Fantastyka
Debiut wart uwagi (Krew i stal - Jacek Łukawski)
Data wydania: 17.02.2016
Liczba stron: 376
Gatunek: Fantastyka
Seria: Kraina martwej ziemi
Tom: I
Wydawnictwo: SQN
|
Fantastyka to tak naprawdę worek bez dna. Można do niego
sięgać wszelkimi sposobami, a jednak zawsze znajdzie się coś innego, czasem
podobnego, ale nie w pełnym wymiarze. Trzeba tylko stworzyć świat, bohaterów,
no i oczywiście myśl przewodnią. Krew i stal to debiut Autora, który właśnie
postanowił stworzyć taką wędrowną fantastykę. Czy udało mu się mnie zaskoczyć?
Sto pięćdziesiąt lat
po powstaniu Martwej Ziemi z twierdzy granicznej wyrusza oddział żołnierzy, by
wąskim przesmykiem przekroczyć zapomnianą krainę. W starym klasztorze u podnóża
Smoczych Gór ukryte jest coś, co musi powrócić do królestwa, zanim Zasłona
Martwej Ziemi pęknie i zaniknie.*
Poniekąd historia mnie zaskoczyła. W szczególności ze
względu na to, że jako debiut jest dobry. Oczywiście zdarzają się jakieś
uchybienia, bądź potknięcia, ale na tle innych debiutów w sferze fantastyki stoi
dość wysoko. Zacznę od tego, że głównym plusem tej historii jest przedstawiony
świat. Każdy kto lubi zagłębiać się w fantastyce na pewno się tutaj odnajdzie,
a nawet zadomowi na dłużej. Połączenie słowiańskiego stylu ze średniowieczem,
ma wielu zwolenników i fanów. Nie do końca wiem, czy ja należę do tego kręgu. Ale
tak to już jest, że z każdą kolejną przeczytaną książką doskonalimy swój gust
czytelniczy.
Owe połączenie w szczególności widać w wypowiedziach
bohaterów. Są one stylizowane na dawne czasy, co zapewne niejednemu
niewprawionemu czytelnikowi może sprawić problemy. Jednak nie jest to aż tak mocne
stylizowanie, by stało się to niezrozumiałą breją. A co tyczy się samych dialogów,
to czasem wydawały mi się one nazbyt sztuczne, odrobinę przeciągnięte i nad
wyraz nużące. Ale tylko czasami. Znajdziemy w nich również i mocne strony,
jakim jest humor niektórych wypowiedzi. Nie raz na moje usta wpełzał uśmiech.
- Ażeby go wychędożyło! – Dartor stanął w strzemionach. – Nie przypuszczałem, że ta zasrana magia może się kiedykolwiek przydać na coś dobrego!
To jest właśnie mój główny zarzut – książka jest nierówna. Początek
jest dość statyczny i nie wiem dlaczego, ale niezbyt zachęca do sięgnięcia
dalej, ale nie martwcie się, później wszystko się rozkręca. Jedne fragmenty są
lekkie i czyta się je szybko i niestrudzenie, a drugie są wyprawą przez mękę. Kilka
razy musiałam książkę odłożyć, by powrócić do niej i znów na jakiś czas się
zachwycić.
Nie mogę zapomnieć o pochwaleniu świetnego wydania,
klimatycznej okładki i grafik znajdujących się przy każdym rozdziale. Ale
jednak to nie wszystko bo odnajdziecie w niej również rysunki, które mi
osobiście skradły serce. Więcej takich dodatków proszę!
- Mości Arthornie – wtrącił się Dartor – racz mi wyjaśnić, o co się rozchodzi, bo gadasz tak, że mi myśli jak dziwki w burdelu tańcują.
Ostatecznie polecam Krew i stal, bo ani do końca nie rozczaruje, ale niestety też nie do końca zachwyci. Nie powiem też, że jest to średnia lektura, bo ten debiut na tle innych jest bardzo dobry. Mam nadzieję, że Jacek Łukawski jeszcze nie raz pokaże na co go stać. W końcu, to dopiero pierwszy tom cyklu…
Za tę lekturę dziękuję: Wydawnictwu SQN
* opis pochodzi ze strony wydawcy