Antologia
Ciężki orzech do zgryzienia (Dziesięć niesamowitych opowiadań - Jarosław Serafin Drążkowski)
Zapewne już o tym wiecie: Riana uwielbia opowiadania, więc
nie ma możliwości, bym znowu wam o tym nie przypomniała. Bo trzeba niestety
przyznać, że nie wszyscy czytelnicy lubią taką formę. Do minusów trzeba
zaliczyć to, że ten gatunek ma skróconą wersję, bądź jest wycinkiem jakiejś
historii. To zazwyczaj sprawia, że nie jesteśmy w stanie się zżyć ani z
bohaterami, czy wydarzeniami, które zostały w danym opowiadaniu zawarte. Ale
osobiście uważam, że opowiadania są najtrudniejszym gatunkiem epiki. Znawczynią
nie jestem, ale Autor podejmujący się takiego wyzwania, stoi przed pracą
prawdziwie syzyfową. Jak w kilku stronach zamieścić cały zamysł, a w dodatku
zaciekawić czytelnika? No właśnie, z takim trudem musiał się zmierzyć Jarosław
Serafin Drążkowski, ale te zmagania chyba rozpoczęły się falstartem.
W tych opowiadaniach wkraczamy w świat niby nam znany, ale
nie do końca, ponieważ nawet i w naszym zwykłym życiu może się zdarzyć coś
nieoczekiwanego i niesamowitego. To samo tyczy się bohaterów opowiadań, którzy
muszą się zmierzyć czasem i z niewygodnymi wyobrażeniami o naszym świecie,
często dość w fantastycznej odsłonie.
W tak krótkiej pozycji liczącej 121 stron, nie powinny się
znaleźć błędy. A jednak się znalazły i to nawet w oczy rzucił mi się błąd
ortograficzny, którego znieść nie mogę. Po prostu za każdym razem gdy myślę o
takim czymś, to się zastanawiam: co Autor myślał przed wydaniem danej pozycji?
Bo jeżeli oddawałabym ją już do redakcji i druku, to tak krótką pozycję
znałabym na pamięć, bo czytałabym ją kilkukrotnie, by była pozbawiona
błędów. Jednak okazało się, że ani Autor, jak i korektor tych błędów nie
wyłapał.
Już pal licho te błędy, ale konstrukcja zdań, a przede
wszystkim dialogów, pozostawia wiele do życzenia. Nie jestem fanką dialogów,
które są wyłącznie rozpoczęte pauzą dialogową i to byłoby na tyle, co w danej
wypowiedzi się dzieje. Nie ma w nich epitetów, jak i czasowników, które
urozmaicałyby dany dialog. Po prostu są to suche wypowiedzi i nie ma tu
znaczenia, że jest to rozmowa między dwoma osobami. Ciągnące się na całej stronie
myślniki robią w głowie czytelnika istną burzę. Czasem owe urozmaicenia się pojawiają, ale w moim mniemaniu zbyt rzadko.
Dziś gdy piszę tę recenzję, muszę się przyznać do tego, że
jedynie trzy opowiadania zapadły mi w pamięć. Były to: Pociąg, Pamiątkowe zdjęcie oraz Szalik. Ciekawe zamysły i to właśnie te pomysły na opowiadania
ratują ocenę przed całkowitą katastrofą. Balansują one jednocześnie między
fantastyką, a grozą. Pociąg przenosi
nas do niezrozumiałych dla nas wydarzeń, gdzie podróże w czasie nie są niczym obcym, a
przynajmniej dla tych wybrańców, którzy mogli przeżyć to na własnej skórze. Pamiątkowe zdjęcie natomiast ukazuje
nutkę w grozy, gdzie nie wiemy czy to co nam się przydarzyło jest tak naprawdę
jawą, czy jednak snem? Gdy przeczytacie opowiadanie zatytułowane Szalik będziecie wiedzieć, że rzeczy
nadprzyrodzone naprawdę mogą mieć miejsce w naszym realnym świecie. a wy musicie zwracać tylko uwagę na znaki.
Jeżeli Pan Jarosław popracowałby nad własnym stylem i
wykorzystał w pełni swoją wyobraźnię, to myślę, że jeszcze nie raz usłyszałabym
o nim, jak i o jego twórczości. Jednak tak jak wspomniałam: Dziesięć niesamowitych
opowiadań było istnym falstartem.
Za tę lekturę dziękuję: Wydawnictwu Warszawska Firma Wydawnicza