Flis Alicja
Nieszablonowy kryminał (Cienie w Dolinie Słońca - Alicja Flis)
Data wydania: 15.01.2016
Liczba stron: 416
Gatunek: Powieść sensacyjna
|
Moim zdaniem kryminały są bardzo ciekawe, bo możemy wraz z historią szukać zabójcy, porywacza, zaginione I chociaż uwielbiamy ten dreszczyk emocji, to jednak
każdemu z nas podobają się różne odmiany kryminałów. Nie jestem wielką
specjalistką, ale sądzę, że rodzajów kryminałów jest bardzo wiele. W przypadku Cieni w Dolinie Słońca mamy do czynienia prawie z pospolitym kryminałem. Dlaczego prawie?
Włochy, szumiące potoki i dwa małżeństwa, które chcą poczuć
raftingu na swojej skórze (rafting to odmiana spływu rzecznego). Wszystko
wydaje się normalne, dopóki jeden z nich – Wiktor, nie zostaje wciągnięty przez
wir wodny. Można by pomyśleć, że to zwykły przypadek, ale gdy poznajemy kolejne
wydarzenia, nic nie może być już tak oczywiste.
Cienie w Dolinie
Słońca nie są debiutem literackim, ponieważ to już trzecia książka tej
Autorki. I chociaż o wcześniejszych pozycjach nigdy nie słyszałam, to po
skończonej lekturze najnowszej pozycji jestem bardzo ciekawa tego, co
przygotuje Alicja Flis dla swoich czytelników w przyszłości.
Zagadka kryminalna, która polega na odnalezieniu zaginionego
Wiktora jest głównym wątkiem ale nie jedynym. I właśnie to urzekło mnie w tej
historii. Jeżeli po nią sięgniecie, to dostrzeżecie różne gusła i dawne
wierzenia, ale również pracę policji i mafijne porachunki od drugiej strony. Mogłoby
się wydawać, że jak na jedną pozycję jest tego za dużo. Może i tak, ale
ostatecznie wszystko się ze sobą spaja w dość ciekawym wizerunku.
Mogę również stwierdzić, że nie ma w tej historii głównego
bohatera. Tak moi mili, poznajemy teraźniejszość i przeszłość kilku osób, i to
znów działa na plus w tej historii. Chociaż z drugiej strony ja wolę mieć
jakiegoś mocno zaznaczonego głównego bohatera. Nie przyznam również, bym w
jakimś większym stopniu przywiązała się do któregoś z nich, ale najlepiej
wykreowaną postacią jest Elena. Niezwykle charyzmatyczna i zarazem szalona
osoba, która ma w sobie coś nieodpowiedniego, co nas do siebie przyciąga.
Jak już wspomniałam, wszystko zaczyna się od nieszczęsnego
raftingu. Po przeczytanej lekturze, odniosłam wrażenie, że Autorka co nieco wie
na ten temat, bądź dobrze się przygotowała do tego zagadnienia, ponieważ można w
treści odnaleźć wiele informacji dotyczących danego hobby.
Według mnie pozycja nie zasługuje na miano wybitnej z trzech
powodów. Pierwszym z nich jest płaskość wydarzeń. Wiem, wydaje się, że to dość
dziwne stwierdzenie, ale tak właśnie było. Nie mogłam odnaleźć w nich mrożących
krew w żyłach wydarzeń, które ciągnęłyby mnie w otchłań tej powieści. Nie wiem
dlaczego tak się stało, ponieważ do stylu nie mam zbyt wiele do zarzucenia. Początek
Cieni w Dolinie Słońca pomimo swojego
głównego wątku, od którego się to wszystko zaczyna, również nie był zbytnio
dynamiczny. I to też prowadzi nas do drugiego powodu jakim jest papierowe
wypowiedzi bohaterów. Może nie tyczy się to wszystkich dialogów, bo tak wcale
nie jest, tylko brakowało mi w nich pewnej iskierki, która dodałaby autentyczności
bohaterom. Oczywiście może to być tylko moje mniemanie dotyczące tej historii.
Trzeci, a zarazem największy minus, łączy wszystkie poprzednie
wywody. Nie trawię sytuacji, gdy rozwiązanie zagadki, niekoniecznie całkowite,
znajduje się gdzieś wcześniej w tekście niż na końcowych stronach. Odpowiedzi
otrzymałam wcześniej, ze względu na zawarte myśli i przemyślenia różnych bohaterów. Można by się również doczepić do niepotrzebnego powtarzania
danych historii, które przewijają się na następnych stronach, gdy jest
opowiadania z innej perspektywy. Te sytuacje i dialogi spowodowały zbytnie
wydłużenie się historii, co skutkowało ponad 400 stronami tekstu.
I chociaż więcej w tej recenzji dostrzeżenie moich
przytyków, niż zachwytów, to tak naprawdę polecam tę historię, właśnie ze względu na wierzenia
ludowe, obłęd bohaterów i nieszablonowe podejście do grupy dwóch małżeństw,
które moim zdaniem było genialnym posunięciem. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz
usłyszę w przyszłości o Alicji Flis i jej książkach.
Za tę lekturę dziękuję: Warszawskiej Grupie Wydawniczej