Biały kruk? (Szamanka od umarlaków - Martyna Raduchowska)



Jedna z tych książek, które trudno zdobyć. Nie ma dodruku, a co za tym idzie, mało jest egzemplarzy, których ludzie postanawiają się pozbyć. Mi się jednak udało, nabyłam ją, za dość niewygórowaną cenę. Umarlaki, któż ich nie kocha? Może i znajdzie się parę osób, których wywoływanie duchów, czy szamanizm zbytnio odstrasza, ale nie mnie. Przygotowałam się w łapacz duchów i wyruszyłam w podróż po zaświatach.

Ida Brzezińska świetnie wie, czego chce: normalnego życia. I gdyby to od niej zależało, w jej rodzinie na pewno nie byłoby ojca maga, matki czarownicy, babki jasnowidzki ani ciotki medium. Ani bez mała dwudziestu pokoleń podobnych wariatów. Tymczasem jednak – o, zgrozo - są. A geny sumiennie robią swoje, obdarzając Idę równie nadprzyrodzonym co niepożądanym szóstym zmysłem. Do tego jeszcze wredny, podły Pech o sadystycznych skłonnościach z upodobaniem krzyżuje jej plany, wpycha w szpony apodyktycznej ciotki, nęka stałą obecnością umarłych i wplątuje w aferę, od której na kilometry czuć pieprzem i imbirem – zapachem czarnej magii.

Mogłabym się skupić w tej recenzji wyłącznie na głównej bohaterce – Idzie, i byłoby dobrze. Ponieważ jest ona genialnie wykreowana. Z jednej strony jest kompletnie oburzona zaistniałą sytuacją, lecz z drugiej, stara się słuchać swojej zmarłej ciotki. Ach, ciotka, to kolejna wartość dodana, bezwzględna i wredna, ale zarazem kochana i nie można o niej na dłuższy czas zapomnieć. Ida nie zdaje sobie sprawy ze swojej mocy, jako szamanki od umarlaków, i Autorka dzięki jej wypowiedziom i przemyśleniom, pozwalała i nam czytelnikom, poznać ten świat od podszewki. Nie stosuje zagrania, że sami powinniśmy wiedzieć coś na ten temat, tylko właśnie wprowadza ona Idę, a zarazem nas, do tych tajników.

Dialogi i sytuacje są zabawne, chociaż w niektórych, będzie wiało grozą. Na wielki szacunek zasługuje tutaj wybranie miejsca akcji, jakim jest Wrocław. Pani Martyna, nie szukała inspiracji w zagranicznych miejscach, przecież Polska jest tak magiczna. A do tego dochodzi Pech. Został on tu nieco uosobiony, ale zarazem jest to nader ciekawe zagranie. Uważajcie, bo Pech nie śpi, tylko czeka, by rzucić Wam i Idzie kłody pod nogi.

Świat duchów, sposób ich wywoływania, są przedstawione klarownie i cieszę się, że Pani Martyna nie wymyślała aż nadto nowinek w tym temacie. Jeżeli oglądaliście filmy z tego gatunku, czy czytaliście książki na ten temat, na pewno nie zawiedziecie się przy Szamance. Wszystko ma tu swoje odpowiednie miejsce i porządek, a chaotyczność wprowadza tutaj jedynie Ida, z jej nieposortowanymi myślami. Ale to zdecydowanie mogłabym zaliczyć do plusów, ponieważ dzięki temu, książka wydaje się ciekawa i od czasu do czasu wieje w niej grozą.

Może i spodziewałam się więcej mrocznych historii i tego ciemnego klimatu, więc było go może odrobinę za mało. I z drugiej strony, pod sam koniec, czytelnik może poczuć się skołowany, gdyż nagle pojawia się wielu bohaterów pobocznych i przez to historia wydaje się zawiła. Ale to jedyne moje spostrzeżenia na temat tej pozycji. Reszta działa tutaj jak w zegarku. I już nie mogę się doczekać, aż sięgnę po kontynuację.