Ładocha Daria
Zaczynamy pichcić (W mojej tajskiej kuchni - Daria Ładocha)
Zawsze zastanawiałam się nad tym: jak to jest możliwe, by każdy
człowiek posiadał inny gust, różne przyzwyczajenia, a w szczególności inne
kubki smakowe, które sprawiają, że mniej lub bardziej podchodzimy sceptycznie
do kuchni świata. Ja osobiście jestem zwolenniczką kuchni polskiej,
meksykańskiej i japońskiej. Jednak ostatnio w ręce wpadła mi pozycja, która
ma za zadanie przekonać mnie do kuchni tajskiej.
Muszę przyznać, że Darię Ładochę kojarzę wyłącznie lub przede wszystkim z programu Dzień
dobry TVN, gdzie raz na jakiś czas uczestniczy w kąciku kuchennym. Gdzieś
nawet przebiegając po bezkresnych łąkach Internetu natrafiłam również na jej
stronę Mamałyga, gdzie
ukazuje w dość subtelny i wyjątkowy sposób zdrowe jedzenie. Tak jak wspomniałam,
tajskie rejony kuchni nie są mi zbyt znane, ale gdy przejrzałam tę pozycję,
czuję, że mogę się w niej odnaleźć.
Książki kucharskie właśnie powinny wyglądać tak jak W mojej tajskiej kuchni,
która pojawiła się nakładem wydawnictwa Pascal. Co w niej takiego wyjątkowego?
Sądzę, że ta pozycja zasługuję na uwagę każdego, ponieważ przedstawia kuchnię
tajską od podstaw. Mogłabym nawet stwierdzić, że jest to pewne kompendium
wiedzy, gdzie nawet laik sobie poradzi z przyrządzeniem takich potraw.
Nie musimy się również oszukiwać w kwestii finansowej. Cena
okładkowa tej pozycji to 64,90 zł, co w moim mniemaniu jest dość przystępną
ceną, jeżeli tylko spojrzymy na jej wnętrze. Prawie trzysta stron znajduje się
w twardej obwolucie, gdzie nawet uraczymy swoistą zakładkę w postaci
sznureczka, który pozwoli nam zaznaczyć odpowiedni przepis. Jednak wracając do
wspomnianych podstaw gotowania: jestem szczęśliwa, że mogę poznać tę pozycję,
gdyż nie jest to zwykłe przedstawienie przepisów, ale również jest to garść
informacji od których powinniśmy zacząć.
Pierwszych czterdzieści stron to prywatna historia Darii
Ładochy, która w niezwykle ujmujący sposób przedstawia nam osobiste przeżycia
dotyczące Tajlandii. Następnie przechodzimy do ABC kuchni tajskiej. Byłam
oczarowana tym rozdziałem, bo w końcu
jako laik w tej kwestii, powinnam od tego rozdziału rozpocząć. Znajdziemy tutaj
produkty, które powinny znaleźć się w naszej lodówce, gdy chcemy rozpocząć
przygodę z tą kuchnią. Nie są to zwykłe opisy niczym z Wikipedii, ale wręcz
czuć w nich pewną sielankę i znajdziemy w nich naprawdę przydatne informacje.
Nawet dostrzeżemy opisy, jak mniej więcej dane produkty smakują, czy są
słodkie, słone, a może kwaśne. W przypadku tej kuchni, musimy mieć na względzie
sytuację, że czasem będą nam potrzebne odpowiednie naczynia, tj. wok, sitka
bambusowe, czy moździerz. Takie informacje również się tutaj znalazły.
Gdy już mamy wszystko przygotowane, to czas na przepisy.
Niezwykle magiczną dla mnie rzeczą jest podzielenie przepisów ze względu na
ich zastosowanie. Mamy tu: przystawki, zupy, sałatki, makaron i ryż, curry,
ryby i owoce morza, dania mięsne, desery, dodatki. Uf, musicie przyznać, trochę
się tutaj tego znalazło, ale uwierzcie mi, to naprawdę dobre kompendium wiedzy.
Przepisy mają odpowiednie adnotacje dotyczące
trzystopniowego rodzaju ostrości, czy czasu ich przygotowywania. Najdłuższy
czasowo przepis zajmuje ponoć 70 min, oraz znalazłam dwa przepisy, które
wymagają namaczania ryżu 4 godziny, jednak gdy przejrzymy je wszystkie, to
względnie każdy z przepisów będziemy w stanie przygotować w ok. godzinę lub
mniej. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że dla laika czas ten trochę się wydłuży,
jednak kto wie, może staniemy się dzięki niej mistrzami kuchni tajskiej?
Dodatkowy plus tej pozycji to lista zamienników. Widać, że
Daria Ładocha zdaje sobie sprawę z tego, że niektóre produkty trudno dostać,
dlatego też dostajemy rekomendacje, by np. trukwę zamienić na cukinię. Każdy z
przepisów posiada listę zakupów, czy po prostu listę składników, które w danym
przepisie należy użyć, jak i otrzymujemy informację, ile osób będziemy w stanie
obsłużyć tą potrawą. Sposoby przyrządzania wydają się proste i nieskomplikowane,
wyjaśnione w dość przejrzysty sposób. Bardzo podoba mi
się rozwiązanie, którzy inni autorzy książek kucharskich powinni sobie wziąć do
serca: na dwóch stronach znajduje się jedna potrawa, gdzie jedna strona to
zdjęcie potrawy, a druga to kompendium wiedzy na jej temat.
Ostatecznie dochodzę do takiej konkluzji: to świetna
książka kucharska, która mam nadzieję odkryje we mnie zmysł kuchni tajskiej. W
końcu gdy z chłopakiem przeglądaliśmy tę książkę to było ciągle: o jacie, to będzie dobre, o jakie pyszne,
kiedy robimy? Sądzę, że każdy kto ma ochotę na rozpoczęcie wędrówki do
świata kuchni tajskiej powinien nabyć tę pozycję i przekonać się, że można
zjeść coś zdrowego i pożywnego.
Za tę kulinarną tajską dawkę dziękuję: Wydawnictwu Pascal
Mam również do Was zapytanie: co sądzicie o nowym wyglądzie bloga? Oczywiście mam nadzieję, że zauważyliście ;)
Mam również do Was zapytanie: co sądzicie o nowym wyglądzie bloga? Oczywiście mam nadzieję, że zauważyliście ;)