Znów mi to zrobiłeś... (Ekspozycja - Remigiusz Mróz)


Gdy tylko zobaczyliście nazwisko w nagłówku zapewne pomyśleliście: no ja nie mogę, znowu on? A ja wam przytakuję głową i nawet nie zaprzeczam, ponieważ czasem i ja mam wrażenie, że Mróz z szybkością światła rozwala nasz mózg za pomocą swojej wyobraźni. I co najważniejsze, znów robi to w tak dobry sposób, że pozostaje nam jedynie zbierać szczękę z podłogi.

Z komisarzem Wiktorem Forstem rozpoczynamy kryminalną poszlakę dość wysoko, ponieważ na wysokości 1894 m.n.p.m. Na Giewoncie wraz z nim odkrywamy makabryczny widok – na krzyżu powieszono nagiego mężczyznę. Po pewnej chwili okazuje się jednak, że rozwiązanie tej sprawy nie jest takie proste. Wraz z dziennikarką Olgą Szrebską muszą stanąć na wysokości zadania i nawet gdy komisarz zostaje odsunięty od śledztwa, nie poprzestają oni na odkrywaniu tajemnic. Tylko gdzie tak naprawdę ich to doprowadzi?

Podchodząc do kolejnej książki Remigiusza wiedziałam, że będzie na mnie czekać wartka akcja, która zostanie urozmaicona dopracowaniem nawet najmniejszych szczegółów. I w przypadku Ekspozycji się nie myliłam, że i tym razem nie będę zawiedziona. Nie odczuwam żadnego rozczarowania, ale po tej książce nie ma możliwości, byście nie odczuli typowego kaca książkowego. Najgorsze w moim przypadku było to, że wieczorem nie mogłam się powstrzymać przed tym, by nie dokończyć książki danej nocy. Właśnie tak na was podziała proza jakiejkolwiek książki Mroza. I chociaż będziecie sobie wmawiać przed sięgnięciem po nią, że odpowiednio będziecie sobie dawkować kolejną jego powieść, to i tak wam powiem: nie ma takiej szansy.

Co akurat w Ekspozycji jest takiego, że nie można się od niej oderwać? Zdecydowanie dopracowane detale danej historii, która sprawia wrażenie autentycznej. Bo kto wpadłby na pomysł, by wnikać w konkretną nazwę gumy do żucia (którą osobiście bardzo uwielbiam), czy stosować w swojej książce porównania do aktualnych wydarzeń, czy trendów w czytelnictwie, bądź w filmie? Oczywiście tylko Mróz. Wtopienie w tę historię rękopisów z Qumran, czy rzezi wołyńskiej, to dla mnie - zwykłego czytelnika, jest nie do pomyślenia. Jak to jest możliwe, że da się to wszystko połączyć w jedną spójną całość? Ciągle w myślach przebijał mi się wątek, że możliwe iż w okolicy Zakopanego naprawdę doszło do takiego morderstwa, a tylko ja o nim nic nie słyszałam…

Poznając Forsta i Szrebską będziecie coraz bardziej ochoczo podchodzić do tej pary. Bo komisarz to taki zawadiaka, który może i czasami działa nam na nerwy swoim jestestwem, to jednak gdzieś w głębi serca zaczynamy czuć te nieopisane zżycie z bohaterem literackim. Myśli i działa nieszablonowo, a to powoduje, że nie chcemy się od niego odpędzić. Dziennikarka natomiast dopełnia jego charakter i nawet mam wrażenie, że byłaby z nich zgrana para, a wśród przytyków, które sobie urządzają, tak naprawdę jest cząstka uczucia. Inteligentne dialogi, poprzeplatane dogryzaniem sobie nawzajem jest dodatkiem, który znów spaja całość tej historii, a jednocześnie ukazuje jej wyrazisty charakter.

Jak to też bywa w kryminałach, sami staramy się na własną rękę typować zabójcę. I chociaż jesteśmy przekonani, że tym razem przechytrzyliśmy samego Autora, to jednak on nas znów wyprowadza w pole. Taki właśnie jest Mróz w kryminalnym wydaniu. Wodzi nas za nos i pokazuje w przyjemny sposób, że nic tak naprawdę nie wiemy i jednocześnie ciągle poszerza naszą wiedzę historyczną. Nie wiem jak to ostatecznie jest z tymi rękopisami z Qumran, ale zaszczepił on we mnie zalążek, że od razu po przeczytanej Ekspozycji zaczęłam przeszukiwać Internet, by dowiedzieć się czegoś więcej w tym temacie. To samo tyczy się rzezi wołyńskiej, a nie wspomniałam wam jeszcze o więzieniu czarnym delfinie. Uważam, że serial Prison Break przy tym rosyjskim więzieniu to pikuś. Więc jak widzicie, Mróz potrafi wyciągnąć takie perełki, że po przeczytanej Ekspozycji będziecie mieć na stałe wytrzeszcz oczu.  

Po prostu pomysł i konsekwentne działanie to domena Remigiusza Mroza, która sprawia, że czytelnicy tak ochoczo lgną do jego twórczości. Wiem po sobie, że gdy sięgnięcie po jedną jego książkę, to nie oprzecie się przed tym, by nie przeczytać kolejnej. Na całe nasze szczęście, książki wydawane spod jego pióra widzą światło dzienne tak szybko, że tylko oka mgnienie dzieli was, jak i mnie, przed poznaniem kolejnych jego pozycji. A tak na marginesie: Remi, zakończeniem Ekspozycji wyrwałeś mi serce, fajnie by było jakbyś je jakoś posklejał w przyszłości ;)

Za tę niesamowitą dawkę kryminału dziękuję: Wydawnictwu Filia
Książka przeczytana w ramach akcji: Polacy nie gęsi i swoich autorów mają