Poczułam się oszukana (Niewolnicy snów - Dominika Budzińska)

Znów poczułam się oszukana. Jak często zdarza mi się to ostatnimi czasy. Może bywam naiwna i w tym przypadku niezbyt wczytałam się w recenzje innych czytelników, w szczególności, jeżeli mówimy o tych, które znajdują się w dalszych podstronach.

„Niewolnicy Snów” Dominiki Budzińskiej to pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji i zaskakujących zdarzeń historia młodej dziewczyny, którą zaczynają nawiedzać dziwne sny i mrożące krew w żyłach koszmary. Jej dotychczas poukładany świat burzą nagłe zmiany, a wokół zaczynają dziać się rzeczy, których nie potrafi wytłumaczyć i zrozumieć. Pomagają jej nowi przyjaciele, a wśród nich tajemnicza Sofie i Scott, któremu przychodzi odegrać szczególną rolę w życiu młodej bohaterki. Okazuje się, że głęboko skrywana rodzinna tajemnica musi wreszcie wyjść na jaw, a kolejne sny stają się istotnym tropem w mozolnym dążeniu do odkrycia prawdy.

Już pierwsze zdanie opisu, informuje nas, że będziemy zaskakiwani, ale ja się pytam: w którym niby momencie? Akcja toczy się nie niespiesznie i to sprawia, że w wielu momentach zaczynałam się nudzić. Nie było pomiędzy mną i książką chemii. A miałam do niej tak wielkie nadzieje. Nie ma w niej, według mnie, punktu kulminacyjnego. Chociaż z drugiej strony, jeżeli spojrzymy na to, że książka ma być dla młodzieży, to może i można by na nią spojrzeć inaczej. Lecz przecież młode osoby nie są mniej wymagające. A może jednak?

Zdecydowanie w tej historii, możemy odnaleźć sygnaturę debiutu pisarskiego. Brak w stylu pisania pewnego dopracowania i tego czegoś, co zaciekawi czytelnika. Wątek miłosny kuleje strasznie. Rozumiem, że czasem zdarza się tak, że strzała amora jest nagła i niespodziewana, jednak tutaj wyszło to po prostu sztucznie. Możliwe, że wpływ miało na to, że bohaterowie, a w szczególności główna bohaterka, mieli w sobie więcej z Pinokia, niż z normalnych ludzi stąpających po tym świecie. Jednak, mama głównej bohaterki, zasługuję tutaj na uwagę i jest chyba najbardziej realistyczną stworzoną postacią.

Sny są bardzo powszechnym motywem stosowanym w literaturze, w szczególności fantastycznej. Niestety i w tym przypadku Autorka nie popisała się zbytnio oryginalnością. Może z jednej strony, był to zły czas dla mnie na przeczytanie takiej książki, ale zapewne są inne książki (w tym debiuty), które spełniłyby moje oczekiwania w większym stopniu niż pozycja Pani Dominiki. Nie mam zamiaru odradzać wam tej historii, ponieważ nie o to chodzi. Staram się po prostu zrozumieć zagranie Autorki i recenzje innych osób. Może to znowu ten nachalny przypadek, że ja czegoś nie dostrzegłam? Nie wiem, dla mnie lektura była po prostu nudna. A szkoda, bo okładka tak wiele mi obiecywała.

Za tę lekturę dziękuję: Warszawskiej Firmie Wydawniczej