To od tego wszystko się zaczęło (Harry Potter i Kamień filozoficzny - J.K. Rowling)


Nie martwcie się, sama się boję pisać recenzję książki, którą ubóstwiam nad życie, a jednocześnie tak bardzo jej nienawidzę. Jestem zła, że saga posiada tylko siedem części, i tylko chwile spędzone przy tej lekturze, pozwalają mi bezgranicznie oddać się magii.

Przyjmijcie tę recenzję jako coś całkowicie luźnego, bo coś czuję, że nie potrafię patrzeć na nią obiektywnie. Nie jestem jakąś fanatyczką i nie uważam że jestem największą fanką na świecie. Lecz jednocześnie muszę napisać te proste słowa: bardzo możliwe, że bez przeczytania tej pozycji w młodości, nie byłabym tą osobą, którą jestem dziś. Nawet nie jestem w stanie zliczyć, po raz który czytałam Kamień filozoficzny. Po siódmym razie przestałam już liczyć.

Zapewne dla was, nie pojmujących tego fenomenu, jest to coś niezrozumiałego. Sądzę, że jesteście zwykłymi mugolami i naprawdę nie mam wam tego za złe, ale jednocześnie jest mi bardzo przykro, że omija was tak ogromna nauka o miłości i przyjaźni, które są potrzebne w walce dobra ze złem.

Może i jest tak, że marzymy zawsze o czymś, co jest nieosiągalne. Ja nadal czekam na swój list z Hogwartu, jednocześnie zaczytuję się w serii po raz nty, oglądam filmy po raz kolejny i marzę o takim świecie. Może i bez złego Voldka, ale kto nie chciałby pomachać sobie różdżką?

Sam Kamień filozoficzny nie był wymysłem autorki, ponieważ krąży o nim wiele legend i jest, bądź był, głównym przedmiotem poszukiwanym przez wielkich alchemików. Nawet sam Nicolas Flamel, nie został przez nią wymyślony. Bo to był alchemik, którzy żył w XIV wieku. Więc jak widzicie, bądź czytacie, to wszystko nie jest ot tak sobie wymyśloną historyjką. Więc wierzcie mi, że zdecydowanie zgadzam się z innymi, że Hogwart istnieje.

Magia istnieje w każdym z nas. I czuję w głębi, że to będzie pierwsza książka, którą polecę, a nawet i przeczytam swoim dzieciom. Nie ma możliwości by im się nie spodobała. A jeżeli, naprawdę jeżeli zdarzy się, że jednak coś im nie zagra, to po prostu ich wydziedziczę ;)

Jak widzicie, to najbardziej luźna recenzja ze wszystkich, które mogliście ujrzeć u mnie. Nie potrafię zrozumieć tego fenomenu, a jednocześnie nie potrafię mu zaprzeczyć. Jest to lektura ponad wszystko i do końca swoich dni, będę miło wspominać całą sagę. I tak, będę zbierać nie jedną serię, która się ukaże. Poniżej mikro dawka moich jeszcze nie kompletnych czterech serii, które posiadam:


Taki dodatek znajduje się w nowym wydaniu Bloomsbury (Angielskie)


A tutaj jedna z moich niespodziewanek, okazało się, że mój egzemplarz to pierwsze wydanie z 33 dodruku. Może dla was nic to nie znaczy, ale dla mnie tak. Wczytajcie się w tekst znajdujący się na okładce, a nawet i Dumbledore wygląda trochę "inaczej" w pierwszych wersjach ;) Po lewej stronie jest książka (wcześniejszy dodruk), a po prawej jedynie papierowa obwoluta.