Koziołek Krzysztof
Powrót do przeszłości (Furia rodzi się w Sławie - Krzysztof Koziołek)
Co powiecie na kryminał retro? I to nie taki, gdzie miejsce
zbrodni jest w jakimś odległym kurorcie. Pan Krzysztof zaprasza mnie, jak i was
do Sławy. Dla mnie to bardzo duży plus, że nie wyjeżdżamy wyobraźnią gdzieś za
granicę, przecież w naszym kraju jest wiele urokliwych miejsc. Tylko czy pisząc
o zbrodniach, da się wybrać odpowiednie miejsce?
Furia rodzi się w
Sławie dostarcza czytelnikowi wiele emocji, ponieważ podczas jej czytania
czuć, że Autor przyłożył się do teorii danego miejsca i przygotował się w
pełni, by urozmaicić historię w niecodziennej odsłonie. Chociaż było to moje
pierwsze spotkanie z twórczością Autora, to muszę przyznać, że właśnie te
dopracowanie detali, wyszukiwanie przez niego informacji historycznych, było
dla mnie nie lada gratką. Właśnie po tym można poznać dobrego Autora;
wykorzystuje fakty, dokłada swoją historię i bum, mamy dobrą literaturę.
Jak dobrze wiecie lub nie wiecie, nie przepadam za historią naszego
kraju, nawet w kryminalnym wydaniu. Ale muszę stwierdzić, że chyba powoli
zaczynam się przekonywać do treści, które sięgają garściami z przeszłości.
Dlatego sądzę, że ta recenzja może być dla sceptyków historycznych bardzo ważna,
ponieważ to pokazuje, że nie możecie ciągle mówić, że to nie jest gatunek, w
którym się zagłębiacie. Biję was po rękach i mówię: bierz tę książkę i nie
marudź.
Na samym początku książki historia powoli oplata nasze
umysły. Nie ma wielkiego wybuchu, który nagle by zaznajomił swoją obecność.
Właśnie powoli wkraczamy do tej kryminalnej przeszłości i to bardzo mi się
podobało. Jest w niej kilka punktów kulminacyjnych, ale nie stwierdziłabym, że
ciągle historia wbija w fotel. Czasem Autor zwalnia tempo, przedstawiając nam
okolice Sławy, czy dokładnie opisując dane budynki, co tutaj niezbyt przypadło
mi do gustu. Ale to tylko takie moje odczucie, bo jednak nie przepadam za
takimi zwolnieniami, ale szanuję Autora za nawet tak drobne dopracowanie detali
tej książki. W końcu, który mężczyzna wie jak dobrze i w wyrafinowany sposób
opisać wybór przepięknych kapeluszy przez damy tamtych czasów? A właśnie Pan
Krzysztof umie.
Wątek kryminalny jest bardzo ciekawy i ma tę cząstkę, którą
wszyscy czytelnicy kryminalni poszukują: na własną rękę zaczynamy mieć
podejrzenia co do sprawcy makabrycznych zabójstw. Muszę przyznać, że i ja byłam
kilka razy wyrzucona w pole z moimi typami, ale to rzecz jak najbardziej na
tak. Autor potrafi wodzić nas za nos, a dodatkowo nie boi się rzucać swoim
bohaterom kłód pod nogi.
Dodatkowym atutem, który przemówił w moim mniemaniu na plus,
to wielowątkowość. Z jednej strony historia jest spójna, ale to właśnie różne
wydarzenia w Sławie, mają wpływ na całość. Bardzo polubiłam asystenta kryminalnego
Antona Habichta, chociaż chyba nie powinnam… W końcu jak można polubić kogoś z
NSDAP? Oceniając go wyłącznie jako bohatera literackiego, został wykreowany
genialnie.
Czy polecam? Oczywiście, że tak. Ten kryminał w stylu retro
na długo zapisze się w mojej pamięci. Nawet jeżeli nie przepadacie za takim
gatunkiem, to nie macie prawa mi wmówić, że tylko z tego powodu po nią nie
sięgniecie, bo to byłby karygodny błąd w waszym życiu czytelniczym.
Za ten kryminał retro dziękuję serdecznie Autorowi
Książka przeczytana w ramach akcji: Polacy nie gęsi i swoich autorów mają