A miało być tak pięknie (Wrota czasu - Zuzanna Mazur)

Data wydania: 15.01.2016
Liczba stron: 136
Gatunek: Fantastyka / Dla młodzieży

Co byście zrobili, gdybyście mieli możliwość przeniesienia się w czasie? Już widzę wasze skrzące się oczy i uśmiech pojawiający się na twarzach. Przecież każdy z nas, gdyby miał taką możliwość, to zapewne z tej sposobności by skorzystał. Tylko z drugiej strony gdyby się zastanowić nad tym głębiej, to nie wiem czy każda taka wyprawa byłaby przyjemna.

Erin już na samym początku historii, magicznym sposobem przenosi się do średniowiecza. Musi odnaleźć się w tym świecie, a przede wszystkim przeżyć i czy jest jakakolwiek szansa, by mogła wrócić do swoich czasów? Oraz czy w ogóle tego chce?

Pomysł wydaje się banalny, a wszystko dlatego, że przeniesień w czasie w różnorakiej literaturze, było już całkiem sporo. I moim skromnym zdaniem, żadna pozycja, którą do tej pory przeczytałam, jeszcze mnie nie zachwyciła. Niestety w przypadku debiutu osiemnastoletniej Zuzanny Mazur, również nie została podniesiona poprzeczka co do tego zamysłu.

Wszystko wiąże się z tym, że już na samym początku zauważyłam małą liczbę stron, co jednocześnie pojawiło u mnie pewien niesmak, bo już na wstępie wiedziałam, że historia zostanie poprowadzona szybko i niezbyt odciśnie ona piętno w mojej wyobraźni. Szkoda, że tym razem się nie myliłam.

Nie wiem dlaczego, ale odniosłam wrażenie, że ta historia jest tak sielankowa i pozbawiona jakichkolwiek logicznych rozterek, że była najprościej w świecie nudna. Wiek bohaterki, chociaż jest przedstawiona jako pełnoletnia dziewczyna, to sprawiała wrażenie niedojrzałej, a czasami wręcz jej zachowanie było niedorzeczne. Do tego należy zwrócić uwagę na to, że gdy danej grupie osób grozi niebezpieczeństwo, to nagłe zaloty i prześmiewcze nastoletnie dialogi,  wzburzają krew w żyłach, przynajmniej w moich.

Gdyby przyrównać Wrota czasu do instrumentu, to sądzę, że należałoby go nastroić, bo wydaje wiele fałszywych dźwięków. I ostatecznie nawet bym obraziła młodszych odbiorców tzw. młodych nastolatków, gdybym stwierdziła, że to pozycja przeznaczona dla nich. Nie jest zawiła, a wręcz mogłabym ją określić jako prostolinijną. Samo zakończenie czy raczej epilog, to już słodkość nad słodkościami.

Nie sądzę, by ta lektura zasługiwała na przeczytanie. Chociaż styl nie jest najgorszy, i nie doszukałam się w niej również wielkich błędów, to jednak nawet nie jest to poprawna forma opowiadania historii. Ale jeżeli chcecie porównać moje wrażenia z waszym, to proszę bardzo, ale nie oczekujcie od niej za wiele.

Za tę lekturę dziękuję: Warszawskiej Grupie Wydawniczej