej książce albo się odnajdziecie lub nie. Ja się w niej odnalazłam, ale momentami coś mi w niej przeszkadzało. Chwilami wydawała się przydługa, chociaż ilość stron tej pozycji nie powinna tego sugerować. Czasem była to bardzo szczegółowa historia, a czasem wręcz opowiedziana po łebkach.

To nie jest tak, że mi się nie podobała. Bo jest w niej coś nieodkrytego i nieopisanego. Styl i pomysł na powieść na pewno zasługują na moje uznanie, ale pomimo tego jest to saga rodzinna, do których nie pałam wielkim uczuciem. Zaskakuje to fakt, ale tylko momentami, czy pewnymi przemyśleniami, znacznie rzadziej niż bym się po niej tego spodziewała.

Na pewno jest to niepowtarzalna historia, ale chyba oczekiwałam po niej czegoś więcej. Bardzo szybko się ją czyta co jest zdecydowanie na plus i wiele osób w tej historii się zakocha. Tylko pamiętajcie: to nie jest czyste fantasy, czy paranormal. To kompletnie nie ta bajka w tej historii. Widocznie sami musicie ją odkryć.
To, że miłość nie wygląda tak, jakbyś tego chciała, nie znaczy, że jej wokół ciebie nie ma.
Za tę lekturę dziękuję: Wydawnictwu SQN