Nic dodać, nic ująć (Książka, którą napisałem, żeby mieć na odwyk - Marek Raczkowski)


Zacznę dość dosadnie: z humorem i gustem jest jak z dupą, każdy ma swoją. Myślę, że Marek Raczkowski nie powstydziłby się takiego wstępu do recenzji jego książki, a raczej książki zawierającej jego odpowiedzi na pytania zadane przez Magdę Żakowską opatrzone jego rysunkami.

Możliwe, że nie każdy wie, kim jest Marek Raczkowski, ale w dobie Internetu, na pewno chociaż raz przed oczami śmignął wam jakiś jego rysunek. Są proste, wręcz nieskomplikowane, kilka maźnięć cienkopisem i kolorami, śmieszne dymki i prawda.

Ja nie boję się takich lektur. Sądzę nawet, że dla wielu z was wypowiedzi bądź wspomniane rysunki mogą was w jakiś sposób obrazić, a może wręcz zniesmaczyć. I tutaj wracam do samego wstępu mojej recenzji. Nie zawsze ma się ochotę na czarny humor, niektórzy nawet go nie trawią. Dla mnie osobiście jest to pewnego rodzaju karykatura rzeczywistości, opowiedziana w dość dosadny i niecenzuralny sposób. Może jest i tak, że wypowiada on zdania (w końcu jest to wywiad w formie książki), które i nam się cisną często gęsto na usta. Ale ich nie wypowiadamy, bo przecież nam nie wypada?


Ale jak to jest z obrażaniem? Kiedy przekracza się tę cienką granicę, która wręcz dla wielu jest mikroskopijna? Na te pytania wam nie odpowiem, ponieważ nie mi to oceniać. Założę się, że nawet są osoby, które rysunków, jak i wypowiedzi Marka Raczkowskiego w ogóle nie tolerują, bo uważają, że przesadza. Ja wcale tak nie uważam. Nie będę wam uzewnętrzniać moich przekonań zarówno politycznych, religijnych, jak i społecznych. Lubię się naśmiewać nawet z samej siebie, a szczególnie z ludzi, którzy mają bardzo wąskie spojrzenie na świat, i jednocześnie nie potrafią przyjąć czyichś argumentów za zasadnych do jakiejkolwiek kontemplacji.

Z tyłu okładki znajdziecie informację, że Marek Raczkowski mówi o sprawach niewygodnych i trudnych dla Polaków. Całkowicie się z tym zgadzam. Są tu rozmowy o: aborcji, prezydencie Andrzeju Dudzie, in vitro, lesbijkach i gejach, myśliwych, o Powstaniu Warszawskim , uchodźcach, kościele katolickim, Janie Pawle II i o Solidarności. Szerokie spektrum jak na pozycję liczącą sobie 254 strony. Jednak to nie są rozmowy o przysłowiowej dupie Maryny, tylko od samego początku, od pierwszych zdań wiemy, że będzie ostro.


Jest przecież tak, że z wszystkimi poglądami Marka Raczkowskiego się nie zgadzam, ale wiele dosadnych i odważnych słów tu pada.  To na pewno nie jest książka dla wszystkich. Chyba nawet mogę stwierdzić, że dla małej rzeszy ludzi, właśnie z tego względu, że mogą się poczuć oburzeni. Raczkowski jest ateistą, więc możecie się domyślać, co mógł ciekawego powiedzieć np. o kościele.

Wiele razy podczas czytania jego słów, jak i przyglądaniu się rysunkom, na moje usta wpełzał uśmiech. Potrafi po prostu dołożyć do pieca, ale to chyba dobrze, nie ukrywa siebie samego, nie stwarza pozorów dobrego samarytanina, i mówi/rysuje/pisze to co myśli (przynajmniej mam nadzieję, że nie jest to pod publikę).

Sięgnijcie więc po tę książkę, by odpowiedzieć sobie na pytanie: czy taki humor do mnie przemawia? Do mnie tak, więc może i do was on trafi. 

Za tę pozycję dziękuję: wydawnictwu Pascal