Gdy samobójstwo jest nieuniknione (Plaga samobójców - Suzanne Young)

Autorzy w dzisiejszych czasach prześcigają się w pomysłach na książki, które mogłyby porwać całe rzesze czytelników. Każdy z nich chce osiągnąć sukces i nie oszukujmy się, niektórym te pomysły wychodzą tak dobrze i czasem żałujemy, że nie sięgnęliśmy po daną książkę później. Wszystko dlatego, że kac książkowy, który przytrafia się każdemu w życiu, w przypadku Plagi samobójców jest nieunikniony.

Wyobraźmy sobie sytuację, że w przyszłości wśród nastolatków szerzy się choroba, która doprowadza ich do samobójstwa. Rządy krajów starają się pomóc osobom cierpiącym na depresję, tylko co jeżeli, kuracja oznacza, że pozostanie z was puste naczynie bez tragicznych wspomnień? Sloane martwi się, że jeżeli trafi do Programu, to spowoduje to zawalanie się jej świata, bo będzie on pozbawiony Jamesa. Ale kto by się przejmował, w końcu nie będzie pamiętać złych rzeczy… Tylko, czy w tym przypadku miłość przetrwa wszystko?

Na premierę tej pozycji czekałam z utęsknieniem. To naprawdę jest pozycja bez której nie wyobrażałam sobie początku jesieni. Żałuję tylko, że tak bardzo mnie pochłonęła, a te pochłonięcie było tak wielkie i najprościej w świecie nie potrafiłam się od niej oderwać dopóty, dopóki nie ujrzałam ostatniej strony. Czasem powstają takie pozycje jak Plaga samobójców, gdzie żałujemy, że nie będziemy mogli jej przeczytać ponownie po raz pierwszy.

Sam pomysł na powieść, gdzie nastolatkowie zmagają się z depresją, która doprowadza wielu do ostatecznego kroku, jakim jest samobójstwo, to bardzo trafne zagranie. Po jej przeczytaniu sądzę nawet, że może być metaforą do naszego życia. Nigdy nie potrafiłam zrozumieć sytuacji, gdy ktoś targnąłby się na swoje życie. Czy naprawdę są takie sytuacje, które mogłyby przekreślić nadchodzącą przyszłość? Tego nie jestem w stanie stwierdzić, ale Suzanne Young, skrzętnie skryła w tej powieści prawdę dotyczącą naszego świata. Wszystko dlatego, że zapewne każdy z nas starałby się pomóc osobie z takimi myślami. Tylko czy my, osoby nie zaznajomione z tym tematem i nigdy nie postawiwszy nogi na krawędzi, możemy mówić komuś, że po prostu życie jest piękne?

Właśnie ta lekkość przekazu ukazuje nam również główną bohaterkę i jego chłopaka w dość trudnym czasie w ich życiu. Staramy się za nimi kroczyć i kibicować im, by choroba ich nie dopadła, w końcu ich miłość jest taka wyjątkowa. Skoro mogą uznać, że ich miłość jest ponad wszystko, to czy jest jakaś nikła szansa, że popadną w tę mętnie złych myśli? Niestety tak. Owa plaga nie ma skrupułów i sądzę, że przedstawienie jej w sposób istniejącej, lecz niezbyt wytłumaczonej zarazy bywa okrutne, ale zarazem prawdziwe. Uważam, że ciężko być na przekór wszystkiemu i wszystkim, jeżeli są oni opatrzeni w szare barwy. Może nawet nie wypada im być szczęśliwymi?

Autora w niezwykle obrazujący sposób przedstawia nam przyszłe życie nastolatków. Znajomi głównej pary, powoli się wykruszają, albo to ze względu na wspomniane już samobójstwo lub poprzez Program, który robi z nimi coś takiego, że nawet oni sami nie są przekonani do tej metody. To wizja państwa opiekuńczego, a jak wiadomo, pomimo, że starają się oni działać w dobrym interesie, to nie zawsze wychodzi to na dobre. Dodatkowo obok tej sytuacji dostrzegamy zachowanie rodziców. I gdy zaczynamy wsiąkać w ten system, zadajemy sobie jedno pytanie: czy jest możliwe, by oni wiedzieli co jest najlepsze dla ich pociech? 
Trudno mi było sobie wyobrazić, że nadal nie rozumieją, czym jest Program. Zastanawiałam się, czy ta nieświadomość wynika z tego, że dorośli zawsze wypierają swoje problemy, wychodząc z założenia, że lepiej o niczym nie wiedzieć.
Walka z całym tym systemem wydaje się być walką z wiatrakami. Ponieważ wspomniany Program, działając oczywiście w dobrej intencji, potrafi nawet siłą, jak i postępem naukowym, doprowadzić do tego, że zmagania głównej bohaterki, jak i każdego bohatera, który przebywa w danym ośrodku, jest bezowocna. Więc z każda kolejną stroną staramy się odgadnąć, jakie jeszcze wymyślne kłody zacznie bohaterom rzucać pod nogi Autorka. I za każdym razem jesteśmy zaskakiwani, ponieważ w tej pozycji nic nie jest oczywiste.

Pisząc o tak trudnym temacie, nie sposób w pewnym momencie przesadzić, czy wręcz wyidealizować daną historię. Autorka zaskakuje i nawet czasami nie pozwala i nam ujrzeć tej historii w kolorowych barwach. Chciałabym nawet napisać, że nie liczy się z naszymi uczuciami, ponieważ potrafi przedstawić fabułę w bardzo mroczny sposób. Jednak nadal jest to powieść dla młodzieży, a sądzę, że i ci starci odnajdą w tej historii perełkę. 
Moje myśli zaprzątał jednak dziwny ból, który się we mnie zalągł. Nie umiałam go dokładnie umiejscowić ani wytłumaczyć, skąd się wziął. Przypominał tęsknotę – nie wiedziałam tylko, czy za mną samą, czy za kimś innym. Czułam, że brakuje jakiejś części mnie. I że być może nigdy już jej nie odnajdę.
Jeżeli więc sądzicie, że jesteście w stanie znieść fabułę, która nie nastraja na chwile przepełnione szczęściem, to sądzę, że to pozycja idealna dla was. Ja mogę wam tylko napisać, że nie mogę się już doczekać drugiej części zatytułowanej Kuracja samobójców, gdzie mam wielką nadzieję, moje serce ponownie nie pokruszy się na kawałki, jak to miało miejsce w Pladze samobójców.

Za tę pozycję dziękuję: Wydawnictwu Feeria Young

Mam nadzieję, że na tyle was zachęciłam, byście pędzili do księgarni raz dwa. Możecie ją szybciej zamówić tu: Empik