Płakałam jak bóbr (Wszystkie jasne miejsca - Jennifer Niven)

Tytuł oryginału: All the Bright Places
Data wydania: 21.10.2015
Liczba stron: 424
Gatunek: Dla młodzieży

Wzruszyłam się, gdy w piątej części Harry’ego Pottera umarł Syriusz. Płakałam i nie umiałam się uspokoić, gdy oglądałam film Gwiazd naszych wina (przy czytanej lekturze, tylko łza gdzieś zakręciła się w oku). Jednak to przy Wszystkich jasnych miejscach płakałam jak bóbr, nie nadążałam sięgać po chusteczki, ale jednak z zamazanym wzrokiem czytałam dalej. Dobrze, że czytałam w nocy i nikt tego nie widział, bo by pomyślał, że w rodzinie musiał mi ktoś umrzeć. Ostrzegam, ta książka zdecydowanie doprowadzi was do łez.

Finch i Violet spotykają się w nietypowym miejscu, bo na szczycie szkolnej wieży. I nic nie jest pewne, a w szczególności to: kto kogo z tej sytuacji ratuje? Potem zdaje się, że ta para ma się ku sobie, ale czy to możliwe, by myśl o samobójstwie odeszła w zapomnienie?

Tak naprawdę zanim sięgnęłam po tę książkę, to myślałam, że czeka mnie zwykła literatura dla młodzieży, których tak naprawdę wiele w księgarniach. I im dalej brnęłam w historię, tym bardziej do mojej głowy wpływała myśl, że to jest coś niezwykłego, tak pięknego i tragicznego zarazem. Nigdy bym nie pomyślała, że jakakolwiek lektura jest w stanie tak na mnie wpłynąć, a przede wszystkim doprowadzić mnie do takiego stanu, że nie potrafię się od tamtej pory zagłębić w pełni w innej książce, bo nie jest to historia Fincha i Violet.

Wiecie co to jest kac książkowy? Właśnie ten czas po przeczytanej lekturze, gdy nic nie wydaje się takie samo, a najchętniej przenieślibyśmy się w czasie, by móc nie zaczynać tej lektury. Rozerwała ona moje serce na kawałki, jestem w strzępach i potrzebuję jakiegoś ukojenia, ale nie potrafię go nigdzie znaleźć.

Co tyczy się samej lektury, to porzućmy już te wszystkie uczucia i zajmijmy się właściwymi rzeczami. Może zacznijmy od bohaterów? Violet i Finch są dość nietypowi. W szczególności Finch, któremu zarazem daleko do łatki wariat. To bohater tragikomiczny i to jest w nim nieszablonowe. Poznajemy go, a raczej chcemy poznać i nawet nie wiem, czy możemy nazwać to mianem poznawania, ponieważ tak wiele jeszcze o nim nie wiemy, ale zarazem kochamy go miłością bezgraniczną. A co tyczy się Violet, to prawie typowa nastolatka, która wiele przeszła i za sprawą Fincha powoli odzyskuję wiarę w normalne życie.
Masz się ubierać, żeby zadowolić samego siebie. Jeśli nie spodobasz się jej takim, jakim jesteś, możesz o niej zapomnieć.
Fabuła jest ciekawa i zapiera dech w piersiach. Czujemy, że dzięki tym wysublimowanym emocjom, nas samych przeszywa pierwsze zauroczenie, chwile zwątpienia i mamy nadzieję na lepsze jutro. Tylko czy te lepsze jutro ma szansę nadejść? Czytając tę książkę marzymy tylko o tym, by numery stron nie rosły w tak zastraszającym tempie. A one nas po prostu nie chcą słuchać.

Każdy szanujący się fan gatunku powieści młodzieżowych, lecz nie tylko, powinien sięgnąć po tę książkę i pozwolić się rozbić na milion kawałków. Ona przenika do wszystkich komórek ciała. Nie obiecuję, że coś zmieni w twoim życiu. Nie twierdzę, że momentami cię rozbawi, by potem wbić ci nóż w plecy. Wszystkie jasne miejsca musisz przeczytać i tylko wtedy docenisz, że żyjesz. Po tej lekturze trudno o oddech, ciężko wykrzesać uśmiech, ale ostatecznie zrozumiesz, że bez tej książki nie wyobrażasz sobie jutra.

Za tę dawkę emocji dziękuję: Wydawnictwu Bukowy Las