Obłęd, który skłania cię do... (Siódma dusza - Andrzej Wardziak) [Przedpremierowo]

Data wydania: 23.12.2015
Liczba stron: 240
Gatunek: Horror
Wydawnictwo: Videograf

Jakakolwiek dawka horroru czy grozy ma to do siebie, że musi w jakiś sposób wpłynąć na czytelnika. Nie zawsze muszą to być obrzydliwe sceny, które spowodują rozstrój żołądka, ale to dawka czegoś niewytłumaczalnego, co sprawia, że boimy się w nocy wystawić chociaż mały palec spod kołdry. Również jest tak, że każdy z nas inaczej reaguje na strach. Jedni nie są w stanie nawet obejrzeć jakiegoś horroru w telewizji, a co dopiero o nich czytać. Ja zaliczam się do drugiej grupy, gdzie uwielbiam te uczucie, gdy dobry horror wpływa na moją psychikę. Czy jest to już sadyzm?

Tragicznie zmarły wujek zostawia swojej najbliższej rodzinie dom, który jest oddzielony od cywilizacji, ale zarazem ma w sobie coś tajemniczego. Weekend nadchodzi, więc piątka znajomych postanawia spędzić go miło bez nadzoru dorosłych. Chaos i tragedia czyha na nich w tym domu, z którego tak naprawdę nie ma ucieczki…

Jak widzicie, opis może nie jest zatrważający, ale zaręczam wam, że każdy sympatyk grozy musi tę pozycję przeczytać. Filmowe produkcje są przyrównywane do różnych klas. Ja osobiście zaliczyłabym tę historię (jeżeli byłaby wyreżyserowana) do klasy b. I nie chodzi tutaj o to, że czuć w niej amatorszczyznę, bo tak nie jest. W końcu to druga pozycja Autora, po uwielbianym przeze mnie debiucie – Infekcji. Czuję, że Siódma dusza jest dopracowana w każdym detalu i chociaż jak wspomniałam, sam opis nie jest jakoś zbytnio wymyślny i jedyny w swoim rodzaju, to radzę wam ją przeczytać przy nikłym oświetleniu. Nawet pan Andrzej w przedmowie, poleca ją czytać wieczorem, przy zapalonych świecach.

Pozycja nie liczy sobie nadmiaru stron, w których odnaleźlibyśmy jakieś przypadkowe opisy i stosowane przez wielu Autorów zapychacze. Tutaj wszystko ma swój sens i ciąg przyczynowo-skutkowy jest zachowany w idealnej proporcji. Nie ma mowy o silnym wejściu, morderstwie na pierwszych stronach, bo po prostu w dobrze skonstruowanej powieści grozy tak się nie robi. Autor na początku historii bawi się z nami i robi to tak dobrze, że do końca nie wiemy co jest prawdą. Prawda której poszukujemy, jak i wytłumaczenia, które chcemy otrzymać, pojawiają się dopiero na samym końcu historii, co dla mnie jest niesłychanie dobrym zagraniem. Ale nie zapominajmy o całej fabule, która po prostu wgniata w fotel.
Tyle teraz horrorów i filmików w sieci obracających świat duchów w żart, że ludzie już przestali w nie wierzyć. Nie tylko wierzyć w duchy, ale i Boga, i we wszystko inne. Przestali wierzyć w zjawiska paranormalne, w demony, w cokolwiek, co wydarza się poza monitorem komputera czy telewizyjnym ekranem, w cokolwiek, czego nie da się „polubić”, lub do czego nie da się przesłać linka znajomemu. I na tym właśnie polegał sukces tej drugiej ciemnej strony mocy.
Tajemnice i niedopowiedzenia grają tutaj główne skrzypce. Sami próbujemy krzyczeć: nie idź tam! Nie odwracaj się! Tak to już bywa w opowieściach grozy i chociaż niejednokrotnie sobie wmawiamy, że my zachowalibyśmy się inaczej niż bohaterowie, to jednak sądzę, że i wielu z was wyłamałoby się z tego szeregu i postąpiliście idealnie jak wam narrator przykazuje. Nie sposób nie wspomnieć również o okładce, która jest tajemnicza i chyba skłonię się do tego, by uznać ją najlepszą okładką, którą widziałam w tym roku. Oczywiście zdradza ona pewne detale dotyczące Siódmej duszy, ale zarazem idealnie przedstawia nam jej klimat, który jest mroczny i niepozostawiający w czytelniku żadnej nadziei.

Rozwiązania, które zastosował Autor są niebywałe i dotyczą duchów, medium, jak i obłędu. Właśnie obłęd ma tu znaczenie kluczowe i co najważniejsze, że jest on idealnie opisany - w sposobie zachowania się bohaterów, czy ich czynów, które są podyktowane szaleństwem. Nienawiść, chęć ucieczki, jak i działanie w amoku przewijają się przez tę historię cały czas, co jednocześnie sprawia, że my sami zaczynamy czuć na ciele dreszcze i to one potęgują w nas strach, który nie znika aż do ostatniej strony Siódmej duszy.

Nie mam więcej słów, które w jakiś inny sposób mogłyby was zachęcić do tej lektury. Warto czekać na premierę tej książki, która będzie miała miejsce 28 października. Już wyobrażam sobie to, jak będziecie czytać ją późnym wieczorem, czy nocą, a wiatr będzie smagał mury waszych domów. A co, gdy wasz dom bądź mieszkańcy, skrywają równie mroczną tajemnicę? Bójcie się…

Za te dreszcze na karku dziękuję: Wydawnictwu Videograf