Zabawa w podchody (Księga wyzwań Dasha i Lily - Rachel Cohn, David Levithan)

Tytuł oryginału: Dash & Lily's Book of Dares
Data wydania: 18.11.2015
Liczba stron: 312
Gatunek: Dla młodzieży

Nie musi być przecież tak, że w zimę czytamy książki dotyczące tej pory roku, a w historiach, które mają miejsce w ciepłych miesiącach zaczytujemy się jedynie w okresie wakacyjnym. Stąd też powiedzmy, że z ponad miesięcznym opóźnieniem zabrałam się za Księgę wyzwań Dasha i Lily. Czemu miesięcznym? Ponieważ akcja książki rozgrywa się w okresie świąt Bożego Narodzenia.

Wszystko rozpoczyna się od czerwonego notatnika, który zostaje wciśnięty na półkę w księgarni, a w nim znajdują się instrukcje, czasem dość pokrętne. Kto by nie chciał zabawić się w Sherlocka Holmesa? Tylko, że nie w kwestii rozwikłania zagadki morderstwa, a raczej odszukania dziewczyny, która ten notatnik zostawiła. Takim oto sposobem Dash przedświąteczną gorączkę poświęca na szukanie kolejnych tropów, ale również nie zostaje w tym układzie bierny.

Zacznę może od końca, ponieważ uważam, że ta informacja jest ważna na tyle, by przedstawić ją na początku rozważań, a mianowicie: historia, a raczej jej rozdziały, są podzielone na te opowiadane przez Dasha, jak i Lily. Niezbyt odkrywcze prawda? Ale to nie to jest ciekawe, a raczej to, że David Levithan pisał jako Dash, a Rachel Cohn jako Lily – no cóż dalej bez szału? A więc niech zaciekawi was fakt, że historia jako tako nie była pisana wspólnie, a raczej po kolei powstawały rozdziały u tych dwóch różnych Autorów. Nie było żadnego planu – to dopiero coś, nieprawdaż? Gdy przeczytałam tę wzmiankę na samym końcu, to tym bardziej spodobała mi się ta historia. Dość ciekawe zagranie. Ode mnie duże brawa.

Co jednak tyczy się samej historii. To lubię takie dość słodkie wydarzenia i chociaż mamy tutaj do czynienia z szesnastoletnimi bohaterami, to możemy im pozazdrościć inteligencji. Osobiście uznajmy ich zagrania jako swojego rodzaju podchody. Po przeczytanej lekturze (którą pochłonęłam w jeden wieczór) stwierdzam, że wiek odrobinę mi przeszkadzał. Ponieważ gdy teraz o tym myślę, to charaktery Dasha jak i Lily były zbyt dorosłe, jak na wspomniany wiek bohaterów. Ale to tylko moje zdanie.

Tak jak zaznaczyłam we wstępie, nie sądzę, że tę lekturę powinno się czytać wyłącznie w okresie świąt. Ma w sobie pomimo wszystko również uniwersalny wydźwięk i wiele prawd, które przydają się nie tylko od święta. To historia o dawaniu sobie drugiej szansy, o niespokojnych uczuciach, które dopiero kłębią się w młodych głowach. Oraz najważniejsze to zabawa, taka czysta, niezmącona alkoholem i innymi używkami. Znajdziecie tutaj również i coś ważniejszego, a raczej relacje, jakie występują w ich rodzinach. Myślę że aspekty literatury młodzieżowej, gdzie opowiada się o całym szeregu uczuć, historii które mogły lub przydarzyły się wielu nastolatkom są całkowicie na miejscu.
- Widzisz Dash, ja nigdy nie byłam dziewczyną z twojej głowy. A ty nigdy nie byłeś moim księciem. Myślę, że obydwoje zdawaliśmy sobie z tego sprawę. Kłopoty zaczynają się wtedy, kiedy chcemy na siłę uwierzyć, że spotykamy się z naszym wyśnionym ideałem.
Oczywiście nie są to zagadki, które i my moglibyśmy rozwikłać, ponieważ nie sądzę by każdy z nas trzymał w swojej biblioteczce Radość seksu gejowskiego. Nie mniej jednak to zaskakująca lektura, nie tylko przeznaczona dla młodzieży, bo muszę przyznać, że niektóre myśli i zachowania głównych bohaterów były genialne i zdumiewające zarazem.

Za tę lekturę dziękuję: Wydwnictwu Bukowy Las