Wyczekiwanie dobiegło końca (Biorąc oddech - Rebecca Donovan)

Stało się to, co było nieoczekiwane. Nastał czas na pożegnanie się z trylogią Rebecci Donnovan, która tak naprawdę od samego początku zawładnęła moim (już nie nastoletnim) sercem. Nie przeczę oczywiście, że są to wyłącznie pozycje dla młodych dorosłych, ale nie mniej jednak to do nich kierowana jest ta trylogia. Czy Autorce udało się w satysfakcjonujący mnie sposób zakończyć historię Emmy?

Emma postanowiła się odciąć od swojej przeszłości. Ale czy tak naprawdę jest to możliwe, by przeszłość, ot tak odczepić? W końcu ona kształtuje nas takimi, jakimi jesteśmy w teraźniejszości. Czy wybór, by chronić bliskich, odbije się na Emmie?

Wyczekiwałam tej historii dłuższy czas. Nie spodziewałam się takiego rozwoju wydarzeń, a w szczególności nie byłam do końca przekonana, czy Autorka we właściwy sposób zakończy historię. Najgorzej jest, gdy musimy się rozstać z nowymi bohaterami, a jeszcze gorzej, gdy poznajemy nowych i możemy się z nimi zaprzyjaźnić tylko na chwilę. Tak stało się w przypadku Biorąc oddech. Cole, och ten Cole. Zapałałam do niego miłością bezgraniczną i zbytnio Wam nie spojlerując, to on skradł moje serce w tej powieści. Nie mniej jednak zagościł tu tylko na chwile, ledwie mrugnięcie okiem, a jego temat się zakończył (czyżbym napisała to w takim sensie, że umarł? Nie, nie, nic z tych rzeczy).

Nie jestem psychologiem, by oceniać nieodpowiednie zachowanie Emmy. Nie jestem w stanie zamienić się z nią skórą, by móc zrozumieć jej pobudki, jednak Autorka w dość dobry sposób opisała całe zawirowanie, które krąży po głowie głównej bohaterki. Tym razem spotykamy się również z dwoma punktami widzenia. Prześlizgujemy się więc między myślami Emmy i Evana. Czy uważam, że jest to zabieg idealny w tej historii? Nie potrafię tego jednoznacznie określić. Niektóre momenty były lepsze od drugich, ale jednocześnie była to miła odskocznia.

Skąd więc tak naprawdę niższa ocena, w stosunku do poprzednich części? Moim zdaniem jest kompletnie inną, dość niespójną częścią z pozostałymi dwoma tomami. Niespójną w sensie charakteru tych książek, niż odskoczni od tematu. Nie mniej jednak nadal ciekawą i dość inną historią. W Biorąc oddech odczuwałam czystą przyjemność przez ok. pierwsze 40% historii. To była dawna Emma z problemami i dziwnymi pobudkami, których nie potrafiłam rozumieć. Późniejsza część to coś innego, niezbyt pasującą do poprzednich wrażeń. Możliwe, że to wszystko dlatego, że ja snułam całkowicie inne wyobrażenie o trzecim tomie. Może to wszystko dlatego, że zbytnio Evana nie lubię? Mam przecież prawo któregoś z bohaterów nie darzyć sympatią.

Na duże brawa jednak zasługuje kreacja bohaterów, którzy dorośli i w mniejszym lub większym stopniu kierują swoim życiem w sposób odpowiedzialny. Chciałabym nawet pokusić się o uwagę, że dorosłe życie nie jest tak usłane różami.

Ale ciągle chcę wam zaznaczyć, że to naprawdę świetna trylogia. Nie żałuję żadnej chwili spędzoną z tymi książkami. Zdecydowanie jest to seria, w której większą przyjemność będą odczuwać dziewczyny, ale za to wiek nie ma tutaj nic do znaczenia. Możecie po nią sięgnąć bez większych przeciwwskazań z mojej strony.

Za możliwość zapoznania się z zakończeniem dziękuję: Wydawnictwu Feeria