Ćwiek Jakub
Tułaczka po katowickim dworcu (Ciemność płonie - Jakub Ćwiek)
Poznawanie twórczości Pana Jakuba rozpoczęłam od Chłopców. Niezwykle mi się ta seria
podobała, na półce również czeka Kłamca,
i oczywiście nie mogłam się powstrzymać przed sięgnięciem po Ciemność płonie. Chociaż muszę przyznać,
że miałam pewne obiekcje. Sądziłam, że zwykłe opowiastki do mnie nie trafią, a
tu proszę, takie zaskoczenie, w dodatku są to niezwykłe opowieści.
Katowice Główny to
miejsce, przez które przewijają się dziennie tysiące ludzi. Większość pojawia
się tam na moment, część została na znacznie dłużej. Bezdomni. Wybrani. Niegdyś
mieli rodziny, pracę, wiedli mniej lub bardziej szczęśliwe życie. Dziś mają
tylko siebie i stare, śmierdzące dworcowe hale. Wybrała ich bowiem Ciemność.
Zapłonęła i nigdy już nie zgasła.
Już na samym początku, muszę napisać, że ja miałam tę
„przyjemność” przechadzania się po starym dworcu w Katowicach. I musicie
wiedzieć, że najprzyjemniejsze miejsce do spacerów, czy nawet czekania na
pociąg, to nie było. Nie mniej jednak, nawet nie pomyślałabym, że Pan Jakub
stworzy tak genialną książkę, która odsłoni mankamenty dawnego dworca w tak
fantastyczny sposób. Może nie fantastyczny, a w sposób przelania do tej
historii dawki grozy.
Może moja wysoka ocena jest właśnie odzwierciedleniem tego,
że wiem, jak dworzec wyglądał i czasem wieczorne czekanie na pociąg, można było
przyprószyć dawką horroru. Właśnie na podstawie odczuć osobistych, Autor dodał
do tej historii mroczną historię, która sprawia, że ciemność płonie. Nawet
zamieszczenie w tej historii religii i egzorcyzmów nic nie dało, w końcu ciemność rządzi się
własnymi prawami.
Akcja zaskakuje czytelnika na każdym kroku, a bohaterowie,
są wykreowani realnie i co najważniejsze, każdy z nich zyskuję naszą
przychylność. Nie wszyscy bezdomni na dworcu, muszą być menelami z pod
najciemniejszej gwiazdy. Według Pana Jakuba, Wybrańcy – główni bohaterowie, są
zmuszeni do przebywania wieczorami i nocami na dworcu, bo gdy tego nie zrobią,
zostaną oni skazani na wieczne potępienie w ogniu i nicości. Osoby wrażliwe nie
mają czego szukać w tej pozycji, ponieważ nie brakuje tutaj obrzydliwych scen i
dosadnych dialogów.
Nawet czasem zastanawiałam się nad tym, że ta historia
mogłaby ujrzeć światło dzienne na srebrnym ekranie. Czuję w kościach, że można
by stworzyć z niej wielki hit kinowy. To właśnie zasługa Autora, że w tak
przejrzysty i niekonwencjonalny sposób ukazał tę historię. A my tylko myślimy o
tym, co będzie czekać nas na kolejnej stronie. Ja po prostu jestem zaskoczona
całą otoczką tej historii, wykorzystaniu w niej tak wiele szczegółów, które
dostrzegł Autor podczas przebywania na dworcu; opowieści dworcowe właśnie
ukazują, co a przede wszystkim kto miał wpływ na tę książkę.
Może to i dobrze, że
dworzec jest już odnowiony i nie będzie mi dane czekać na peronie, gdy z tyłu
głowy będzie gdzieś się odzywać ta historia. Bo gdyby się nie zmienił, to chyba
miałabym stracha, a nawet i pełno w gaciach, że któryś z bezdomnych, będzie
chciał mi ukraść moją monetę, a ja wtedy będę skazana na wieczną tułaczkę po dworcu…
Za tułaczkę po Katowickim dworcu dziękuję: Wydawnictwu SQN